TWÓJ KOKPIT
0
FORUM Blogowisko

„Zemsta Sithów” - moje największe rozczarowanie

Kasis 2025-05-19 21:57:18

Kasis

avek

Rejestracja: 2005-09-08

Ostatnia wizyta: 2025-06-05

Skąd: Rzeszów

Jak opisać moją relację z „Zemstą Sithów”? Chyba hasłem: to skomplikowane

Dziś 20. rocznica premiery. To dobra okazja, żeby spisać moje doświadczenia związane z tym epizodem. Wieloma z nich już dzieliłam się w przeszłości na forum, będę zresztą cytować tutaj fragmenty własnych postów. Postanowiłam zebrać je w jednym miejscu. Zwłaszcza, że zdarzało się, że ludzie się dziwili. Ty? Taki pelikan i masz jakieś wąty do „Zemsty Sithów”?? Będę miała, jakby co, gdzie odsyłać
(Skrót tego przydługiego posta na końcu )

Pomijając „Mroczne Widmo”, na żaden nowy film Star Wars tak nie czekałam. To była inna sytuacja niż oczekiwanie na Ep. I i II. Znaliśmy już większość bohaterów, relacje, wątki, czekało nas zwieńczenie historii. Zwieńczenie, które w pewnym sensie już znaliśmy, bo wiedzieliśmy do czego prowadzi, znaliśmy kontynuację i przynajmniej część wydarzeń, które musiały mieć miejsce w tym filmie. I te okoliczności zaszkodziły bardzo Ep. III w moim przypadku. Skoro wiedziałam co się wydarzy, to siłą rzeczy nastawiałam się na to. Mniej lub bardziej świadomie, tworzyłam własne wersje, jak to powinno wyglądać. Nastawiałam się na tyle emocjonujących scen związanych z przejściem Anakina na Ciemną stronę Mocy… Oczekiwania były olbrzymie.
Do tego marketing, ta świadomość końca SW na wielkim ekranie (wierzyłam wtedy, że tak będzie) i to jak nakręcaliśmy się z innymi fanami. Pamiętam jak z bratem każdego dnia siadaliśmy wieczorem przed kompem, żeby obejrzeć zwiastuny, spoty. Dzień w dzień. Bardzo się nakręcaliśmy. Oczekiwania wystrzeliły w kosmos. Byłam silnie przekonana o tym, że „Zemsta Sithów” będzie świetna, ponieważ, jak wielokrotnie przekonywałam siebie i innych, nie mogło być inaczej.

Pamiętam wieczór 18 maja. Strasznie lało. Rzeszowska Akademia Mocy organizowała event podczas premiery o północy. Trochę szalony wieczór, była ekscytacja i radość.
A potem zaczął się film. I dość szybko poczułam, że to nie jest to na co czekałam. Pamiętam, jak po ok. 20 czy 30 minutach spojrzeliśmy na siebie z promilem i oboje mieliśmy wypisane na twarzy niedowierzanie pomieszane z rozczarowaniem. Ale cały czas czekałam, myślałam sobie, zaraz wydarzy się coś, co mnie wzruszy i zachwyci. Niestety tak się nie stało (choć kilka razy było blisko). Pojawiły się końcowe napisy, ludzie wokół się zbierali, a ja siedziałam i płakałam. Z dwóch powodów, po pierwsze myślałam, że to może być ostatnie takie wyjście do kina na nowe Gwiezdne Wojny, a po drugie z powodu okropnego zawodu. To był naprawdę straszny żal, czułam się jak dziecko, któremu pokazano wymarzoną zabawkę, a potem sprzątnięto ją sprzed nosa.

Pora na konkrety. Co mnie boli w "Zemście Sithów"?

