Prędki, kolorowy, adekwatnie plastikowy. Największą zaletą produkcji Gunna jest zdecydowanie budowanie mięchatych postaci w mięchatych settingach - i tutaj też nie pierdaczy się w tańcu, ustawiając w zasadzie wszystko w napisach początkowych, a potem wrzucając widza w sam środek historii. Dzieje się faktycznie mnogość rzeczy, ale mają one swoje miejsce, a przy tym wszystkim jest to opowieść jak na Gunna dość stonowana, i bez szarżowania dziwnościami (puszcza się wrotek tylko w jednym miejscu tak naprawdę, pozostałe stawki są całkiem typowe jak na superhero). Rozsądne podejście, widząc w jaką histerię ludzi wprawiają najdrobniejsze odstępstwa od tych ogólnie wyobrażonych o Supermanie (każdy jeden element dotyczący mitologii Supermana jest wzięty z komiksów, czasem mniej popularnych, ale jednak) - rozbrajają mnie teksty pokroju "Gunn miał być lepszy od Snydera! A nie robić to samo!" xD
Dla mnie, jest to pozycja silnie bazująca na donnerowskich filmach, ale dostosowująca komunikację do widza współczesnego, licząca się z naiwnostkami oryginału, ale robiąca z nich część swojego stylu. Naparzanie się jest radosną demolką (o, jak czasem radosną, powie wam z kamienną twarzą Mr Terrific), ale jak trzeba złapać za serducho, to Gunn wie jak.
Co do obsady, chyba najbardziej widowiskowy jest Hoult, ale też dlatego, że ma się czym popisywać jeśli chodzi o scenariusz - w czasach kiedy nietrudno o miliarderów z przerostem ego, nie jest niczyją konkretnie parodią (jak Ruffalo w Mickey 17), ale dalej łączy w sobie rozpoznawalne cechy, plus, jest inteligentny. Rachel Brosnahan jest wspaniałą Lois, ale to było dla mnie wiadome od chwili ogłoszenia castingu.
Corenswet jako Superman - był niezmiernie sympatyczny przez cały film, ładnie balansując między szlachetnością a odrobiną nierozgarnięcia - ale tak naprawdę dopiero pod koniec - przy jego końcowej mowie - kopnęło mnie, dlaczego to on, a nie nikt inny dostał tą rolę.
I najważniejsze - jest to film gumowy jak sami trykociarze, ale po seansie chce się żyć i obdarzać świat życzliwością.
Coś czego należałoby od Supermana oczekiwać.
...no i szczególnie doceniam to cameo ze strony Shedao, nie chwalił się, że go zatrudniono w filmie
nie wiem czy mi zdrowie pozwoli na wycieczkę do IMAXa, ale chętnie bym wróciła do tego filmu, i to rychło.