mam nadzieje ze to pytanie jeszcze nie padlo, ale juz trudno
mam nadzieje ze to pytanie jeszcze nie padlo, ale juz trudno
1)Matthew Stover, co prawda tylko Zdrajce przeczytalem
2)Troy Denning
3)Aaron Alstone
4)Timothy Zahn
5)Kevin J. Anderson
6)Stackpole i inni ;p
Vonda N. McIntyre za jej "Krzyształową Gwiazdę"
a tak serio to Stover i Zahn. Pierwsze książki, jakie przeczytałem z serii SW były napisane przez Zahna... i pewnie dlatego polubiłem czytać SW, zanim jeszcze byłem rasowym maniakiem Gwiezdnych Wojen. Gdybym w pierwszej kolejności czytał coś np. Andersona to pewnie bym na tym zakończył moją przygodę z bookami...
na pewno Stover jest bezkonkurencyjny, tak jak on pisze nie pisze nikt, to mój niedościgniony wzór... a już następni nie są tak do końca ułożeni, ale... Zahna bardzo lubię (także za stworzenie Mary i Thrawna - Maruni szczególnie ) i już nie mogę się doczekać SQ... potem na pewno "X-wingowcy" Stackpole i Allston... no i Denning za SbyS i TG oraz Luceno za mroczne klimaty we wszystkich książkach
1. Denning - nie do doścignięcia, nie do podrobienia
2. Stackpole - kapitalne X`y
3. Allston - j.w.
4. Luceno - największa wiedza o uniwesum SW....jemu "się chciało ...."
5. Stover - ciekawe spojrzenie na Moc, w ogóle dobre książki
Co do Zahna.....ja osobiście wolałbym, żeby SQ zajął się któryś z powyższej piątki
jak już 1000000 razy powtażałem nie mam za dyżo książek (choćidzie ku lepszemu) to z tego co posiadam najbardziej mi siępodobają oczywiście książki Zahna
PS. Anor szukałem i szukałem.. ale dokładnie takiego tematu nie znalazłem .. jest wiele zbliżonych ale jakoś o ulubionym autorze nie znalazłem ...
PS. od 24 zostało poruszonych najwyżej 20 tematów.. więc nie jest tak źle
to na pewno
1.Timothy Zahn
2. Kevin J. Anderson
3.Troy Denning
Stover - za Zdrajce i Punkt Przełomu
Zahn - za całokształt twórczości
Walter Jon Williams - za Szlak..., oraz Praxis - Upadek imperium strachu
Allston i Stackpole - za X-Wingi
Denning - za Gwiazde...
i ktoś z innej bajki:
Robert Jordan - za cykl Koło Czasu wydawany przez Zysk i sp.
Witam wszystkich to mój pierwszy post na Bastionie
Moi ulubieni pisarze starwarsowi prezentują się następująco:
Za najlepszego uważam Kevina Andersona - jego powieści zawierają
wiele niedociągnięć ale rekompensuje to jego genialny ironiczny styl
(widoczny choćby w opowiadaniu "I dlatego jestem") który nie ukazuje świata SW ze śmiertelną powagą ale robi to z humorem. Jego największe
osiągnięcie jednak to wymyślenie ery starożytnej Star Wars czyli Opowieści Jedi, które uważam za najciekawszy okres SW, na czele z Exarem Kunem - najbardziej fascynującą postacią EU.I za to właśnie należy mu się palma pierwszeństwa (jak ktoś czytał Dark Lords lub Sith War to wie o czym mówię).
Drugi w kolejce jest RA Salvatore który nie zdążył jeszcze odbić swego piętna na SW ale już to co stworzył pokazuje nie lada potencjał. Jego "Wektor Pierwszy" zapoczątkowujący genialne NEJ to arcydzieło
mistrzowskie pod względem konstrukcji, języka i budowania napięcia
przy którym trylogie thrawna to napuszone szmiry.Z kolei nowelizacja
"Ataku Klonów" jest najlepszą ze wszyskich jakie się ukazały znacznie rozszerzając filmowy obraz a nie tylko będąc do niego dodatkiem. Miejmy nadzieję że na tym udział Salvatore w SW się nie skończy.
Trzeci jest Troy Denning autor Gwuiazdy po Gwieździe.Kto czytał tę
powieść ten nie potrzebuje żadnych wyjaśnień - facet niewiele ustępuje Salvatore a jestem pewien że jego trylogia jeszcze przebije Gwiazdę.
