Zacytuje tutaj Sidiousa (http://www.gwiezdne-wojny.pl/tekst.php?id=182): "Lucas bardzo cenił sobie filmy Kurosawy, i innych japońskich reżyserów, opowiadające o walczących, często samotnie samurajach, którzy przez wiele lat strzegli prawa i sprawiedliwości w feudalnej Japonii. To właśnie te filmy naszkicowały w umyśle Lucasa dzielnych i sprawiedliwych wojowników Jedi Bendu".
W rzeczy samej Jedi strzegli pokoju i ładu w galaktyce, ale:
- nie chodziło tu o polityczny tego pokoju wymiar, bo nie byli politykami
- nie byli też zwykłymi wojownikami, bo broń nie była podstawą ich działalności; na pewno nie zależało im też na samym wojowaniu, bez względu na stronę, tak jak to czynili łowcy nagród
- nie byli też pacyfistycznymi myślicielami, którzy umieją tylko gadać
Kim więc byli:
- po częsci wojownikami, ale właściwie połączeniem sędziów z wykonawcami, tak trochę, jak w filmie "Sędzia Dred", tyle, że niezależnymi od władzy politycznej. Ale właśnie nie byli samymi wojownikami-rzemieślnikami, bo nie zabijali bez powodu (przynajmniej w większości), starali się by śmierć była uwarunkowana sprawiedliwością, a gdy walka nie była niezbędna - unikali jej.
- skoro nie podlegali władzy politycznej, ani nawet nie byli jakimś państwem w państwie, organizacją, której członkowie walczą dla niej samej i jej interesu (Jedi nie zawsze czuli się zobligowani do ścisłego przestrzegania zaleceń Rady, czasem postępowali według własnego osądu), to czemu w końcu podlegali? Można powiedzieć, że stali na straży Mocy i jej równowagi, a więc to jej podlegali.
Podsumowując to wszystko, jeśliby uznać Moc za swoistą religię, to była to organizacja quasi-religijna wierna Mocy, która stara się dbać o sprawiedliwość w galaktyce, ale właśnie w kontekście równowagi Mocy, czyli właśnie w takim jakby religijnym wymiarze, a nie politycznym, czy filozoficznym.