1. Otwierająca film bitwa o Coruscant. Za mało bitwy w ogólnym ujęciu. Gdzie perypetie innych uczestników? Nie chcę oglądać tylko Anakina i Obi-Wana, a tym bardziej głupich bzykaczy. Ćwierkające bzykacze były najgorsze. Czułam się zażenowana jak pojawiły się na ekranie. Bitwa o Coruscant, powinna być bitwą o Coruscant, a nie kurde, z tymi cholernymi buzz-droidami. Z biegiem lat, wraz z opatrzeniem się droidów z TCW, trochę zmalała moja bardzo emocjonalna na początku reakcja na ten fragment. Ta bitwa to jednak IMO nadal zmarnowany potencjał. No i nie przepadam za Grievousem.
2. R2-D2 na początku filmu. Mój kochany R2, a ja nie mogłam go znieść. Nagle stał się jakimś super komandosem. Uwielbiam go, nie mam nic przeciwko sytuacjom, gdy ratuje wszystkich i wszystko, ale to było takie przerysowane w zły sposób, czułam się zażenowana w kinie. Z biegiem lat trochę łatwiej to przełykam.
3. Palpatine roznoszący zaledwie w ciągu sekund trzech potężnych Jedi. To naprawdę mógł Lucas inaczej pokazać. Ja wszystko rozumiem, rozumiem co miała zobrazować ta scena, ale jednak uważam, że akurat ci trzej Jedi, którzy przybyli aresztować Palpatine’a z Windu mogliby choć minimalnie dłużej mu się opierać. Jeszcze pierwszy ok, ale wszyscy? Słabo ta scena wygląda. OK, przyznaję, że zabolało mnie takie ubicie Saesee Tiina i to w dużej mierze rzutuje na odbiór tej sceny, ale myślę, że gdyby go tam nie było, to też by mi się nie podobał ten pojedynek. Chyba najgorszy dla mnie w całych SW.
4. Miejscami Palpatine jest dla mnie zbyt przerysowany i groteskowy.
5. Obi-Wan dowiaduje się o zdradzie swojego ucznia – brak mi tu emocji, przelecieli nad tą sceną.
6. Wycięcie wielu scen, które są w książkowej adaptacji. Wiem, wiem, film jest długi i wszystko się nawarstwiło, ale jednak niektóre by się przydały. Przede wszystkim zostawiłabym coś o Delegacji 2000, nie dość, że ładnie nawiązuje do Rebelii, to jeszcze obraz Padmé jest wtedy bardziej spójny z pozostałymi epizodami - dziewczyna działa, a nie tylko szlocha. I Yoda lądujący na Dagobah byłby sympatyczną klamrą z OT. Przydałaby się informacja o tym, dlaczego tak bardzo Anakinowi zależało na tytule mistrza, że chodziło o dostęp do archiwów i ratowanie Padmé.
7. Śmierć Padmé. Próbuję i próbuję, ale nie mogę tego zaakceptować. I żałuję, że Lucas nie rozwiązał tego inaczej. Gdyby choć parę dni była z malutkimi bliźniakami. Chciałam, żeby choć wzięła je na ręce, żeby to co mówi Leia w ROTJ miało więcej sensu. Żeby Padmé okazała, że jej na dzieciach zależy. Wolałabym, żeby ją Anakin udusił, albo żeby umarła z powikłań, a jeszcze lepiej żeby właśnie przeżyła poród i umarła inaczej pobywszy wcześniej trochę z bliźniakami, a nie straciła wolę życia… :/ Szkoda, że Lucas zrezygnował z pomysłu, w którym przybywa na Mustafar ze sztyletem z zamiarem zaatakowania małżonka. Albo niechby nawet jej energia życiowa uratowała Anakina. A nawet w ostateczności ten brak woli życia, ale żeby to trwało, niech gaśnie przez jakiś czas z żalu, ze złamanym sercem, a nie tak szast-prast – wzięła i umarła.
8. Finałowa konfrontacja Anakina i Obiego. Zaczyna się fajnie, ale jak opuszczają balkon gubi się napięcie. Po jakiego grzyba oni tak po tym Mustafar ganiają? Za bardzo Lucas chciał to udziwnić. Muszą płynąć rzeką lawy, skakać po robotach, na linach latać jak Tarzan itd. Jeden z tych elementów byłby ok, a tak to przesyt poczułam, Lucas brzydko przekombinował. Ewidentnie zapomniał co sam mówił Marquandowi gdy kręcili „Powrót Jedi” i reżyser obawiał się, jak przebić pojedynek pomiędzy Lukiem a Vaderem z Imperium. I Lucas mu powiedział, że wystarczy to co dzieje się teraz w ich głowach, jak zmieniły się ich emocje, że to uczyni ten pojedynek bardziej emocjonującym.
9. Kashyyyk - powinien bardziej przypominać lesistą planetę, którą tak dobrze znaliśmy z książek, komiksów, gier. Tyle lat czekaliśmy, no, przynajmniej ja, żeby ujrzeć ją na ekranie, a tu nie dość, że jej malutko, to zamiast olbrzymich drzew oglądamy tereny nad wodą, powierzchnię planety. Rozumiem, że na tej planecie były takie miejsca i łatwiej tam pokazać bitwę, ale skoro od lat czytam o czymś innym, to mogli mi właśnie to pokazać. Foch.
10. W całości - nadmiar efektów specjalnych. Głównie chodzi mi o to, że patrząc na film ja często widziałam, że one tam są. Dla mnie takie efekty mają się wkomponować w obraz, a nie nachalnie wyłazić. Mam mieć wrażenie, że wszystko to co widzę, jest prawdziwe.
11. Dialogi w wielu miejscach do poprawy.

