W życiu widziałem kilka filmów ze Star Treka, odcinków wcale. Franczyza na tyle mnie omijała, że większość rzeczy o niej, które o niej wiedziałem, pochodziła z The Big Bang Theory
a i w sumie te filmy obejrzałem dopiero po BBT. I to te nowe. Plus Gniew Khana, ale połowę przespałem. Z resztą jeden z tych nowych był prawie taki sam. No i w świetle tego, że oglądać StarGate po raz ochnasty to już tak średnio, to wziąłem się za Star Treka.
Obejrzenie TNG zajęło mi prawie dwa lata, z czego pierwszych pięć sezonów dwadzieścia dwa miesiące, a ostatnie dwa w miesiąc. Większość nie była na bingowanie, ale podobało mi się, że nie mając pomysłu na nic innego mogę usiąść, włączyć odcinek, a tam Picard będzie stał na straży wszystkiego. Bardzo wholesome serial, bardzo optymistyczny.
Trzeba oczywiście wziąć pewną poprawkę na różne rzeczy, np. Picard Borgiem, a potem wraca jak gdyby nigdy nic, Data obiecuje zniszczyć Federację, i okej witamy z powrotem.
Całość sprawia wrażenie tego, czym ludzkość chciałaby być. Żelazna moralność załogi Enterprise mnie kupiła. Data, kosmiczny Pinokio, choć oczywiste "krzywe zwierciadło" ludzi, był wyjątkowo świetny na innych poziomach, także jako wypełnianie ewentualnych luk scenariuszowych i ewentualnego czepialstwa, czemu coś zrobili lub nie zrobili. I różnych możliwości. Picard 10/10, uwielbiam typa. Uśmieszki Rikera mnie rozwalały. W ogóle cała załoga dała się lubić. A aktorsko to już w ogóle perfekt, to co Spiner odwalił w Data/Lore to majstersztyk, gra całą mimiką, od razu było widać który dobry a który zły. Q najlepsze odcinki!!!
Trochę męczące odcinki o klingonach, oh ugabuga mamy honor jesteśmy wojownicy XD no ale ujdzie
Ostatnie dwa sezony się dość sporo różniły. No i w sumie tak wciągnęły, że obejrzałem ciągiem. Serial stał się bardziej dynamiczny, odważniejszy. Z drugiej strony zrobiło to jakieś rysy na załodze - najpierw Beverly nie posłuchała Picarda, potem Data się zbuntował, potem Riker coś odwalał, potem sam Picard miał ból żopy, że Riker słucha rozkazów admirała XD ale nawet spoko. Było też sporo jakby podwójnych odcinków w znaczeniu, że mieli kurde pomysła Halinka nomanie, i w jednym odcinku pociągnęli w tę stronę, a w drugim w drugą - to druga szansa na życie, to klony itd.
A ten o snach Daty to złoto. Wiele było świetnych odcinków, sporo po prostu fajnych. W ogóle sporo pomysłów było potem wykorzystanych w SG-1, momentami miałem wrażenie, że SG-1 to jakiś remake XD szczególnie podczas pierwszych sezonów.
Sprawdziłem też najgorzej oceniane i faktycznie, ten o wspomnieniach Rikera z początków był dość kiepski, ale SUB ROSA to absolutne złoto. Ten odcinek jakby wyszedł spod pióra Neila Breene`a, nawet widziałem go w roli tego ducha. Serio, nawiedzony dom w zrekonstruowanej Szkocji, duch nawiedzający erotycznie rude kobiety z pokolenia na pokolenie, ekshumacja transporterem xD absolute cinema.
Ogólnie absolutna topka, łączy kosmosik z siłą przyjaźni, emocjami, trochę zagrożenia, trochę humoru. Super serial. Od Discovery się odbiłem mocno, zacząłem Deep Space Nine ale to ma kiepską jakość no i co mnie jakieś okupacje Kardashjanek xD