Serial o przygodach Obcego na Ziemi. Premiera w lato tego roku. Coś czuje że to będzie szrot.
Teaser: https://www.youtube.com/watch?v=62scKoepHwg
Serial o przygodach Obcego na Ziemi. Premiera w lato tego roku. Coś czuje że to będzie szrot.
Teaser: https://www.youtube.com/watch?v=62scKoepHwg
Twórcą jest Noah Hawley, więc to jednak powód do kredyciku zaufania.
Ciekawe czy Timothy Olyphant będzie dobrym czy złym.
No i ciekawe, czy skoro to serial Hulu, to czy będzie dostępny od razu u nas (przez D+).
Nie daję najmniejszych szans na powodzenie tegoż. "Romulus" skutecznie mi obrzydził obcego, więc i znaczek Howleya przy produkcji nie robi na mnie wrażenia.
Pomysł zalatuje stęchłym schematem. który już widzieliśmy w filmowym "AvsP", poza tym mam absmak na myśl o tym, że to może być w jakimś sensie retcon.
Zasadniczo, już skreśliłem. Choć pewni obejrzę, jak "Romulusa", niestety.
Ps. szkoda, że nie będzie w obsadzie Cailee Spaeny
AJ73 napisał:
"Romulus" skutecznie mi obrzydził obcego
-----------------------
:O
Żałuj za dowcipy, synu!
Romulus by wyjątkowo strawny po działach nielogicznego Scotta.
Powiem wprost, "Romulus" to było rozwolnienie, by dosadniej nie określić. Porównywać tą fabularną deskę do Scotta to tak jak twierdzić, że ruska czekolada jest lepsza. Scott to wyłożył się na "Przymierzu", ale "Prometeusz" był świetny jako prikłel.
"Romulus" to w zasadzie powrót do korzeni, to creme de la creme "Obcego". Scott natomiast robiąc, skądinąd niezły prequel, popełnił kardynalny błąd, na miarę midichlorianów w SW, po prostu całkowicie odarł obcego z woalu tajemniczości.
Darth Rumcajs napisał:
"Romulus" to w zasadzie powrót do korzeni, to creme de la creme "Obcego".
-----------------------
też tak myślę. Moim zdaniem to jest jedyna oglądalna rzecz, poza "jedynką" i "dwójką". Można powiedzieć takie "1.5", ale jednak ze swoim charakterem. Najlepiej by było jakby wszystko od ALIENS w góre (poza Romulusem) wpadło do czarnej dziury, wtedy można by było film zatytułwać z czystym sumieniem ALIEN 3 i NARA.
Scott natomiast robiąc, skądinąd niezły prequel, popełnił kardynalny błąd, na miarę midichlorianów w SW, po prostu całkowicie odarł obcego z woalu tajemniczości.
-----------------------
Prometeusz / Kowenant? Byłoby to dobre jakby nie było DEBILNE, i gdyby Scott nie zdał sobie sprawy z tego, że robi alternatywną historię biblijną. Niestety sam się połapał i próbował w panice z tego wycofać ze sktukiem widocznym. To fakt że te dwa filmy ściągnięto z kursu w taki sposób, że z Aliena zrobiono ch... wie co, zabawkę zwariowanego androida. Już lepszy byłby ten Inżynierski Jezus, co chyba było pierwszym (nieuświadomionym) zamiarem Scotta. A teraz mr Scott to chodząca demencja.
Oczywiście, że muszę walnąć pięścią w stół i zaprotestować.
"Creme de la creme ?"... ammm, sorry, ale gdzie ?, w którym miejscu bo nie dostrzegłem w tym niczego, co byłoby esensją "obcego" poza samym Xenomorphem ofc.
Zero fabuły, pomysłu na coś nowego, czegoś, na miarę Finczerowskiej próby pójścia z historią dalej o czym poniżej.
"jedyna oglądalna rzecz, poza "jedynką" i "dwójką" ?..., no powiedzmy, że tu się zgodzę z jednym wyjątkiem, jak powyżej.
"Alien 3" był świetny już w momencie swojej premiery, ale zyskał o wiele więcej dopiero po latach.
Proszę, chłopaki na rany obcego, porównajcie sobie fabułę "trójki" i "Romulusa"... no przecież to jest nokaut.
Tam mamy postacie, świetną atmosferę, miejsce, lokacje, pomysły, a co takiego jest w "Romulusie" ?... przecież fabuła tegoż jest płaska jak decha. Serio, ja mam się zachwycać tak oryginalnym pomysłem jak grupa gimbazy chce się wyrwać z zadupia i decydują się zrobić skok na bank - w tym przypakdu placówkę wiadomo czyją, po czym ... no kto by się spodziewał, no kto ? ...