Także po premierze byłam bardzo rozczarowana i rozżalona. Nie poszłam na kolejny seans. Poprzestałam na premierze. Jakiś czas później przeczytałam adaptację książkową. I to nad nią kilka razy się wzruszyłam, właśnie przy tych scenach, które miały to uczynić w filmie, ale tego nie zrobiły. Książka sprawiła, że bardziej przychylnym okiem spojrzałam na film, zapełniła pewne braki. Z czasem coraz bardziej się z tym wszystkim oswajałam i po latach wiele z tych elementów, których nie mogłam dawniej znieść, nie wywołuje już tak skrajnych emocji. Jakoś spokojniej do tego podchodzę. Dalej żałuję, ale już nie rwę włosów z głowy.

W którymś momencie przywykłam nawet uważać ten epizod za najlepszy z Prequeli. Dziś znów nie jestem pewna. O ile oryginalna trylogia twardo stoi na swoich miejscach, tak moje podejście do prequeli, zwłaszcza TPM i ROTS lubi się zmieniać. Teraz nie jestem pewna gdzie postawić Zemstę. Ten epizod nie jest jakiś koszmarny, on po prostu jest zmarnowaną szansą i moim największym rozczarowaniem jeśli chodzi o Gwiezdne Wojny na wielkim ekranie.

Ale to nie znaczy, że nic mi się w „Zemście Sithów” nie podoba. Podoba mi się sporo. I potrafię się dobrze bawić na tym filmie (teraz już tylko w kilku miejscach przewracam oczami lub się krzywię). Jedna z najpiękniejszych scen w całych Gwiezdnych Wojnach to Anakin i Padme patrzący, każde osobno, za okno, plus muzyka Williamsa. Poezja!
A jak spytacie mnie o ulubione cytaty z Gwiezdnych Wojen to dwa z nich pochodzą właśnie z Zemsty. I to one zwykle pierwsze przychodzą mi do głowy

Paradoksalnie „Zemsta Sithów” jest dla mnie bardzo istotnym epizodem. Właśnie przez to rozczarowanie. To „Zemsta Sithów” sprawiła, że staram się za bardzo nie nakręcać na wyczekiwane filmy, seriale. Stopuje mnie wspomnienie tamtego rozczarowania. Do nowych premier staram się podchodzić z mniejszymi oczekiwaniami. Tamtego poziomu podjarania już chyba nie osiągnęłam, nawet jak bardzo na coś czekałam i liczyłam.
Tamten seans był chyba początkiem pewnego procesu, który trochę trwał i sprawił, że zmieniłam podejście do Star Warsów. Zawsze byłam raczej optymistycznym pelikanem, ale potrafiłam być bardziej krytyczna. Z czasem przestałam się pewnymi rzeczami przejmować, spokojniej do wszystkiego podchodzę. Nawet jak coś mnie rozczaruje czy zezłości, to nie są to już tak emocjonalne reakcje jak kiedyś. Postanowiłam się skupiać na tych elementach, które mi się podobają i dają mi frajdę.

