Mnie SW kojarzy się bardziej z fanasy niż z s-f. Ulubione filmy s-f już były, proponuję wyliczankę ulubionych fantasy. Podobnie jak przedtem - SW znajduje się poza klasyfikacją.
5. "Conan the Barbarian" lubię go za sceny walki - brutalna sieczka, ale fascynująco prawdziwa. Kawał dobrego Heroic Fantasy. Rola główna nie wymaga wielkich talentów aktorskich - młody Arnie nadaje się tu znakomicie - zwały mięśni i kwadratowa, ponura gęba, wykapany Conan, rodem z książek Howarda! Możemy tu zobaczyć też Jamesa Earla Jonesa, hehe skąd znamy ten głos? Warto też nadmienić że scenariusz napisał Oliver Stone.
4. "Tron we krwi" można chyba zaliczyć do fantasy. "Lady Makbet" to jeden z moich ulubionych dramatów Szekspira, a to jego moja ulubiona, filmowa adaptacja - po japońsku, zrobiona przez samego mistrza Kurosawę.
3. "Ladyhawke" to też nie jest klasyczna fanasy, bo dzieje się w naszym świecie, w średniowiecznej Europie. Ktoś, kiedyś powiedział, że dobra fanasy nie może się obejść bez wątku miłosnego. Ladyhawk to właśnie piękna opowieść o miłości zawsze zwycięskiej, zdolnej zatryumfować nad najgorszym złem, zdolna przełamać klątwę, która zdawało by się na zawsze rozdzieliła dwoje kochanków.
2. "Willow" Optymistyczna opowieść o tym, jak wiele może mały człowieczek, jeśli tylko ma wielkie serce. Film mocno osadzony w kanonie fantasy, czerpiący wiele z powieści Tolkiena. Są tu dobre wróżki walczące ze złymi wiedźmami, wojownicy nie wahający zmierzyć się ze smokiem i cała plejada fantastycznych stworów. No i mój ulubiony bohater Madmartigan. Zauważyliście jak bardzo ten gość przypomina Hana Solo? Z początku wydaje się być łajdakiem dbającym tylko o własny interes, odmienia go miłość do kobiety i przyjaciele walczący za słuszną sprawę. Kiedy jego umierający towarzysz szepcze ostatnim tchem "wygraj dla mnie tę wojnę...", trudno uwierzyć, że może stać się inaczej. Wystarczy dać mu miecz by sam stawił czoła całemu oddziałowi zbrojnych, zupełnie jak Han Solo, gdy posadzi się go za sterami Falcona, jest w stanie dać łupnia całemu Imerium :). Ech, rozmarzyłem się ale ileż inspiracji dał nam ten film do sesji RPG... Trzeba też nadmienić, iż współtwórcą scenariusza do "Willowa" jest nie kto inny jak George Lucas a efekty specjalne stworzyła jego "Industrilal Light and Magic".
1. "Crouching Tiger, Hidden Dragon" Tak, nostalgiczna opowieść o niespełnionej miłości. Nie kończy się niestety happy endem, ale za to ją cenię, za to, że w oczach zawsze mam łzy patrząc na ostatnie sceny filmu, za to, że zmusza do refleksji, bo bije od niego jakaś starożytna mądrość, mówiąca o pewnych ponadczasowych prawdach. Nie można też zapomnieć o niesamowitych pojedynkach bohaterów, mitycznych, chińskich wojowników, którzy czasem przypominają mi Jedi. Moja ulubiona scena walki, to ta gdzie, młodziutka Jen stawia czoło bardziej doświadczonej mistrzyni Shu Lien. Jest słabsza, ale dzięki starożytnemu mieczowi - "Zielonemu Przeznaczeniu" - jest w stanie przeciąć każdą broń, którą weźmie do ręki mistrzyni. Doświadczenie jednak tryumfuje i mistrzyni przykłada w końcu do gardła dziewczyny ułamek przeciętego miecza, nie chce jednak jej skrzywdzić, dlatego młoda Jen znów okazuje się być górą. Parę cytatów z filmu jakoś mocno zapadło mi w pamięć, jak słowa Li Mu Bai`a który postanawia się zrzec swego legendarnego miecza i mówi o nim: "It only looks pure because blood washes so easily from its blade" czy jego ostatnie słowa przed śmiercią skierowane do Shu Lien "because of your love I will never be a lonely spirit".
Acha musze dodać, że niesamowita, jak dla mnie, jest też muzyka z filmu, zawsze wprawia mnie w nastrój zadumy i melancholii. Posługując się cytatem z "Rejsu" Piwoskiego: "coś jest w tej piosence, że chwyta za serce" :).
Dobra, kończę, żeby na śmierć nie zanudzić :)