No przecież nawet obite krytyką jak cepem "Resurrection", zjada "fabułę" tegoż bez popitki.
"Można powiedzieć takie "1.5", ale jednak ze swoim charakterem"
Aha, to ja chyba na innym filmie byłem.
Krótko. Podziękował Alvarezowi za ostateczne dobicie obcego. Myśleć tyle lat nad scenariuszem i wymyślić taki pasztet, to trzeba być naprawdę nie lada specem.
Ps. teraz czekam na tą serialową wtopę, dżizas, do czego to doszło...
edit.,
hahahahaha, ale namieszałem w punkcie drugim.
Dobra, chodzi o to, że "Resurrection" pomimo swojej słabości, to i tak jest lepszy odważnymi co by nie mówić pomysłami od "Romulusa".
No trzeba mieć jaja, by wpaść na pomysł klonowania Ripley, prawda ?... no właśnie.
ps. Scott przekombinował dopiero w "Przymierzu", ale i tak chciałbym zobaczyć trzecią część. W przeciwieństwie do kontynuacji "Romulusa" nie daj boże (fingercrossed).
To wszystko, co mam do napisania w temacie, dilujcie z tym albo i nie
Nie pamiętam, aby tajemniczość Obcych była w jakikolwiek sposób przedmiotem historii 1, 2, 3 czy 4. We wszystkich tych filmach chodziło o przetrwanie, a tytułowe ksenomorfy były najwyżej obiektem fascynacji i grozy ze względu na ich zwierzęcą naturę lub korzyści jakie mogły przynieść korporacji. Tyle. Można się spierać czy ich origin został zrujnowany, ale też w żadnym z prequeli Scotta nie było ich originu. Co innego to design Space Jockeyów, tu Scott sobie poszalał, że aż osiągnął czwartą gęstość. Powrót do korzeni w Romulusie? Dla mnie jeden wielki znak zapytania. Nikt nie potrafi wytłumaczyć o co w tym chodzi. Czym są te korzenie a czym nie są korzenie? Dlaczego jedne korzenie wracają a inne nie? Mamy retro-scenografię z crt monitorami i... co dalej?
disclaimer napisał:
Nie pamiętam, aby tajemniczość Obcych była w jakikolwiek sposób przedmiotem historii 1, 2, 3 czy 4.
-----------------------
To zdecydowanie kwestia umowna, czy osobistego odbioru. Ja się z tą tajemniczością trochę zgadzam, bo jak się pierwszy raz oglądało "jedynkę" czy "dwójkę", to poza zwykłym ciśnieniem na pograniczu akcji-horroru-thrillera gdzies w głowie się kołatało pytanie "co to jest, co to jest, co to do cholery jest, te stwory". Ale też nie jestem jakimś maniakiem tej "tajemniczości" obcego, i na pewno nie uważam że Prometeusz / Kowenant jakoś zepsłuł aliena co niektórzy (np Kermode) sugerowali. Ot, jakiś tam wątek początkowy tej historii, przeplatane dobre i złe pomysły, nie tak żeby to jakoś jakąś tajemnicę kluczową dla filmu burzyło.
Powrót do korzeni w Romulusie? Dla mnie jeden wielki znak zapytania. Nikt nie potrafi wytłumaczyć o co w tym chodzi. Czym są te korzenie a czym nie są korzenie? Dlaczego jedne korzenie wracają a inne nie? Mamy retro-scenografię z crt monitorami i... co dalej?
-----------------------
Kolejna zupełnie niemierzalna i ciężka do zwerbalizowania rzecz, subiektywność typu, "jedni to czują, a drudzy nie, ci co czują to wiedzą". Czyli wiadomo ile takie stwierdzenia są warte. Ja natomiast osobiście uważam że A-R jest filmem prostszym i bardziej bezpośrednim niż wszystko od A3 włącznie w górę. Romulus jest jakoś świeży w swojej naiwności. Wszystkie alieny po "2" bardzo starały się być ORYGINALNE, i poruszyć coś nowego, pozostając przy tym alienami. Dla mnie to staranie było bardzo wysilone, wymuszone. Romulus ma zupełnie w tyle jakieś oryginalne pomysły, jedzie bezczelnie na "ma być strasznie, niebezpiecznie, dużo się dzieje, uciekli cudem". O i ta olewczość jest w pewnym sensie powrotem do korzeni bo A-R olewa korzenie (niejako). Ten jeden pierwiastek malutki oryginalnej myśli wystarczy, żeby to nie był film zupełnie bezmyślny. A mianowicie zmiana motywacji korporacji co do "przejęcia" aliena, z czysto głupkowato-chciwej, do czegoś o wiele groźniejszego i nieludzkiego, włącznie z sugestią, że Weyland-Yutani nie jest zarządzane przez ludzki umysł. To wszystko wywala do góry nogami moralność reszty filmów, a o to się nikt nie rzucał.