Czwarty jest Walter Ion Williams za równie co Gwiazda dobry "Szlak przeznaczenia" który ostatecznie przekonał mnie że NEJ bije w dotychczasowym EU wszystko poza Opowieściami Jedi i Opowieściami z kantyny/pałacu/łowcy. Jeszcze 10 lat temu bym nie uwierzył że jako fan doczekam się takich arcydzieł literackich (bo inaczej nie da się określić
ani Wektora ani Gwiazdy ani Szlaku)
Piąty jest James Luceno chociaż jego Maska Kłamstw niezbyt mi przypadła do gustu (może przez galerię nieudanych postaci jak cpt Cohl
jego kobieta, rewolucjonistta itp) owo miejsce daję mu za Agentów Chaosu których uważam za genialną mieszankę dramatu wojennego i
przygód a`la Indiana Jones (jak zdążyłem zauważyć recenje na bastionie nieźle zjechały tę pozycję choć nie było w nich jakichs specjalnie poglębionych argumentów-moim zdaniem autyor recenzji czytal co 10 strone Agentów). teraz czekam na Jednoczącą Moc...
Szósty to Steve Perry za Cienie Imperium (gdybym tak nie wielbil NEJ
to dałbym mu 3 miejsce zaraz za Salvtore) które ktoś powienien wreszcie sfilmować.
Nie wiem czemu ale jakoś lubię przygody Landa Neila Smitha.Większość
fanów uważa je za nudne ale mi przypominają klasyczną sci-fi z dawnych lat.Może to nostalgia a moze to że czlowiek moze odpocząć od ciaglych walk z imperium i zobaczyć galaktyke od innej strony.Nie wiem.
Wybitnie nie lubię Michaela Stackpole, facet w ogóle nie umie budować klimatu.Skupia sie na sprawach bardziej technicznych niż na budowie klimatu w czym celuje Salvatore lub kpiarskim puszczaniu oka jak Anderson.Przez to jego dziela wydaja mi się jakies drętwe i pozbawione życia podobnie jak i wymyślani przez niego herosi jak rubaszny na siłę Corran Horn, oziębła Ysanne Isard itp ktorzy cały czas walą jakies drętwe dialogi najczesciej w nieudolnym slangu techniczno-wojskowym
Seria X Wing jest straszna (zwłaszcza pierwsza część bo czwarta jescze
ujdzie).Stackpole jest kompletnie pozbawionym talentu rzemieślnikiem
który w SW znalazł sobie ciepłą posade.Zresztą porównajcie Mroczny przyplyw Z Wektorem Piewrszym, widać różnicę co?(zwłaszcza na poziomie strukturalnym)
Nie cierpię również wynoszonego nie wiadomo czemu pod niebiosa Timoty Zahna. Trylogia Thrawna nie ma w sobie nic szczególnego
więc nie wiem skad bierze się histeryczny podziw dla Zahna-myślę że
po prostu przyjeło się go czcić i większosc fanów robi to odruchowo nie zastanawiając się nad tym. Bajeczki o niebieskim admirale co to był taaaaki genialny tylko dał się zaskoczyć jak głąb śmieszą mnie zwłaszcza że jego "genialne posunięcia" opisane przez Zahna są na poziomie średnio zaawanmsowanego szachisty.Thrawn wysiada przy Kasparowie. Przykro mi ale Zahn mnie nie rusza tym bardziej że od lat się nie rozwija i wałkuje te same problemy-dowodem Survivor Quest.No i jest beznadziejny w opowiadaniach w przeciwieństwie do Andersona...
Także Matthew Stover nie przypadł mi do gustu - jego filozofowanie
wydaje mi się raczej dość pseudointeligentne za mało akcji za dużo
banalnych gadek. Może innym fanom to co pisze Stover wydaje się
bardzo doniosłe i poważne przez czują się również ważni ale sami rozumiecie jestem na czwartym roku filozofii a tutaj to się dopiero porusza problemy...(pozatym SW to świat akcji i przygody a nie ględzenia)
No i oczywiście nie wspominam o całejk rzeszy grafomanów jak Hambly,McIntyre, Jeter, Bride Allen, Crispin bo i tak większość fanów
ma podobną opinię.
Zauwazylem że wiekszość osób po prostu wymnienia swoich ulubionych pisarzy bez uzasadnienia.uwazam że z uzasadnieniem taki ranking jest ciekawszy. Z tym że oczywiscie to wszystko opiera sie na guscie i jest subiwktywne. Ciekawe czy ktoś ma podobne zapatrywania na pisarzy Star Wars?
O gustach się nie dyskutuje, więc nie będę pisał czy się z tobą zgadzam czy nie, ale chciałbym tu powiedzieć coś o dwóch autorach o których wspomniałeś, a mianowicie o zachwycie do Zahna i o Stoperze.
