zapomniałem się wpisać w wątku, kiedy skończyłem 11 sezon.
11x06 - Kitten - odcinek o Skinnerze! <3 jest wojna w Wietnamie, jest wojskowa konspiracja, powraca Kersh (wow!) - fajowo.
11x07 - Rm9sbG93ZXJz - to był odcinek, dla którego warto było zabrać się za ten sezon. Mulder i Scully kontra sztuczna inteligencja, której poskąpili napiwku. To trzeba zobaczyć
11x08 - Familiar - klasyczny MotW, Mulder i Scully prowadzą dochodzenie w małym miasteczku. Zaginięcie, morderstwo, mroczne siły. Stare, dobre TXF.
11x09 - Nothing Lasts Forever - M&S kontra kult. W tle: długowieczność, kanibalizm, pogoń za utraconą młodością. Kolejny całkiem przyjemny odcinek.
11x10 - My Struggle IV - a tego to bałem się potwornie. Czwarta i ostatnia część mitologicznych "My Struggle", zdecydowanie najsłabszej części revivalu TXF. Tutaj dodatkowo, jako że była to część ostatnia, a i według zapowiedzi Cartera - możliwy finał serialu - obawiałem się, jak on to wszystko domknie.
Warto tu przytoczyć jego wypowiedź:
"There really are four quarters of a whole. And I think that maybe threw some people at the beginning of last season, and even at the end of last season. But I think that you see, as you have seen, that they were puzzle pieces, four puzzle pieces to a circle. I wanted to tell Mulder`s (David Duchovny) story—Mulder`s struggle. I wanted to tell Scully`s (Gillian Anderson) struggle. I wanted to tell the Cigarette Smoking Man`s (William B. Davis) struggle, and I wanted to tell William`s (Miles Robbins) struggle. For me, the four characters who are central to the mythology."
I wiecie to? To mu wyszło. Faktycznie, cztery części My Struggle układają się w jedną całość, i jego pierwsze dwie części nie wydają się aż tak potworne, kiedy zna się całą układankę. Oczywiście, wciąż są one skrajnie niekompatybilne ze wcześniejszą mitologią TXF, niemniej widzę teraz, że zostały one stworzone według jakiegoś planu. Głupiego, ale planu.
Zatem przejdźmy do minusów.początek spoilera CSM ginie - po raz... czwarty? I po co to komu? Tym dziwniej to będzie wyglądało, jeśli w potencjalnym sezonie 12 go znowu przywrócą (a zrobią to na pewno, w końcu to ikoniczny badass TXF, a Carter nie ma już takiej inwencji twórczej, żeby stworzyć nowego).
Ogólnie, to co zrobiono z CSMem to chyba największa zbrodnia revivalowych serii. Odebrano mu epicką śmierć, przywrócono jako piaskowego dziadka z motywacją villaina rodem z Marvela (rozjebacz wszystko, wszyscy zgińcie). W sezonach 1-7 jego rola była tajemnicza, jego motywy - powoli odkrywane - były okrutne, ale sensowne. Miał jakiś cel, jakąś agendę, nie był tylko komiksowym czarnym charakterem, który chciał zabić wszystkich bo tak xD Masakra.
Reyes była niby zdrajczynią, ale trochę jednak balansowała na krawędzi, widać było, że stara się robić to, co wg. niej jest właściwe... aż do końcówki My Struggle IV, gdzie we współpracy z CSMem usiłuje zabić głównych bohaterów i ginie, zastrzelona przez Skinnera. Czy było to potrzebne z jakiegokolwiek innego powodu, niż z chęci zrobienia szokującej sceny?
Już pomijam fakt, że wielka konspiracja i nowy Syndykat w s10-11 są tak wielkie, że CSM sam musi się autem ścigać i szukać baby Williama, bo słuzyło mu tak na oko z pięciu ludzi xD
Skinner - ostatni raz widziany jako (chyba?) zmiażdżony przez auta. Tak szmaciarskiego cliffhangera nie widziałem dawno, szczególnie że nie wiadomo, czy będzie kontynuacja. I tak oto jedna z moich ulubionych postaci tkwi w zawieszeniu. Nie żyje? Został kaleką? Nic mu się nie stało? Ech...