O tajemniczość obcego można mówić przy okazji pierwszej części tak samo jak przy pierwszym Predatorze. Po prostu nie wiemy co to do końca jest bo stykamy się z tym pierwszy raz. To co otacza obcego (czy też na początku jaja) też jest tajemnicze. Space jokey, cały statek itp. Scott w swoich prequelach próbował to wszystko wytłumaczyć, skąd się to wzięło i czym to jest. W tym sensie odarł z tajemniczości.
Co do powrotu do korzeni to Alvarez chciał po prostu tak jak piszesz nie silić się na coś oryginalnego tylko dać fanom greatest hits z jedynki i dwójki i częściowo z innych części. Do tego dodał retro design statków i stacji, umieścił akcję pomiędzy 1 a 2, skopiował charakterystyczne dla pierwszych części motywy jak np budzenie się systemów operacyjnych do życia i wydawanie retro dźwięków czy to, że główna bohaterka schodzi na niższy poziom, żeby kogoś uratować. Mieliśmy poczuć, że oglądamy coś w klimacie 1 czy bardziej 2 aniżeli jakich oryginalnych pomysłów z późniejszych części, które na tyle robiły się oryginalne i odjeżdżały od tego czym te filmy na początku były, że fani chcieli po prostu na tym etapie powrotu do klasycznych motywów, może z kilkoma innowacjami.
Stuntman Mike napisał:
robiły się oryginalne i odjeżdżały od tego czym te filmy na początku były, że fani chcieli po prostu na tym etapie powrotu do klasycznych motywów, może z kilkoma innowacjami.
-----------------------
Też tak myślę. Może nie ma co kombinować. Prosta formuła na pograniczu lekkiego horroru i mocnej akcji po prostu działa. W Romulusie też jest lekki zakręt ale raczej na poziomie "fizoloficznym" niż fabularno-narracyjno-filmowym, bo w tym jest prosto i skutecznie i jest to oglądalne. Plus SUPER DŹWIĘKI
-Romulus jest jakoś świeży w swojej naiwności. Wszystkie alieny po "2" bardzo starały się być ORYGINALNE, i poruszyć coś nowego, pozostając przy tym alienami. Dla mnie to staranie było bardzo wysilone, wymuszone.
Yyy ale to powinien być chyba właśnie cały clue aliena, że mierzysz się z kosmosem, nieznanym, obcością, a nie dają ci na okrągło tego samego robala do ubicia jak w Starship Troopers. Abstrahując od tego, że Alien 3 to bardziej osobista coda o Ripley aniżeli generyczny straszak z jaszczurką, niemniej zmiana settingu, pov z szeregowych pracowników korporacji i marines na zapomnianych przez ludzkość degeneratów społecznych żyjących w religijnej ascezie daje dużo szersze pole popisu do pokazania jakiejś nowej dynamiki pomiędzy ksenomorfem a ofiarami + Ripley jako nosicielki królowej. Nie czuję w tym żadnego wysilenia, ino wtedy nawet producentom zależało aby film był inny od poprzedniego pod kątem tonu. I jest to zresztą naturalna progresja w ramach gatunku, aniżeli gdybyśmy dostali cameronowski sequel w stylu feel good movie. Resurrection - znowu cięższy orzech do zgryzienia, bo mamy coraz więcej pulpy popularnej w tamtym czasie i wracamy do alienów jako robali, więc trzeba to jakoś urozmaicić, już od samego pomysłu ripley jako klona, hodowli alienów, załogi przemytników cwaniaków, hybrydy człowieka z alienem, autorskiej stylistyki francuskiego reżysera odbiegającej od współczesnych produkcyjniaków. Rodzi to jakąś nowość i ciekawość dokąd to wszystko pójdzie, bo nie oszukując się, już wtedy natura ksenomorfów nie była niczym tajemniczym dla widowni, a tym bardziej nie jest dzisiaj, dialogi w ustach postaci na zasadzie "co to do cholery jest" zaczynały wzbudzać uśmiech politowania, bo widownia oczywiście wiedziała o co biega, a w tych filmach i tak mieliśmy wszystko to o czym mówisz z uciekaniem itd. To nie były zbytnio głębokie filmy, ani abstrakcyjne, ani bergmanowskie. Dalej opierały się na identycznym schemacie. A co do romulusowego urozmaicenia na zasadzie wykorzystania alienów do stworzenia ubermenschów-kolonistów - uważam za komiczne zwłaszcza w świecie, gdzie mamy syntetyki, a utrzymywanie, odżywianie takich kolonistów kosztuje. A i rezultat podobnych eksperymentów i tak widzieliśmy wcześniej, mianowicie Ripley 8, lecz naturalną koleją rzeczy na co ktoś taki ma się przydać korporacji? Trzymali ją ze zwykłej ciekawości. BTW dajcie mi obcego z samym antkami na pokładzie
disclaimer napisał:
Nie czuję w tym żadnego wysilenia
-----------------------
No i właśnie o to chodzi, rzecz jest subiektywna i każdy ma inne wewnętrzne kryteria, ale każdy od czasu do czasu czuje, że coś jest, no, po prostu, wymuszone. Oglądasz film czy słuchasz muzyki i od razu wiesz że nie płynie toto naturalnie, nie ma w tym jakiejś naturalnej ekscytacji. Albo cię to w ogóle nie porusza, albo jest nawet męczące czy odpychające. To jest nie do nazwania ale każdy od czasu do czasu się na coś takiego natknie.