Z Zahnem to jest tak, że był właściwie pierwszym który zrobił coś dużego, od niego rozpędziąłs ie lokomotywa książkowa z szyldem SW i to własnie on nadał jakis ogólny kształt i podejście do książek w SW, to również dlatego jest on bardzo lubiany, bo był prekursorem,. W sumie dobrze że nie napsiałes że lubisz i Zahna i Andersona, bo jak ktos tak psize to już widać że nie wie co robi, gdyz oni to jak dwa przeciwieństwa, zresztą ciagle tocza ze soba wojnę Ciekaw jestem co nam Zahna w swoim Survivor Queście przedstawi ponętnego do Andersona, na pewno mu jakąś szpile znowu wbije… jak zwykle…
A co do Stopera, to trochę popadłeś w błąd w swoich argumentacjach, bo przy książkach o Landzie psiąłęs że cenisz je za odmienność, brak imperium itp., a czym sa książki Stovera? Wlaśnie sa odmienne nie ma tam Imperium itp. Ja je za to cenie że odchodzą od sztampowości książek SW, jednak jak ktoś szuka szybkiej rozrywki to u Stovera jej nie znajdzie to fakt.
PS Proponuje abyś może machnął klka komentarzy pod książkami w dziale Książkowym bio widze że orientujesz się biegle w tematyce książkowej
PS2 Ciekaw jestem jak zareagujesz na TUF Lucena, ja przeczytałem i mi sie podobał, zreszta już na forum o tym psiałem. Jak dla mnie pieknie spaja cała EU z resztą swiata ksiązkowego i filmowego w SW
- Ciekaw jestem co nam Zahna w swoim Survivor Queście przedstawi ponętnego do Andersona, na pewno mu jakąś szpile znowu wbije…
A właśnie wbrew pozorom nie Właściwie to Zahn w SQ nie pije nawet do MRJ, co wydawałoby się naturalne w tym przedziale czasowym. Większość akcji dzieje się ponadto w Przestworzach Chissów, a tam niewiele można nabruździć Andersonowi... no, dobra, Timothy nie mógł wytrzymać i jeden z przeiwijających się strażników nazywa się Andersen, a drugi Perry. Ale nie wiem, czy to świadome odniesienia do autorów...
a przynajmniej jej obecna aktualizacja:
1. James Luceno - za genialne łączenie świata SW
2. Karen Traviss - za Mandalorian, kobieta się wczuła
3. Matthew Stover
4. Kevin J. Anderson
5. Walter Jon Williams
6. R.A. Salvatore
7. Terry Brookes
8. A.C. Crispin
9. Elizabeth Hand
10. Greg Keyes
Karen Traviss - Republic Commando
Michael A. Stackpole - jego ksiązki wciągają
Aaron Allston - to co wyżej + za Wraith Squadron
Timothy Zahn - tak z sentymentu
1. Stover - za całokształt
(długo, długo nic)
2. Allston - za humor
3. Zahn - to jednak instytucja
4. Luceno - za wyjątkową znajomość EU
5. Crispin - za polot i splendor w trylogii Hana
Pozostali mieli albo bardzo dobre pojedyncze książki, a pogrążyli się innymi, albo w ogóle są do niczego (Hambly...).
Wszystko IMHO
1. jak u większości Stover - za Zemstę Sithów i Punkt Przełomu
2. Luceno - za to, co napisał W. Antilles
3. Zahn - za stworzenie Thrawna
ja co prawda jeszcze wszystkich ksązek nie przeczytałam i daleko mi do tego ale jednak:
1. Zahn- chyba nie musze pisać dlaczego
2. Stackpole - za X-wingi
3. Daley
1. Perry: za Cienie Imperium
2. Zahn: za niejakiego Wielkiego Admirała i szalonego klona
3. Tyers: za Bakurę
4. Reaves: za Dartha Maula
5. Salvatore: za Wektor
6. Luceno: za Maskę Kłamstw
7. Keyes: za Odrodzenie
Kolejność jest całkiem przypadkowa
Kto jest najlepszym pisazem książek z Star Wars - moim zdaniem James Luceno jego najlepszymi książkami są "Carny lord " i "Jednocząca moc "
To juz bylo, ale i tak Timothy Zahn ownuje Gdyby nie on, nie bylo by Thrawna i Mary Jade ;p. Dodatkowo to On zapoczatkowal nowe powiesci z cyklu SW, gdyby nie on pewnie nowe ksiazki ukazaly by sie dopiero po premierze ep1 i glownie by dotyczyly NT, a jak kazdy wie NT ssie xD.
