Nie mogłem znależć osobnego tematu dla ostatniego tomu nowej trylogii Thrawna więc zakładam nowy, uważam że warto, gdyż jak na standardy nowego kanonu to bardzo udana pozycja.

Zahn nie miał łatwego punktu wyjścia dla tomu 2. oraz 3. musząc wpleść je pomiedzy odcinki Star Wars: Rebels. Będąc mocno ograniczonym czasowo, musiał rozpisać fabułę dziejącą sie na przestrzeni kilku, maksymalnie kilkunastu tygodni. Mowiąc uczciwie, zawiązanie akcji nie napawało mnie optymizem (Krennick ma problem z odmianą Mynocków i ktoś musi uratowac transporty w 7 dni) jednak był to zaledwie pretekst do połączenia wątków Imperium, Chissów, Grysków, Eliego Vanto oraz pozostałych bohaterów. I wyszło to wszystko bardzo dobrze, nikt inny nie czuje Thrawna tak jak jego stwórca (niestety Dave Filoni bardzo źle wprowadził znów Thrawna na scenę). Nie wchodzą w wieksze spoilery, fabuła koncentruje sie na polowaniu na Grysków połączonych sił Imperium oraz Chissów z drobnymi rozgrywkami politycznymi w imperialnym tle. Thrawn dorzuca nowe postacie, które spełniają swoją rolę w fabule. Mój największym minus to chyba zbyt mała ilosć samego Thrawna, chociaz poboczne wątki potrafią to wynagrodzić - działania Chissów czy akcja Ronana i Eliego ze szturmowcami śmierci (to chyba najlepszy side quest jaki ostatnio czytałem w książkach z naszego uniwersum). Szkoda jedynie, że te wszystkie wątki nigdy nie zostaną dokończone, wiedząc że kontrole kreatywną nad admirałem przejął Filoni, który oczywiście będzie forsował swoje pomysły. Osobiście chciałbym walki z Gryskami, więcej Chissów oraz pozostałych bohaterów stworzonych w tej trylogii przez autora, niestety nic z tego się nie wydarzy. 8/10

P.S. Zahn skupia się na pisaniu więc żadnych woke nonsensów tutaj nie uświadczymy, wszystko jest jak być powinno.