Jednak nawet jak patrzę na Ep. III przez palce i bardziej przychylnym okiem, to ciężko mi zrozumieć, że dla niektórych fanów (w przedziale wiekowym 20+) jest to najlepszy epizod. No nie mogę tego pojąć… Wyżej niż „Imperium kontratakuje”? Serio? Zawsze się dziwię, jak widzę takie hasła Ale dobra, o gustach…

Co ciekawe najlepszy seans „Zemsty Sithów” miałam kilka lat temu. Film podobał mi się wtedy jak nigdy dotąd, mimo że oglądałam go w kawałkach. Moja córka była wtedy niemowlakiem i kiedy jej brat był w przedszkolu, oglądałam sobie pewnego razu Star Warsy podczas karmień. I nie wiem czy to zasługa hormonów, tego, że trzymałam niemowlaka na rękach, ale jak nigdy się wciągnęłam i jak nigdy rozumiałam Anakina i mu współczułam. I wzruszyłam się do łez kilka razy na scenach, które nigdy wcześniej tego nie spowodowały (taaa, to na bank były hormony ). Bardzo ciepło wspominam tamten seans Ep. III. Cieszyłam się, że mogłam choć częściowo poczuć to co inni fani. Od tamtej pory nie widziałam w całości Zemsty. Chyba trochę bałam się zatrzeć to pozytywne wrażenie. Liczyłam na seans w kinie, ale niestety nie dałam rady dotrzeć, w wybitnie kiepskim terminie, jak dla mnie, zrobili ten powrót na wielki ekran. Możliwe, że następny seans tego epizodu, to będzie pierwszy mojego syna. Zobaczymy jak go wtedy odbiorę.

O i taka jest moja relacja z „Zemstą Sithów”.

Skrót: Zbyt duże oczekiwania i podjarka przed seansem w zderzeniu z wadami filmu spowodowały olbrzymie rozczarowanie. Największe starwarsowe. Od tamtego czasu nauczyłam się hamować entuzjazm przed nowymi tytułami.

LINK
  • Re: „Zemsta Sithów” - moje największe rozczarowanie

    Karaś 2025-05-19 22:17:06

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2025-06-05

    Skąd: София

    No właśnie, te droidy bzykacze. Jestem niemal pewny, że w kinowej wersji dubbingu to były droidy bzykacze. Zmienili to potem czy efekt Mengele?

    LINK
  • Re: „Zemsta Sithów” - moje największe rozczarowanie

    Carth Onasi 2025-05-19 22:48:35

    Carth Onasi

    avek

    Rejestracja: 2006-04-02

    Ostatnia wizyta: 2025-06-05

    Skąd: Kraków

    Ano, tak jak napisałaś na początku: jestem pewien, że fragmenty Twojego posta już kiedyś tu, na Basionie, czytałem. Ale to nic, zawsze można zaznajomić się z Twoimi przemyśleniami ponownie, bo masz "lekkie pióro" i dobrze się Twoje wspomnienia czyta.

    U mnie Zemsta Sithów była pierwszym filmem Trylogii Prequeli, na który uparłem się, by obejrzeć go już tylko z napisami; poprzednie dwa epizody zaliczyłem w kinie z dubbingiem (Stara Trylogia na VHS miała tylko napisy, z tego, co sobie przypominam). Do tego stopnia byłem zdeterminowany, że gdy pojawiła się opcja, by iść na film wcześniej (wujek chciał wziąć swego syna i pytał, czy chcę iść z nimi - z tym, że na dubbing), kategorycznie odmówiłem.

    Dobrze wspominam seans, nie czułem się raczej niczym zażenowany, choć pamiętam pewien niedosyt, gdy napisy końcowe w końcu pojawiły się na ekranie. Ale przyznam, że - pomimo możliwości ponownego obejrzenia Zemsty... w kinie, po tylu latach - jakoś nie miałem na to ochoty.

    Przy okazji, czy Twoje stare komiksy, "Z życia fanów" są jeszcze możliwe do przeczytania gdzieś? Linki na forum wygasły, a ja nie miałbym nic przeciwko, by je sobie odświeżyć. Jakoś ostatnio, jadąc busem, nasunęło mi się wspomnienie jednego z nich, coś o "fanie wodzireju na obczyźnie". Niesamowite jest to, jak myśli - poprzez dziwne skojarzenia - potrafią błyskawicznie zacząć swą wędrówkę w jednym punkcie, by po chwili wylądować w innym, kompletnie abstrakcyjnym.

    LINK
    • Re: „Zemsta Sithów” - moje największe rozczarowanie

      Kasis 2025-05-20 17:18:06

      Kasis

      avek

      Rejestracja: 2005-09-08

      Ostatnia wizyta: 2025-06-05

      Skąd: Rzeszów

      Dzięki

      Ja właśnie bardzo lubię czytać tego typu wspomnienia innych (w końcu założyłam przez lata całą serię wspominkowych tematów ). Jak różne te doświadczenia mogą być. Na odbiór epizodów na pewno ma duży wpływ to w jakim było się wieku i czy był to np. pierwszy zobaczony/pierwszy w kinie itp.


