Taki, kolejny nostalgiczny temacik. Z ciekawości zapytam Was jak się zaczęła wasza przygoda z SW?
Zacznę od własnych wynurzeń (albo wynaturzeń ;)
1) Jeśli chodzi o film, to miałem 6 lat (był to rok 1985), kiedy Tata zabrał mnie na jeden z bardziej pamiętnych i kolorowych filmów mojego dzieciństwa - ten który chyba najbardziej wbił się w moją psychikę i pokręcił ją do niebywałych rozmiarów. Było to oczywiście "Imperium kontratakuje". Do dziś pamiętam piękno Bespinu, które mnie wtedy urzekło. Potem chyba w 1987 albo 1988 nie pamiętam - był ROTJ. ... A następnie w TV ANH. Gdzieś po drodze przewinęły się Ewoki. Ale jedna rzecz mi utkwiła w pamięci i prześladowała mnie przez kolejne kilka lat - był to marsz Imperialny. To dzięki niemu sięgnęłem po raz wtóry po GW. A odnalazłem go w ciekawy sposób. Chyba grając w jakąś gierkę SW (chyba X-Wing) w pewnym momencie pojawił się przez chwilę. Od razu mi się przypomniało te wspaniałe uczucie, ta wspaniała muzyka. Zacząłem wtedy szukać scieżki dźwiękowej z SW (którą na CD dorwałem w 1993). Potem namiętnie zacząłem raz w miesiącu oglądać SW, najczęściej z wyporzyczalni, ale wtedy Niemcy często puszczali ;). W końcu zakupiłem sobie zremasterowane kasety pod koniec 1995 na gwiazdkę ...
2) Kolejnym krokiem były książki. Chyba też w 1995 ale wcześniej popełniłem pierwszy występek. A mianowicie zakupiłem pierwsze wydanie "Ostatniego rozkazu", które mnie także urzekło i otworzyło przede mną wrota EU ... Dziś z fabuł brakuje mi na razie tylko "Opowieści z Nowej Republiki" i "Akademi Ciemnej Strony", ale tę drugą już czytałem ;). Potem wszystko się rozwijało przyszła wersja Specjalna i mnóstwo książek i było ok.
3) Pod koniec 1998 już jako student I roku dostałem ograniczony dostęp do internetu. Zacząłem w miarę możliwości oglądać strony takie jak Ord Mantell (to przez wiele lat była moja ulubiona strona), Shadows of the Star Wars (doszła trochę później), oficjalną, no i trochę Archiwum SW. Już po premierze TPM w Polsce wysłałęm nawet pierszego emaila związanego ze Star Wars. Wysłałem go Andaralowi, pewnie już tego nie pamięta, ale tak było. A mianowicie napisałem mu, że w multimediach, tam gdzie ma umieszczone czcionki, podpis pod alfabetem Naboo był Jedi Symbol. Wtedy mi odpisał, że może i tak jest, ale wszędzie w internecie był podpis Jedi Symbol. Ale dziś wiele lat po tym wydarzeniu, już jest właściwa nazwa. Dopiero od niedawna mam stałe łacze (i w ogóle internet w domu, czyli mam nieograniczony dostęp) i już to widać na Dantooine, Shadows of the Star Wars czy Filmwebie. Ba nawet mój cytat znajduje się na ICO. Ale to dopiero początek ;).
4) Kiedyśmy wszyscy czekali na 17 września 1999, mi zabrakło cierpliwości (to byłby krok ku Ciemnej Stronie, ale wtedy już byłem w jej władaniu ;) pojechałem do Londynu na TPM (początek sierpnia 1999). WOW. Obejrzałem wtedy TPM 2 razy, czego by o nim nie powiedzieć, to mnie podobał się bardziej niż ROTJ (zwłaszcza teraz), głównie z powodu swojej perfidinej gry z widzem (vide Palpatine, jak rozmawiam nie z fanami to mało kto się w tym połapał ;). Niestety gorzej już wypadła polska premiera. We wrocławskim kinie "Warszawa" zrobili borutę i pomylili bilety jakie mnie sprzedano. Niestety po próbie interwencji u kierowniczki, ona (pozostałość z poprzedniego systemu) wywołałą awanturę i zamiast spróbować załagodzić konflikt wręcz go rozszeżyła. Tak więc z TPM kojarzy mi się także embargo jakie nałożyłem na to kino. Nie pójdę tam za nic w świecie, chyba, że albo jako destruktor, albo przejmujący je we władanie.
5) W 1999 zaopatrzyłem się też w "Star Wars: Behind the Scenes" i "Episode I Insider`s Guide", co pozwoliło mi lepiej poznać nasz ukochany wszechświat.
6) Wkrótce przekonałem się też do komiksów, gdyż wcześniej nie przeszkadzało mi jak ktoś je czytał. Jego sprawa, ale było to dla mnie bólem serca by je zakupić za własne pieniądze. Przez to mam pewne braki z magazynem komiksowym Egmontu. Dopiero od któregoś momentu zacząłem je kupowąć, najpierw bardziej w odczuciu solidarności po tym co pisali Andaral i IG-88 na swoich stronach, że komiksy słabo się sprzedają. Teraz od nich też się uzależniłem.
7) Kolejny ważny element przyszedł całkiem niedawno. Ten pierwszy raz z DVD. Najpierw zakupiłem czytnik DVD do komputera, a następnego dnia udałem się do Tesco by w promocji (dostałem też plakat) kupić TPM na DVD. Był to pierwzy film DVD jaki w życiu widziałem. Co prawda były jakieś problemy zwłaszcza z odtwarzaczem, ale Strangler podesłał mi PowerDVD i wszystko było OK. To kojelny kamień milowy w oglądaniu SW. Teraz już nie muszę (a czasami np. przed kolokwium mam taką ochotę) przewijać kasetę do 1.37 minut - coś koło tego, by móc zobaczyć finalną bitwę z TPM, dzięki której TPM bardzo dużo zyskuje. Bez tego całego zakończenia (również po bitwie) TPM nie byłby w stanie przebić w moim odczuciu ROTJ, a tak robi to w małym stopniu, ale jednak.
8) I ostatnie 2 rzeczy to The Phantom Edit i Holiday Special, które są tu na FTPie. A które dość niedawno zciągnąłem i obejrzałem. Pierwszy raz. Gdyby były lepszej jakości ....
I niech Imperator przyniesie Wam jak najwięcej i najbardziej Starwarsowych prezentów jakie w życiu widzieliście ...