ŚNIEG - Do Wigilii już około doba – coraz bliżej!!! Tym bardziej cieszy mnie śnieg, który pokrywa okolicę. Pospadał i on, i temperatura. Jest poniżej 0, więc się jeśli się to utrzyma, mamy piękne białe Święta. Nie mogę nie powiedzieć, że widok ode mnie z okna jest wspaniały. Zarówno ziemia, jak i połacie lasów, które widnieją na horyzoncie pokryte są białą powłoką, dzieci na sankach zjeżdżają z górki, promienie słoneczne odbijają się od śniegu, powodując, że wszystko się świeci. Jutro konie mnie nie zatrzymają, przed wyjazdem do Starego Miasta. Pamiętam jak w zeszłym roku wybrałem się na spacer po Długiej i na starówkę. Piękna pogoda, suchy śnieg pod nogami, ulica ładnie przystrojona, na Długim Targu wielka choinka obsypana puchem, no i Motława – zamarznięta i zasypana. Wyglądało to jakby tam wody nie było a statki stały w śniegu. Coś wspaniałego!
FILM - Wczoraj miałem okazję obejrzeć sobie bardzo śmieszny film – komedię polską. Jej tytuł to „Wożonko”. Przedstawia historię czwórki osiedlowych dresów, którzy chcą zarobić, ale nie wiedza jak się do tego zabrać. Postanawiają porwać dziecko dla okupu, ale najpierw okazuje się, że jest ono sierotą a następnie, że interesuje się nim dwóch bezwzględnych agentów / gangsterów (coś pomiędzy agentami z „Matrixa” a bohaterami „Wściekłych Psów”). Jest to produkcja raczej amatorska, choć zrobiona na najwyższym możliwym poziomie. Długi metraż (ok. 1,5 h.). Reżyseria jest bardzo dobra i przemyślana. Widać, że reżyser wiedział co i jak chciał pokazać. Zarówno ustawienia kamery, przemyślane ujęcia, jak i montaż nie pozostawiają wiele do życzenia. Scenariusz też trzyma się kupy, co nie jest częste w tego typu produkcjach, które albo nie są doprowadzane do końca, albo rażą nieprzemyślanymi pomysłami. Zawiera naprawdę olbrzymią ilość humoru (choć raczej takiego w stylu „Chłopaki nie płaczą” – czyli też nie dla każdego), mniej lub bardziej absurdalnych zabawnych pomysłów (pomysł kolędowania w sierpniu bądź prawie lynchowskie w klimacie wejście do piekieł w jednej z piwnic). Aktorstwo jest w większości na wysokim poziomie – prawdopodobne, że aktorzy mają jakieś doświadczenie. No i najważniejsza szczególnie dla mnie rzecz - film kręcony był w Gdańsku – głównie na sąsiednim osiedlu, ale też i kawałek mojej dzielnicy się załapał (szkoda, że nie widać miejsca gdzie mieszkam :)).
ZDERZENIE Z RZECZYWISTOŚCIĄ – Prędzej czy później każdy z nas się dowiedział, że to nie Gwiazdor, Dziadek Mróz, Mikołaj czy inny pan przynosi nam prezenty w Wigilie, ale że robią to rodzice. Co by nie mówić, jest to szok (mam nadzieję, że nikogo tu nie zaskoczyłem :P) dla dziecka. Jest taka scena w „South Park”, kiedy dziecko dowiedziawszy się o tym, z wyrzutem mówi do matki – „Okłamałaś mnie! Okłamałaś swoje własne dziecko! Mówiłaś, że on istnieje! Jak ja mógłbym tobie jeszcze kiedykolwiek uwierzyć?!”. Jak się to ogląda, to jest to zabawne, takie jednak nie było, kiedy to doświadczaliśmy. Pamiętam jak kiedy byłem mały, mama kazała mi wyjść na chwilę z pokoju, w którym była choinka. Trzeba było wywietrzyć pokój, musiałem umyć ręce etc – byle tylko nie było mnie w pokoju! Jak się wyrywałem to grożono mi, że Mikołaj się obrazi i nic nie dostanę!!! Potem przybiegałem i ze zdziwieniem zauważałem, że prezenty są już pod choinką. Nie mogłem też uwierzyć jak do licha mój ojciec, który był cały czas w pokoju NIE ZAUWAŻYŁ tego (sic! :-D). Kiedy indziej o mało nie nakryłem matki, kiedy wykładała je – jednak w swojej naiwności nie zauważyłem tego, a wręcz myślałem, że nagle, prawie na moich oczach się one tam pojawiły. Niestety któregoś razu, już nie udało się uniknąć wpadki i zauważyłem jak mój ojciec je wykłada. Nie wiem ile miałem lat wtedy. Wpadłem w płacz, jednak nie byłem zły na to że mnie okłamano, ale bardziej o to, że runęła moja wiara. Przez chwilę obwiniałem tatę, że to przez niego, ale tak naprawdę to przecież była moja wina, tego który nie mógł się powstrzymać i zobaczyć czy coś się pojawiło pod choinką. Szybko oczywiście mi to minęło, bo może nie było Gwiazdora, ale prezenty jak najbardziej :). Dalsze lata upłynęły już na pełnym podniecenia zaglądaniu do szafy, gdzie wiedziałem, że zawsze leżały paczki. I wtedy było już wszystko jedno, kto mi je przynosi. Teraz to nawet i to minęło – z resztą zazwyczaj wiem i tak co dostanę (bo i musze sobie to wybrać najczęściej), a poza tym zacząłem doceniać inne aspekty Świąt.
TWARDY – ty nie przesadź chłopie z tym pojedynkiem, bo później nie będziesz w stanie na wigilii zachować „należytej w tym dniu postawy”. Z resztą i tak wiadomo, że my wygramy, nie będą jacyś Irlandczycy nam renomy odbierali!!! A propos tych Twoich niezwykłych świąt (mieć święta w lecie – porażka :P), to mimo wszystko wierze, że obecność wspaniałych znajomych, polski way of life no i życzenia od rodziny i przyjaciół jakoś zrekompensują Ci brak śniegu i rozpuszczające się w słońcu plastykowe Mikołaje.
DOPING –ja jestem absolutnie przeciwko. Ideą sportu jest to, by osiągać co się da siła własnych mięśni i ciężka pracą. Niestety komercjalizacja sportu i chęć kibiców do oglądania kolejnych rekordów powoduje, że czystość sportu często ginie. Nie zgodzę się jednak z koncepcją, by można było legalizować doping! Obecnie, kto chce, ten bierze – ryzykując swoje zdrowie i pod groźbą surowych konsekwencji. Jednak większość sportowców (chcę w to wierzyć) jest nadal jest czysta. Bądź stosuje niewykrywalne środki :/). Gdyby legalizacja nastąpiła, to wtedy więcej osób by je brało, a ci którzy nie chcieliby, nie mieliby miejsca w sporcie wyczynowym. Nie mieliby wtedy szans na ‘zdrowe’ sukcesy, kiedy reszta otwarcie i masowo by brała.
MTFBWY – do jutra.