Jakoś tak się porobiło, że rzeczywiście - jeśli Ci najwięksi są przeciwko Skywalkerom, to muszą...może nie ginąć, ale bardzo głupio kończyć. Przykładów jest mnóstwo - od Thrawna, przez wszystkich chyba Imperialnych (Jak Iasrd, która nagle głupieje), aż po łowców nagród i Yuzzhan (Szedał...
znaczy Shedao Shai).
I nie wiem skąd się to bierze. Czy autorzy nagle tracą pomysł na postać i postanawiają szybko ją zabić (bo i książkę już pora kończyć)? Czy może od razu tworzą postać złego/neutralnego, z nastawieniem, że i tak ten dobry musi go pokonać?
Co innego z bohaterami – od Yody, aż po Borska Fey’lyę - wszyscy oni kończą swój żywot godnie, a czasem i bohatersko. Ciekawe jak skończy Luke?
PS. A Jango zginął trochę ‘niefajnie’, ale jednak w walce z drugim największym Jedi tamtych czasów, więc dużych szans nie miał.