TWÓJ KOKPIT
0
FORUM Komiksy

Seria komiksowa "Dziedzictwo" - wspominki.

Power of the Light Side 2025-08-13 20:22:14

Power of the Light Side

avek

Rejestracja: 2015-12-06

Ostatnia wizyta: 2025-08-31

Skąd: Gorzów Wielkopolski

Zanim nadszedł Disney i doszło do podziału uniwersum na Legendy i oficjalny Kanon, moją ulubioną serią komiksową było "Dziedzictwo" z Cade`em Skywalkerem jako głównym bohaterem. To znaczy wciąż nią jest w chronologii Legend. Dlaczego? Głównie przez to, że rozgrywa się ponad 100 lat po Oryginalnej Trylogii (zawsze o wiele bardziej mnie interesowało, co działo się po "Powrocie Jedi", a nie przed "Nową Nadzieją). Od dawna już jej nie czytałem, ale wciąż mam ją w domu i zawsze sobie mogę do niej powrócić. Zakładam ten temat, bo naszło mnie na wspominki mojej ulubionej serii komiksowej z dawnego EU.

1. Cade Skywalker - od początku go lubiłem, ale prawdziwą sympatię wzbudził u mnie dopiero pod koniec serii, gdy wreszcie stał się tym, kim miał być od samego początku. Zawsze raziła mnie ta jego buntowniczość, niechęć do swojego dziedzictwa i bycia Jedi, a najgorsze dla mnie było jego wmieszanie się w półświatek i problemy z narkotykami. Uważam, że nigdy nie powinien był być oddzielany od Jedi i nadal przez nich szkolony do walki z Sithami, a rozwój jego osoby powinien był polegać na radzeniu sobie z chęcią zemsty za śmierć ojca i swoim niespotykanym talentem do uzdrawiania, a przygody powinny były cały czas ukazywać go jako urodzonego Skywalkera-bohatera, pragnącego krzyżować szyki Sithom i rozwijającego się do ostatecznej konfrontacji z Darthem Kraytem. Na plus również fakt, że dostał zielony miecz (mój ulubiony kolor).

2. Darth Krayt - choć bez wątpienia dzięki zmartwychwstaniu oddano należycie jego osobę jako budzącego grozę antagonisty, to jednak wybór A`Sharada Hetta uważam za chybiony. Przecież za czasów wojen klonów nie był jakimś wiodącym Jedi. To znaczy, patałachem nie był, ale do najlepszych Jedi tamtych czasów też mu nieco brakowało. Uważam, iż Kraytem też powinien był być Skywalker, ale pod nazwiskiem Solo, czyli z linii Leii Organy. Wtedy byśmy mieli idealny ostateczny pojedynek.

3. Fabuła - ta seria mocno przypominała czasy Starej Republiki, lecz dziejące się w latach ABY, czyli ze Skywalkerem w centrum. Właśnie dlatego tak bardzo uwielbiałem "Dziedzictwo". W końcu Jedi i Sithowie znowu równali się liczebnością i przez to zobaczyliśmy nieco epickich pojedynków jakby żywcem wyjętych z KOTOR-ów. Bardzo mi się spodobał pomysł z Rycerzami Imperialnymi, czyli takimi innymi Jedi, którzy mieli dbać, by Imperium Felów nie pochłonęło zło - służyli "Mocy ucieleśnionej przez Imperatora", czyli mieli mu być lojalni tak długo, jak ich władca by służył jasnej stronie. Podzielenie Imperium na lojalnych wobec Fela i tych, co wybrali służbę dla Sithów też było git, jak również to, że zarówno lojaliści Fela, jak i niedobitki Sojuszu Galaktycznego musiały toczyć partyzancką wojnę przeciwko Sithom, a dopiero ich przymierze plus jeszcze ocalali Jedi stworzyło siłę zdolną pokonać Imperium Sithów - tego jeszcze nie grali. Szkoda tylko, że ten rozwój fabuły nie został poprowadzony szybciej - bunt Cade`a został zdecydowanie za mocno przedłużony, przez co prawdziwej, wyrównanej wojny zobaczyliśmy jak na lekarstwo.

4. Darth Wyyrlok - ciekawi mnie, czy ta chęć zdrady siedziała w nim od samego początku, czy może to Andeddu zasiał w nim to ziarno zdrady, gdy podczas ich pojedynku nawtykał Wyyrlokowi o byciu niewolnikiem Krayta. No bo przez pierwsze 3 tomy Wyyrlok nie wykazywał żadnych chęci do zdrady, a dopuścił się jej dopiero po spotkaniu z Andeddu, a kiedy Krayt wrócił się zemścić to Wyyrlok się tłumaczył, że postąpił jak każdy prawdziwy Sith (normalnie kalka wcześniejszych słów Andeddu).

5. Finałowa bitwa - wybór Coruscant na miejsce decydującej potyczki między dominującą frakcją w Galaktyce i jej oponentami, którzy dopiero sprzymierzeni stanowili zagrożenie uważam za strzał w dychę. Sama batalia została pokazana z odpowiednim rozmachem, ale sam decydujący pojedynek Cade`a z Kraytem nieco mnie rozczarował, bo poświęcono mu zdecydowanie za mało kadrów. Ich miecze prawie w ogóle się nie skrzyżowały, używania Mocy też było co kot napłakał, choć sam moment zabicia Krayta był całkiem okej.