      Przy okazji, czy Twoje stare komiksy, "Z życia fanów" są jeszcze możliwe do przeczytania gdzieś?

      Nie. Tylko garść o redakcji jest na Bastionie:
      https://star-wars.pl/Tag/News/2318,1,Z_zycia_redakcji.html

      Dziś bym wszystkich komiksów już nie wrzuciła. Ale swego czasu obiecałam, więc pewnie kiedyś to jakoś ogarnę

      LINK
  • Re: „Zemsta Sithów” - moje największe rozczarowanie

    Carth Onasi 2025-05-19 22:54:15

    Carth Onasi

    avek

    Rejestracja: 2006-04-02

    Ostatnia wizyta: 2025-06-05

    Skąd: Kraków

    Dodam jeszcze, że mnie popisy R2 mimo wszystko wtedy bawiły. Ale dziwiło mnie to, jak nagle droidy bojowe się rozgadały, bo nie pasowało mi to do poprzednich filmów, w których ograniczały się do pojedynczych komend. Co później Filoni wykorzystał, czyniąc z nich źródło wyjątkowo suchego humoru w TCW.

    LINK
  • Re: „Zemsta Sithów” - moje największe rozczarowanie

    AJ73 2025-05-20 10:10:54

    AJ73

    avek

    Rejestracja: 2017-10-12

    Ostatnia wizyta: 2025-06-05

    Skąd: Strike Base XR-484

    -Zbyt duże oczekiwania i podjarka przed seansem w zderzeniu z wadami filmu spowodowały olbrzymie rozczarowanie. Największe starwarsowe

    Wciąż aktualne u mnie, dopóki nie pojawił się TROS, który zmienił tą kolejność.

    LINK
  • Re: „Zemsta Sithów” - moje największe rozczarowanie

    mkn 2025-05-20 12:05:04

    mkn

    avek

    Rejestracja: 2015-12-26

    Ostatnia wizyta: 2025-06-05

    Skąd: Wlkp

    Zawsze wydawało mi się, że odbiór prequeli był raczej pozytywny, często taki obraz jest malowany na Bastionie. Nie spodziewałem się, że ktoś podczas premiery ROTS mógł się poczuć podobnie jak ja po premierze TROS - jakbym dostał po ryju. Tak jak Ty nabrałem po wszystkim sporego dystansu. Nie obraziłem się na markę, nadal oglądam, gram, czytam i śledzę, ale nie zawsze na bieżąco (dla przykładu jeszcze nie obejrzeliśmy drugiego sezonu Andora). Jeśli coś mi podejdzie to potrafię się cieszyć i nawet podjarać, coś jest słabe to nie chce mi się nawet rozwodzić, macham ręką i idę dalej. I dobrze mi z takim podejściem.

    LINK
    • Re: „Zemsta Sithów” - moje największe rozczarowanie

      bartoszcze 2025-05-20 12:53:10

      bartoszcze

      avek

      Rejestracja: 2015-12-19

      Ostatnia wizyta: 2025-06-05

      Skąd: Jeden z Wszechświatów

      Żeby po ryju w przypadku Zemsty, to nie. Ale na pewno było wrażenie przesady, plus jedna scena mi wtedy wyjątkowo nie przypasowała. Z upływem czasu wady zaczęły drażnić coraz bardziej...
      ...i dziś oceniam jako najsłabszy film SW.

      LINK
    • Re: „Zemsta Sithów” - moje największe rozczarowanie

      Kasis 2025-05-20 17:26:10

      Kasis

      avek

      Rejestracja: 2005-09-08

      Ostatnia wizyta: 2025-06-05

      Skąd: Rzeszów

      Bez względu na to co mi się nie podoba/złości/boli w sequelach, to jednak nie było tego efektu, bo już tak nie czekałam. Byłam o wiele bardziej ostrożna w oczekiwaniach.
      Ale dostanie po ryju to dobre określenie na tamtą premierową noc z ROTS

      My dopiero 1 odcinek 2 sezonu Andora obejrzeliśmy, więc rozumiem. Zresztą od kiedy są dzieci, to po prostu człowiek nie ma tyle czasu na to żeby tak chłonąć Star Warsy i nakręcać przed wszelkimi premierami.