Dla mnie osobiście alieny po 2 właśnie takie były. Nie było w tym nic naturalnie ekscytującego. Oglądałem te filmy umierając z nudów. Poważnie, patrzyłem na zegarek, pamiętam jak dziś. Z "czwórki" miałem ochotę wyjść. Długo by opowiadać.
Czy te filmy są "technicznie" złe? Wiadomo, że nie są. To conajmniej poprawne produkcje a dla wielu bardzo dobre. Scenariusze na papierze wyglądają conajmniej OK. Ale na filmie dla mnie to zupełnie nie działa.
Paradoksalnie Scottowskie wypierdy czyli Prometeusz / Kowenant miały w sobie jakiś pierwiastek, jakąś iskrę tej pierwotnej energii, ale to co było tam dobrego w mojej opinii było przygniecione 2 wywrotkami debilizmu.
CD ... jak pisałem o A^3 to aż mnie coś skręcało wewnętrznie i musiałem sobie przypomnieć fabułę filmu, bo miałem wrażenie że o czymś zapomniałem. Oczywiście, nie zapomniałem tylko chyba wyparłem z pamięci. Chodzi oczywiście o to nieszczęsne otwarcie filmu.
To jest pierwszy nóż w serce widowni i chyba zabójczy cios dla filmu. Tak okrutnie obejść się z Bohaterami ALIENS, to było niezrozumiałe. Celowo piszę Bohaterami z dużej litery, bo Ripley & Co naprawdę dokonali epickich czynów i "cierpieli za miliony". Nie wspominając o rodzinnych podtekstach tria Hicks-Ellen-Newt.
A^3 wywala na śmietnik ich bohaterskie dokonania, i sprawia, że `zwycięstwo` w ALIENS przestaje mieć znaczenie. Taka radykalna zmiana kursu musi być czymś uzasadniona, widownia musi dostać coś w zamian (w końcu mówimy o mainstreamowym filmie). A3 nic w zamian nie oferuje, ofiara bohaterów jest darmowa, a przesłanie płynące z filmu to że wszechświat głupotą i chciwością stoi.
TO jest moim zdaniem duży (największy) problem A3 / A4. Depresyjno - nihilistyczny rdzeń tych filmów. A1 i A2 miały zupełnie inny wydźwięk, Prometeusze i Kowenanty również. Zwrot w podtekście tych filmów jest ważniejszy niż powierzchowne podobieństwo, które niby zapewnia ciągłość cyklu.
Ja cię przepraszam, ale skoro mowa o scenariuszu, to jakiż to ma "Romulus" ?...
Pomysły kończą się zaraz po tym, jak gimbaza wylatuje na orbitę, a dalej to już sieczka na poziomie filmów "AvP".
Czy to miał być love letter dla fanów, bo i takie czytałem wypowiedzi ?... A kto o to prosił ?, chyba nikt kto lubi te filmy, zna historię, słowem siedzi w tym uniwersum od początku.
Szkoda głównej aktorki, bo przy dobrym scenariuszu mogłaby mogłaby błysnąć, a tak, to tylko wiemy, że potrafi, ale ogranicza ją słabo napisana rola, podobnie jak reszta randomów z jej ekipy, którzy są tu tylko tłem. Poza androidem. Ja nie przypominam sobie, by w którymkolwiek filmie z serii były tak słabo napisane postacie, serio.
