https://www.youtube.com/watch?v=T_nkQoSgN7k&t=29s
Kiedy kończy się optymistyczny, hiper-energetyczny Akt I, tak mniej więcej zaczyna wyglądać ROTS - zarówno dla widzów, jak i dla postaci.
Obsuwamy się w koszmar bardzo szybko, a film nabiera sennego wymiaru na dobre:
1. Anakin zaczyna śnić o przyszłości. Reszta filmu wygląda na kontynuację tego pierwszego koszmaru,
2. Rozmowa Anakina z Palpatinem w operze zarówno lokacją (nierealną nawet jak na StarWarsy) jak i przebiegiem sugeruje sen,
3. Palpatine ujawniający się Anakinowi, nagła zmiana scenerii ze "zwykłego biura" na miejsce niezwykle niepokojące również sugeruje koszmar senny. Pojawiający się w tle na chwilę w oknach widok "zwykłego świata Coruscant" zastępowany jest złowieszczymi, czarno-czerwonymi ścianami rodem z Czarnej Chaty w Twin Peaks,
4. Wydarzenia są dla bohaterów tak szokujące, że oni sami nie mogą uwierzyć w ich realność :
- Anakin zostaje odtrącony przez Radę, jako niegodny zaufania (a przecież miał być "wybrańcem"!),
- Palpatine się ujawnia, a potem biernie oczekuje (w pewnym sensie, w jakiś sposób, "znika"),
- Jedi (i Anakin też!) dowiadujący się prawdy reagują jak we śnie, ich zachowanie jest nacechowane niewiarą w to co się dzieje. Mace nie wierzy Anakinowi; "Jeżeli to co mówisz, jest prawdą, to właśnie zyskałeś moje zaufanie" ( https://www.youtube.com/watch?v=jIjKogrfsdo )
- Padme obserwująca dymy nad świątynią,
- Bail Organa przepędzony ze świątyni,
- Yoda doświadczający wizji mordowanych Jedi,
- Obi Wan obserwujący nagrania,
- i kluczowa scena, pojedynek Palpatine vs Komitet. Tempo i montaż sugeruje koszmar; Palpatine rusza się nadnaturalnie szybko, a Jedi wydają się być zamarli w bezruchu (klasyczna "niemożność biegu" którą każdy kojarzy). Windu jako jedyny otrząsa się z tego snu, widownia razem z nim. Tę scenę można by roztrząsać na poważnie,
- większość postaci przez cały Akt II i III ma "miny ludzi, którzy nie wierzą w to, co się dzieje, bo spodziewają się że za chwilkę się obudzą"
5. Czysto techniczna sprawa: mimo bardzo bogatych i "dramatycznie żywych" kolorów film robi mglisto - niewyraźne wrażenie.
Ta ostatnia rzecz to mój domysł, ale mglistość starwarsów prawdopodobnie była zamierzona i konsekwentnie realizowana przez Lucasa. O to też Lucas poważnie ściął się ze swoim operatorem Gilbertem Taylorem. Lucas żądał użycia soczewek typu "soft focus", Taylor ich nienawidził, podobno była straszna kosa.
Lucas przeszedł do historii bo dał ludziom za sprawą super-nowoczesnej technologii możliwość uczestniczenia w swoim własnym śnie. Dlaczego Lucas w późniejszym wieku postanowił ten sen zamienić w koszmar, tego się nie dowiemy, można się przez resztę życia nad tym zastanawiać, domyślać i zgadywać. Ale ten senno - rozmarzony aspekt Starwarsów był zawsze chyba najważniejszym. Dlatego, jak się jakiś profan spyta co w tych Gwiezdnych Wojnach jest takiego niezwykłego, z czego one do cholery są zrobione, to mu można powiedzieć tak:
https://www.youtube.com/watch?v=qK9hLJsCWmg