Od niedzieli robiłem sobie maratonik klaczynej.. i kilka nowych przemyśleń - totalne głupoty w Trylogii - moim zdaniem za takie kwiatki prequele by oberwały tak mocno, że by sie nie pozbierały, a w trylogii to przeszło i jest ok.
TESB. Luke w jaskini wampy. Jego nogi są w lodzie na suficie. OK. dziwne, ze nie odmarzły, ale nie w tym recz. Luke birze miecz i odcina się... Tylko że spadając, nei ma jużlodu ani nic... po prostu wszystko wyparowało, lub wyciał sie idealnie. Po prostu śmieszne.
Najlepsza jest jednak scena w pasie Asteroidów, gdize Chewie i inni nagle pokazują swoje przerażenie.. wyglada jak z filmu z lat 60. po prostu rządzi.
ROTJ. Kolejny genialny przykład to spotkanie rebeliantów. Spotaknie omawiajace strategie.. przychodzi Luke i wszyscy zapominają po co było spotkanie itp.
ANH. Niestety jedyny burak - którego powiem wprost nie lubie i mnie wnerwia. Tylko w wersji SE - Greedo... i jego strzał. no comments.