6. Nat Skywalker aka Bantha Rawk - uważam, że był całkowicie zbędny, Cade jako postać by tylko zyskał gdyby był kompletnym sierotą, pozbawionym jakiejkolwiek biologicznej rodziny, ostatnim Skywalkerem. To by tylko podkreśliło jego znaczenie jako największej nadziei na pokonanie Sithów.

7. Darth Nihl - z początku go nie znosiłem za zabicie Kola, ale z czasem spojrzałem na niego inaczej, gdy jego postać jako antagonisty została odpowiednio rozwinięta w odzwierciedleniu do takiego czynu (czyli przejęcie władzy nad ocalałymi Sithami po śmierci Krayta).

8. Postacie drugoplanowe - tutaj powiem jedynie, iż były okej i żadna mnie nie odpychała, ale też żadna też jakoś znacząco się nie wyróżniła. Jedynie Delia Blue, zeltrońska ukochana Cade`a wzbudziła we mnie nieco większą sympatię.

LINK
  • Re: Seria komiksowa "Dziedzictwo" - wspominki.

    Carth Onasi 2025-08-13 20:41:51

    Carth Onasi

    avek

    Rejestracja: 2006-04-02

    Ostatnia wizyta: 2025-09-02

    Skąd: Kraków

    Mam trzy pierwsze tomy Dziedzictwa w mieszkaniu (które dawno temu sobie tu przywiozłem, reszta została w domu rodzinnym) i akurat kilka dni temu wziąłem je ponownie do rąk, by przekartkować, czasem poczytać jakieś fragmenty.

    No i rysunki Duursemy już nie robią takiego wrażenia, jak kiedyś, ale może mój gust się zmienił przez lata? Dialogi, cóż, często brzmią sztuczne, a do tego nierzadko są napompowane patosem. I jakoś tak wcale niemało postaci wzbudza irytację swoim zachowaniem czy charakterami (chociażby imperialny rycerz, Draco - zarozumiały dupek, który chyba jednak odkupił swoje winy w ostatnim tomie serii, o ile pamiętam, zabijając pewną postać).

    Większy sentyment mam do komiksowego KotORa, za sprawą postaci Grypha, Jarael czy Zayne`a.

    LINK
  • Re: Seria komiksowa "Dziedzictwo" - wspominki.

    Elendil 2025-08-13 21:58:12

    Elendil

    avek

    Rejestracja: 2008-04-26

    Ostatnia wizyta: 2025-09-01

    Skąd: Kraków / Zakopane / Kraków

    Nic już z tej serii nie pamiętam, poza tym, że mi się podobała I że chyba w którymś momencie Krayt niby zginął, ale później się okazało, że nie zginął? Jakoś tak

    Faktycznie było tam dużo Sithów, więc super, no i przede wszystkim odważne wyjście naprzód poza niekończące się przygody Luke`a, Hana i Lei. I piękne rysunki, obecnie nikt tak w komiksach SW nie rysuje.

    Serie KotORowa była lepsza i nie do pobicia, ale Dziedzictwo też mi się dobrze czytało.

    LINK
  • Re: Seria komiksowa "Dziedzictwo" - wspominki.

    cwany-lis 2025-08-14 07:51:28

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-09-01

    Skąd: Sopot

    Moja ulubiona seria komiksowa, czytam ją co dwa-trzy lata. Pamiętam, jak świeżo po maturach w 2006
    ściągałem premierowe zeszyty z (kultowego w pewnych kręgach) indonezyjskiego forum i nie mogłem się nadziwić z nadmiaru szczęścia, że jestem na bieżąco, na równi z otyłymi amerykanami!

    W skrócie - seria ma bardzo klasyczny klimat walki dobra ze złem, leciutko zniuansowany za sprawą niektórych Imperialnych postaci, same klasyczne starcia myśliwców i okrętów w kosmosie, walki na miecze, blastery itp. Żadnych robotów, robaków, obcych cywilizacji i kryształowych gwiazd.

    Mimo to założenia fabuły, jej punkt wyjściowy opiera się o Nową Erę Jedi i serię Dziedzictwo Mocy - komiks nie odcina się od powstałych już historii a wykorzystuje ich impakt do kreowania dalszej opowieści, rezonując z już opowiedzianymi wydarzeniami. Jest to takie dobre, piękne i spójne, że nie mam słów!

    No i do tego mnogość Sithów oraz Jedi daje pretekst do dziesiątek potyczek na miecze świetle, idealne nawiązanie do klasycznych wojen ze Starej Republiki.

    Podsumowując - idealne wyważone składniki tego co najlepsze dały w moim odczuciu bardzo dobry, kaloryczny posiłek. Osobiście przyprawiony dużą ilością nostalgii - obiektywnie rzecz biorąc niektóre rysunki są ... tylko poprawne, niektóre dialogi to chyba "ku pokrzepieniu serc" pisane a zachowanie niektórych postaci jest rodem z brazylijskiej telenoweli.

    Warto też wspomnieć o zapomnianej i nieocenionej kontynuacji tzn. Legacy II która była równie udana, ciekawie rozrysowana i trochę bardziej kameralna. Ania Solo królową Polski!

    LINK

ABY DODAĆ POST MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..