U mnie jest tak
Michael Reaves
Steve Perry
Stackpole
Luceno
Zahn
Niewiele przeczytałem, ale z tego co czytałem najbardziej urzekł mnie styl pisania Stovera. Punkt Przełomu jest dla mnie arcydziełem.
Choć Czarny Lord napisany przez Luceno też mi przypadł do gustu.
najznakomitszy pisarz to JAMES LUCENO a najgenialniejszą dla mnie książką jest Labirynt Zła tegoż właśnie twórcy do tego dodam ukłon w stronę Stovera za Punkt przełomu i Zemstę....
Stower <zemsta-labiryntu jeszcze nei czytalem>
Zahn <ogół>
Reaves <za lowce z mroku>
Luceno <maska klamstw!, i fragmenty dark lorda ktore mailem okazje pzreczytac ;]>
się pisać .
Jedi Roter napisał(a):
Klony z okrentów Venato szczelali plazaza i dzałami jonowymi !!!!!!!!
________
Jedi Roter napisał(a):
Lluke (...) psychyczne
(...)
Jedi Roter napisał(a):
(...) "Carny lord " (...)
Jedi Roter napisał(a):
[cytat](...) w przygtowaniu. (...)
Jedi Roter napisał(a):
skąd masz takiego alvatra ?
________
"Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? "
Zdecydowanie na pierwszym miejscu stoi Timothy Zahn. Bez dwóch zdań. MImo że Survivors quest jest już "tylko" dobre to jego wcześniejsze książki z SW : Ręka Thrawna
są świetne, a Trylogia Thrawna jest GENIALNA! (Oby Pozagalaktyczny Lot okazał się lepszy niż SQ).
Drugie miejsce (choć porównywane z Zahnem) należy się R.A. Salvatore`owi. W sumie niewiele napisał z SW, ale te dwie książki kwalifikują go do tego posta JA go "pokochałem" w sadze o mrocznym elfie Drizzcie Do`Urdenie. Mimo że Atak Klonów ani WEktor Pierwszy nie są wybitne to uwielbiam tego pisarza.
A.C. Crispin - autorka drugiej trylogi o Hanie Solo - moim zdaniem lepszej trylogi (ale trudno je porównywać, bo jedna trylogia byla pisana przed 1980 rokiem, a druga pod koniec lat 90`). Autorka sprawia że wczuwasz się w tego bohatera, któemu życia rzucało niemal ciągle kłody pod nogi. Naprawdę świetna trylogia! Super nawiązania do innych książek.
W związku z tym że tytuł posta jest "ulubiony pisarz" to więcej wymieniać ich nie będę. Wspomnę jeszcze tylko jednego
Autor który pisze najśmieszniejsze książki SW: Aaron Allston
Faktycznie śmieszne. Bardzo mi się podobały postacie Tona Phanana i Wesa Jansona. No i Buźki... Jedne z moich pierwszych książek Star Wars. Nieźle się ubawiłam. A Linii Wroga jeszcze nie czytałam.
A wracając do tematu:
Gdzieś już napisałam i napiszę jeszcze raz: Matthew Stover rządzi! Zdrajca -niesamowita książka. Przeczytałam w jakieś 5 godzin.
No i Stackpole ,któremu przypadło zaszczytne drugie miejsce. Za wspaniały cykl X-Wingi (którego nawiasem mówiąc jeszcze nie skończyłam)
...czyta mi się książki pana Luceno (Labirynt zła, Czarny Lord Narodziny Dartha Vadera, Zmierzch Jedi) i pana Denninga (Zjawa z Tatooine, Gwiazda po gwieździe-w trakcie). Z innych autorów to jeszcze lubię R.A. Salvatore`a (za jego świetny Wektor pierwszy)
1. M.Stover (Za opisy przeżyć bohaterów)
1. K. Traviss (za stworzenie całej kultury i języka mandalorian oraz Braterstwo Krwi)
3. T. Zahn (Za stworzenie podstaw ówczesnego EU)
4. T. Denning
5. J. Luceno
Moi ulubieni autorzy... no dobra
1. VONDA N. McINTYRE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! - fantastycznie napisała "Crystal Star"!!!!!
2. Troy Denning - bardzo dobry pisarz, ale w "Mrocznym Gnieździe" po prostu mu się "nie chciało"...
3. Robert A. Salvatore - za genialną nowelizację "Ataku klonów" (niestety, "Wektora Pierwszego" nie dane mi było przeczytać)