      Człowiek jest zdrowszy z takim podejściem

      LINK
    • Re: „Zemsta Sithów” - moje największe rozczarowanie

      rebelyell 2025-05-20 21:52:45

      rebelyell

      avek

      Rejestracja: 2009-12-01

      Ostatnia wizyta: 2025-06-05

      Skąd: Kovir

      Mnie się zawsze kojarzyło, że największy plaskacz i rozczarowanie to było TPM, gdzie okazało się, że tak bardzo postawiono na młodszą widownię - dzieciaka Vadera (!) i Jar Jara, a przy każdym kolejnym epizodzie odbiór był że coraz lepiej, i lepiej. Przynajmniej ja tak miałem i moja bańka

      LINK
    • Re: „Zemsta Sithów” - moje największe rozczarowanie

      darth_numbers 2025-05-31 11:37:39

      darth_numbers

      avek

      Rejestracja: 2004-08-03

      Ostatnia wizyta: 2025-06-05

      Skąd:

      mkn napisał:
      TROS - jakbym dostał po ryju.
      -----------------------

      TROS to totalne ADHD i hiperineza. Ja od razu mówiłem, że film taki będzie, jak tylko się dowiedziałem, że JJA wraca. Nie wiem, komu się ten film tak naprawdę podoba (poza mną ofkors). Może ludziom z niedoborami uwagi (znowu ja) ? Może tym, którzy byli zakochani w grze Starfox na SNES (znowu ja) ?

      TROS jest bezgranicznie debilne, ale wspaniałe. Ciężo mi to opisać inaczej. To jest film STAR WARS, który ja pisałem w mojej własnej głowie w wieku 13 lat xD

      LINK
  • hmm

    Shedao Shai 2025-05-20 14:05:09

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2025-06-05

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    kurczaki, mi się RotS bardzo podobał, ale też ostatni raz widziałem go jakieś 15+ lat temu, więc ciekawe jakbym teraz odebrał.

    LINK
  • Jak mogłam o TYM zapomnieć

    Kasis 2025-05-20 20:51:49

    Kasis

    avek

    Rejestracja: 2005-09-08

    Ostatnia wizyta: 2025-06-05

    Skąd: Rzeszów

    Wczoraj wieczorem sobie jeszcze obejrzałam teaser oraz trailer do Zemsty (nadal fajne) i to mi przypomniało jeszcze jeden szczegół, który mnie wkurzył i rozczarował te 20 lat temu.

    Jak pisałam wcześniej, oglądaliśmy zwiastuny i spoty z bratem w kółko. I jeden z nich ma scenę z świeżo zakutym w zbroję Vaderem, a do tego dialog:

    - Lord Vader?
    - Yes, Master (szał ciał i uprzęży, bo słyszymy ponownie Jamesa Earla Jonesa)
    - Rise.

    Klimatyczne, ikoniczne, no ekstra. Czekałam, żeby ujrzeć to w kinie… nope… Can you hear me… :/ Wiecie jak jest.

    Tygodniami osłuchałam się z tą świetną trailerową wersją, a potem taki antyklimatyczny strzał. To było bardzo dołujące. Gdyby nie podsunęli takiego dialogu w zwiastunie, to pewnie bym nawet nie czepiała się tej sceny w filmie. Ale zasugerować coś ekstra, a potem dać coś gorszego… Dobrze, że jeszcze nie spytał, czy go cewnik nie uwiera czy coś :/

    W sumie to lubię być zwodzona przez zwiastuny, ale w taki sposób, żeby mnie twórcy pozytywnie zaskoczyli, a nie strzelili sobie w kolano i się ośmieszyli sugerując coś epickiego, a w filmie serwując coś gorszego i bez klimatu.

    LINK
  • Re: „Zemsta Sithów” - moje największe rozczarowanie

    Influence 2025-05-20 21:57:19

    Influence

    avek

    Rejestracja: 2012-02-04

    Ostatnia wizyta: 2025-06-06

    Skąd:

    Wchodząc w temat, nie sądziłem że tak mnie zaciekawi. Może dlatego że w pewnych miejscach miałem podobne odczucia.