Wątek Williama sprawiał mi wrażenie, jakby Carter nie do końca wiedział, co chce z nim zrobić. Wpadł w 2016 na pomysł, żeby go ustanowić centralną osią mitologii, po czym w 2018 odkrył, że trochę przeszarżował i jakoś trzeba z tego wybrnąć xD zupełnie niepotrzebnie został ożywiony na sam koniec. Kolejna zaskakująca scena po nic. Jego wątek fabularny został już zamknięty, w jakiej on teraz miałby wrócić formie? Nie wiem.
Ogólnie to ten odcinek jest mocno nieprzemyślany, jeśli chodzi o wykorzystanie postaci. Jeśli rzeczywiście to jest koniec dla Gillian, to w potencjalnej kontynuacji Mulder musiałby mieć nowego partnera. Partnerkę, najprędzej. Oczywistym wyborem byłaby weteranka Reyes - no ale jest zdrajczynią i nie żyje xD zostaje nam jeszcze Robert Patrick - ale raz, że to chłop, a raczej nie pokuszą się o zrobienie all-male TXF, dwa - był niechętny powrotowi (chociaż Scorpiona już skasowali i teraz może inaczej by na to patrzył). Nie ma równowagi dla Muldera, a patrząc po tym, jak malutką rolę w s11 mieli agenci Einstein i Miller, nie są oni raczej szykowani na nowe główne postacie. Trzebaby wprowadzić nową agentkę, może jakąś nowicjuszkę szkoloną przez steranego życiem Muldera? To by mogło zadziałać, szczególnie w aspekcie komediowym, który twórcy TXF tak sobie ostatnio upodobali. Tylko czy jest sens? I jak wyjaśnić zniknięcie Scully po takim finale? Niewątpliwie dałoby się, ale nie przez Cartera, który nie zrobiłby tego dobrze xD
koniec spoilera
Może finał nie był okropny - ale był bardzo słaby. I absolutnie nie działa jako koniec serialu; cokolwiek by teraz Carter nie mówił - widać, że była tu planowana kontynuacja.
Ogólnie? W X-Files kiedyś zdarzały się odcinki samoświadome, autoironiczne, ze sporą dawką humoru. Było to świetne przełamanie cięższych spraw i mitologii. W 11 sezonie mamy inne proporcje, z połowa sezonu to odcinki mniej lub bardziej humorystyczne. Odniosłem wrażenie, jakby w pokoju scenarzystów mieli sporą bekę, ogólnie s11 stał dla ekipy sporą beką, i dużo pomysłów weszło na zasadzie "tee, a może zrobimy [...} ? xD"
Przez to, s11 jest czymś innym niż stare serie, ale! - to żadna nowość, w końcu tak było też z s10. Tyle, że jest to też inny klimatycznie sezon niż poprzednik, i suma summarum wyszło to lepiej niż s10. Carter już absolutnie nie jest w stanie zbudować niczego mądrego na zgliszczach X-filesowej mitologii, i lepiej żeby trzymał się od niej z daleka. Natomiast odcinki "Monster of the week" wciąż potrafi zrobić; Scully i Mulder wciąż dają radę, i jest tu pewien potencjał na przyszłość. Mówię tak, bo moje oczekiwania wobec serialu po s10 spadły boleśnie, ale przez to poprzeczka została mocno obniżona i łatwiej ją przeskoczyć. Dlatego tak - chciałbym kontynuacji, tym bardziej, że wbrew temu co gadali aktorzy i twórcy, finał pozostawia sporo rzeczy, które trzebaby rozwinąć, domnkąć, w tym jedną bardzo ważną, którą zdecydowanie trzeba dopowiedzieć. początek spoilera SKINNER! koniec spoilera Dno zostało osiągnięte dwa lata temu, teraz się od niego odbiliśmy i szkoda by było, gdyby tak to się skończyło. Mam nadzieję, że Gillian przestanie stroić fochy i wróci. Bo bez niej, to tak...
Myślałem, że będzie dużo, dużo gorzej. Miłe zaskoczenie.