4. Karen Traviss - świetnie pisze, tylko czemu tak zepsuła "Potrójne Zero"????
5. Barbara Hambly - wiele jej nie czyałem, ale co czytałem, to mi się spodobało (to był "Wybór smakosza" w "Opowieściach z Pałacu Jabby"). Chociaż patrząc na recenzje Jetha, to chyba zawsze ma pomysły na krótkie opowiadania, tylko że musi je rozciągać na całe booki
6. Timothy Zahn - niezły autor, a nie?
7. Kevin J. Anderson - za "Tales of the jedi" i "Opowieści z Pałacu Jabby" (miał jakieś dziwne zamiłowanie do nazw ze słowem "tales" )
8. Aaron Allston - nieźle rozkręcił akcję w "Zdradzie", dobrze napisał "Rozkaz Solo", ale napisał nudne "Myśliwce Adumaru"
9. Michael A. Stackpole - fajne było "Ryzyko Wedge`a", tylko strasznie hardcore`owe, ale że była to jedna z pierwszych książek SW, jmkie czytałem.. ale "Zemsta Isard" to była już męka - 1000 opowieści z serii "zabili go i przeżył". Żeby jeszcze ich klonowali, jak w "Gulaszu" JORUUSa, ale oni zwyczajnie przeżywali (chociaż powinni zginąć)
10. Daryl Malett - kogoś musiałem wstawić na ostatnie, a padło na niego. Przypomnę, że on napisał opowieść Buby w "Opowieściach z Pałacu Jabby". Było to takie głupie i nudne, że na trzeciej stronie odrzucałem jego wypociny.
That`s alll.
Dlaczego uwazasz ze Karen zepsula Potrojne zero ?
Bo się wynudziłem, jak nigdy przy książce SW. Ogólnie fajnie opisała kulturę Mandalorian i wprowadziła kilka przekleństw do wszechświata (będzie, jak przeklinać ), ale było strasznie nudno, nic się nie działo, Darman i Etain kochali się w harlequinowy sposób (jak Padme&Anakin w "ATaku klonów", prawie żadnej różnicy!! Tylko, że tu męka trwała aż 400(!!) stron), a operacji przeciwko terrorystom nawet nie planowali. A kiedy w końcu doszli do terrorystów, to trwało to dwie strony i zanim zauważyłem, że w ogóle coś się dzieje, to już się skończyła cała akcja. No, na jej miejscu napisałbym np. o 100 stron mniej, to nie byłoby tyle nudzenia sie i tworzenia wątków, które nic nie wnoszą (a przynajmniej nie zauważyłem, żeby coś wniosły). I gdyby to jakoś lepiej wyszło, to byłbym Kalamariańskim Mandalorianinem, a nie kalamariańskim kapitanem "Mon Remondy" z książki Allstona pt. "Rozkaz Solo" (chociaż na tej posadzie też jest mi dobrze, przynajmniej widziałem W. Antillesa na własne oczy )
Coz.. ja sie nie nudzilem wlasciwie ani chwili, harlequinow nie czytam wiec nie moge porownac sposobu prowadzenia watkow milosnych, ale jak dla mnie bylo ok. Akcja skonczyla sie, i to przegapiles ? czytaj uwazniej..
Ogolnie, nie zgadzam sie z twoja opinia, Potrojne Zero jest.. super.
-czytaj uważniej
Próbowałem czytać uważniej, ale byłem okropnie znudzony. Dopiero jak zaczęła się akcja, to się trochę zacząłem budzić (ciekawe, że większość książek SW czytałem do poduszki, a "Potrójne Zero" lulalo mnie najszybciej), a kiedy się skupiłem na akcji, to sie już skończyła. Naprawdę, 2 strony na 448, to to nie jest dużo.
A harlequiny... no, ja próbowałem czytać i też mi się nie spodobało, w każdym razie była to taka cukierkowa historia, jak wątek miłosny Anakina & Padme z "Ataku klonów" ("Atak klonów" obejrzałem później, właściwie to dopiero w tym roku). A kiedy dalej brnąłem w wątek miłosny w RC2 (nie chce mi się pisać pełnego tytułu), to mi się jakoś skojarzyło... gdyby to ode mnie zależało, ograniczyłbym historię miłosną, skróciłbym przygodę na początku z tym statkiem (nie pamiętam szczegółów), a całość (włącznie z "Celami", do których już nic nie mam) mogłaby się zmieścić w 320 stronach, jak poprzedni tom (byłoby nawet taniej - dla czytelników).
bardzo lubię czytać książki takich pisarzy jak: James Luceno(za Narodziny Dartha Vadera), Timothy Zahn(za Trylogię Thrawna), Troy Denning(za LOTF). Ciekawe książki pisze również Karen Traviss.