    W 2005 roku miałem 16-17 lat. Komputera z internetem stałym dorobiłem się po 2002 roku, a że byłem niesamowicie nakręcony na epizod 3, to przez Google szybko trafiłem na Bastion, głównie topić `prequele że spoilerami` jeśli mnie pamięć nie myli.
    W tamtym okresie interakcje z innymi mnie nie interesowały, ale na stronie, a właściwie na forum, były najciekawsze informacje. Czytałem bez rejestracji.

    Wszystkie trailery, najdrobniejsze rzeczy pamiętam jak dziś. Pierwszy trailer, będący zlepkiem scen chyba z gier, usuniętych scen z AotC i scen z ROTS był bombowy. Potem wyszły jakieś fragmenty pojedynku Anakina i Obi-Wana z Dooku - o dziwo, na bank z innych perspektyw kamery, i nie byłem w stanie ich już potem znaleźć. Potem seria oryginalnych trailerów, m.in `Tragedy`. Byłem wgnieciony w fotel od komputera.

    Potem przyszedł sam film. Byłem ze znajomymi na premierze i.... Był to wgniatajacy w fotel, wspaniały... Zawód. Miałem wrażenie, jakbym dostał spektakularny, rozszerzony trailer. Jakby film gonił z wątkami. Po Ataku Klonów, nie wiem dlaczego, ale nastawiłem się na masakrę w świątyni, a dostałem co dostałem.
    Zresztą już na wstępie; 10-12 minut i kończą wątek postaci, która dopiero co walczyła z chłopakami w Aotc. Przy ilości materiału to chyba było wymuszone, ale do dziś nie łapie jakim cudem (poza prawami GL do postaci) coś takiego jak Grievous kradło film Padme, Dooku, Windu, Mon czy Bailowi.
    Pojedynek z Dooku ma zresztą jedna z najbardziej ubokich

    LINK
    • Re: „Zemsta Sithów” - moje największe rozczarowanie

      Influence 2025-05-20 22:11:18

      Influence

      avek

      Rejestracja: 2012-02-04

      Ostatnia wizyta: 2025-06-06

      Skąd:

      ... Scen CGI, kiedy Obi-Wan jest przesunięty przez fragment zrzuconego na niego żelastwa.

      Potem sceny zapierdzielają. Niby niewiele się dzieje, ale za szybko się nie dzieje. Jak tylko Obi-Wan wyrusza w pogoń za Groevousem, zaczyna się jazda bez trzymanki. Nagle wszystko dostajemy w jednym momencie, i po 20 minutach jest po wszystkim. Nie ma Grievousa, Windu, Jedi, Świątyni a Anakin jest zły.

      Finałowy pojedynek świetny, ale przekombinowany. W fanowskim trailerze, niestety, barwy i miejsca wyglądały ładniej, na mniej przekombinowany, nie `zasłaniały` tak pojedynku.
      Końcówka na tyle dobra, na ile mogła być przy tej gonitwie wątków. Padme musiała tak umrzeć, ciężko byłoby przeciągać końcówkę tylko dlatego, żeby mogła umierać dłużej. Ale to, że weszła w interakcje z Lukiem a z Leią nie - głupie. Mogła urodzić Luka, Leie, pogłaskać Leie i wbić się w jej pamięć - naciągane, ale trudno. A ona miała więcej interakcji z synem niż z córką, słabe.

      Natomiast przez pryzmat czasu, chociaż to było niedługo po ROTS, zrozumiałem co dla mnie stanowi problem tego filmu.
      Natalie, Hayden czy Evans nie mieli dość interakcji. W całej trylogii. Zabrakło jednego, dobrze zbudowanego `złego`. Zabrakło wspólnego tła; legendarne od czasu ANH `Wojny Klonów` zaczynają się w E2, a kończą na początku E3 (odczuwalnie).
      AotC, hejtowane, spełniło swoją rolę, a nawet więcej - 2,5 części w jednej. ROTS to kolejne 2,5. A TPM to niestety niezbyt powiązany z pozostałymi, średnio udany, ale nadal epicki spin off o Qui-Gonie.
      Można go lubić lub nie (ja uwielbiałem od dziecka) ale to 1 część Sagi, nie film dla Neesona. Po co nam 2 godziny relacji Qui-Gon-Obi-Wan, QG-Padme, QG-A Akon, QG-Maul, skoro to postać bez znaczenia dla sagi. Oderwana, bez Wojny Klonów, bez niczego. Najgorszy, możliwy wstęp, strata 2 godzin. A wystarczyło zrobić 2-3 zmiany. Wprowadzić Qui-Gona na Courscant i Anakina w wieku 15+.

