O proszę, dawno chyba nie było tutaj dyskutowania stricte o Gwiezdnych wojnach.
Film: Imperium kontratakuje.
Spoiler znałem - tak to jest, jak się poznaje fabułę Starej Trylogii, przedszkolakiem będąc, poprzez album z Tazosami.
Ale i tak pod kątem wszystkiego, co ten film oferuje, jest on dla mnie po prostu najlepszą "wielko-ekranową" rzeczą w całym dotychczasowym uniwersum.
Serial: Andor - reszta nawet się nie zbliża. Wyszło wspaniale pod każdym względem: scenariusza, kreacji postaci, castingu, rozwijania świata... można być wymieniać.
Książka: Hmmm.... chyba adaptacja powieściowa Zemsty Sithów Stovera. Choć z perspektywy czasu sam się już trochę śmieję z jego stylu ("Oto, jako to jest być Anakinem Skywalkerem w tej chwili. NA ZAWSZE!!!" XD), tak była to dla mnie istotna książka, szczególnie pod kątem zagłębiania się w źródła już poza filmowe, skąd ścieżka prowadziła prosto do EU, które swego czasu bardzo polubiłem.
Komiks: Co by tu wybrać? Chyba niektóre z komiksów serii Republic, te o Quinlanie Vosie, ale i nie tylko. Pamiętam, że swego czasu jeden z zeszytów mini-serii Drednoty Rendili, ten o pojedynku Anakina z Ventress, wywarł na mnie spore wrażenie.
Gra: Pierwszy KotOR. Gigantyczna nostalgia, poznawanie świata i niebywale wciągającej historii; no i postać, po której przejąłem ksywkę i używam jej nie tylko w kontekście Gwiezdnych wojen (choć już bez "Onasi"
)... Ale ogromną sympatię mam też do Jedi Outast, który sprawił, iż Kyle Katarn stał się jedną z moich ulubionych postaci, o czym za chwilę...
Okres historyczny: Ciężko wybrać... może ten około KotORowy?
Protagonista: Kyle Katarn.
Ten z czasów Outcasta właśnie. Szkoda, że trochę został olany w EU. Pamiętam, jakie wrażenie zrobiło na mnie, kiedy Luceno umieścił go gdzieś w dwóch linijkach Jednoczącej Mocy.
No ale to to był arcymistrz nawiązań i wiedzy o uniwersum, kto, jak nie on, miał wspomnieć Katarna?
Antagonista: Darth Vader.
Planeta: Heh, niech będzie to miejsce, gdzie banthy d. szczekają, a dewback szczurowi womp mówi dobranoc... Tatooine.
Bitwa: Ta o Scarif. Żaden z dotychczasowych filmów nie miał równie dobrze ukazanej bitwy, począwszy od strać na powierzchni, aż po walki w przestrzeni ponad planetą.
Pojedynek: Luke kontra Vader w Imperium kontratakuje.
Konflikt: Wojny klonów.
Motyw muzyczny: Marsz imperialny. Ale Duel of the fates ocieka podniosłością, a Across the stars potrafi zagrać na strunach mojego sentymentalizmu.