      LINK
    • Re: „Zemsta Sithów” - moje największe rozczarowanie

      Kasis 2025-05-30 19:16:51

      Kasis

      avek

      Rejestracja: 2005-09-08

      Ostatnia wizyta: 2025-06-05

      Skąd: Rzeszów

      To właściwie mamy identyczne doświadczenie

      Influence napisał:
      (...) ale do dziś nie łapie jakim cudem (poza prawami GL do postaci) coś takiego jak Grievous kradło film Padme, Dooku, Windu, Mon czy Bailowi.

      -----------------------

      Absolutnie się zgadzam. Nigdy za nim nie przepadałam, żałowałam, że Dooku tak szybko został wykluczony z filmu.
      Może chodziło o figurki do sprzedania?

      LINK
      • Re: „Zemsta Sithów” - moje największe rozczarowanie

        Influence 2025-05-30 22:09:24

        Influence

        avek

        Rejestracja: 2012-02-04

        Ostatnia wizyta: 2025-06-06

        Skąd:

        To chyba ogólny problem prequeli. Że mają za dużo postaci. Dlatego wszystko co je uzupełniało, książki, komiksy, później serial/e miały takie wzięcie.

        Vader był epicki. Maul też był fajnym i oryginalnym pomysłem. Może też błędem było, że zrezygnowano z niego już w E1. Sam osobiście wolę Dooku, ale tego że Maul lepiej trafia w target i jest bardziej epicki w tym samym sensie w jakim epicki jest Vader nie sposób zaprzeczyć.

        Zastanawiam się też, jak by to wyszło, gdyby Lucas w ROTS wyłamał się trochę ze standardowych ram czasowych w swoich filmach. Może 3h to byłoby faktycznie za dużo, ale przeciągnięcie filmu do tych 2:40:00 mogłoby być ciekawym zabiegiem.
        W końcu jak się spieprzyło część 1 i nie zbudowało praktycznie żadnych relacji między głównymi bohaterami, a nawet je skomplikowano o dziwne różnice wieku między tymi postaciami, to można było odejść od modelu i dać im więcej czasu w E3.
        Padme naprawdę potrzebowała tych scen. Była jedną z trójki głównych bohaterów, na tej samej zasadzie na jakiej OT miała trójkę swoich głównych bohaterów. A wywalenie tej sceny w której Padme przedstawia Palpatineowi postulaty - kryminał. Ta scena wyczerpywała temat, łączyła OT i PT, budowała relacje Anakin-Padme rzucając na nią cień, miała świetnego McDiarmida. I dzięki efektowi zachodzącego słońca była po prostu piękna wizualnie.

        Z Groevousem lub bez, Dooku pewnie musiał zginąć na początku filmu, bo potem nie byłoby dla niego miejsca. Ale też, ta walka była szybka, płytka i bez emocji. Kompletnie inna od tej, która mogliśmy dostać, która była już zbudowana i miała choreografię, co zresztą możemy teraz sobie odtworzyć dzięki Nickowi Gillardowi. Była brutalna, mocna i mroczna. I pokazywała emocje Anakina. Film byłby dłuższy o zaledwie 1-2 min. Ale wiadomo, jedna-dwie skrócone sceny, dwie-trzy usunięte, i film wraca do ram czasowych zgodnych z poprzednikami. Ale może gdyby nie to, nie sprawiałby wrażenia tak trailerowego?

        LINK
  • Dla mnie po XX latach BOMBA

    darth_numbers 2025-06-01 10:38:55

    darth_numbers

    avek

    Rejestracja: 2004-08-03

    Ostatnia wizyta: 2025-06-05

    Skąd:

    Już wspominałem przy okazji tego seansu na XX-lecie, film mi się bardzo podobał. Ostatnio próbowałem sobie przypomnieć jaki był mój oryginalny odbiór "wtedy", no i mi wróciło że I akt to już wtedy była jazda na MAX. Reszta też była OK. Nie wiem w sumie, czemu ten film tak hejtowałem później. Może dlatego, że z kina wracałem strasznie przygnębiony
    No w każdym razie teraz super, może kiedyś wysmażę jakąś "recenzję", coś zbiorczego typu "jak było WTEDY - jak było TERAZ".

    LINK

ABY DODAĆ POST MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..