I jeśli ten nowy serial będzie na tym samym poziomie, to znaczy postacie, fabuła - a wiele wskazuje, że tak, to nie wróżę tu sukcesu, hehe.
AJ73 napisał:
Ja cię przepraszam, ale skoro mowa o scenariuszu, to jakiż to ma "Romulus" ?...
Pomysły kończą się zaraz po tym, jak gimbaza wylatuje na orbitę
-----------------------
A jakie to pomysły ma A3 poza "Ripley budzi się w więzieniu a tam obcy"?
bartoszcze napisał:
A jakie to pomysły ma A3 poza "Ripley budzi się w więzieniu a tam obcy"?
-----------------------
Ciasno, ciemno, klaustrofobia, nie ma jak zwiać, brak uzbrojenia żeby potwora zatłuc. Przecież to zupełnie inne niż... eeee
A tak poważnie to jest ten morderczy pomysł żeby Pogromczynię Potworów z dwóch poprzednich części zainfekować. To jest dość odważne, tylko moim zdaniem to jest zbyt negatywne i depresyjne, w połączeniu z miejscem akcji to już w ogóle. Może jako samodzielny film to by działało, jako kontynuacja MOIM ZDANIEM NIE. CHWDAiK (trzy ostatnie litery oznaczają "Alienom i Korporacjom".
AJ73 napisał:
Ja cię przepraszam, ale skoro mowa o scenariuszu, to jakiż to ma "Romulus" ?...
Pomysły kończą się zaraz po tym, jak gimbaza wylatuje na orbitę, a dalej to już sieczka na poziomie filmów "AvP".
-----------------------
Ja cię przepraszam, ale skoro mowa o scenariuszu, to jakiż to ma "Alien" ?...
Pomysły kończą się zaraz po tym, jak wnoszą Kane`a z facehuggerem na statek a dalej to już sieczka na poziomie filmów "AvP".
Ja Cię przepraszam, ale jakiż scenariusz ma to całe starwars? Pomysły kończą się zaraz po tym jak dwa roboty gubią się na pustyni. Reszta to jakiś ... eee nie wiem co ale na poziomie ... eee nie wiem czego. SORrY!!!!
Jakby ktoś chciał posluchać o wspaniałym scenariuszu, bo pomysły kończą się właściwie przed jakimkolwiek wylotem
https://youtu.be/vE2Ve7vJjjc
https://youtu.be/4DLXByTreMk
disclaimer napisał:
Jakby ktoś chciał posluchać o wspaniałym scenariuszu, bo pomysły kończą się właściwie przed jakimkolwiek wylotem
https://youtu.be/vE2Ve7vJjjc
https://youtu.be/4DLXByTreMk
-----------------------
Ło Jezu, sorry, ale za długie. Poza tym kliknąłęm na film tego gościa (gdzieś w środku), facet za bardzo emocjonalnie się unosi, F this, F that.
Kiedyś miałem cierpliwość żeby posłuchać takich rzeczy, teraz już nie. Konkretną krytykę filmu można zmieścić i w 3-5 minut, Kermode czy śp Roger Ebert potrafili.
Krótkie recenzje stronią od spoilerów i najczęściej najwięcej w nich zajmuje streszczanie fabuły, a resztę zajmują osobiste wrażenia, aniżeli analizowanie wątek po wątku. Niejednokrotnie autorzy je jeszcze ubierają w kwiecisty język z łamańców werbalnych, komicznych metafor, jak na przykład na Filmwebie
AJ73 napisał:
Czy to miał być love letter dla fanów, bo i takie czytałem wypowiedzi ?
-----------------------
Też nie lubię takich określeń, to takie twitterowe dziennikarskie pierrrrr... bez żadnego znaczenia. Bełkot i tyle.
nie przypominam sobie, by w którymkolwiek filmie z serii były tak słabo napisane postacie, serio.
-----------------------
Hehe, może. Dla mnie po prostu wszystko działało jako całość, jako film.
I jeśli ten nowy serial będzie na tym samym poziomie, to znaczy postacie, fabuła - a wiele wskazuje, że tak, to nie wróżę tu sukcesu, hehe.
-----------------------
Nie lubię takiej argumentacji ale czasami trzeba przypomnieć: Romulus zarobił kupę Szmalu przy bardzo niskim (jak na dziś) budżecie. Więc jakby serial był podobnie zrealizowany, to pewnie by też "chwycił". Zresztą, kto wie.
"Sydney Chandler as Wendy, a woman who has the body of an adult and consciousness of a child" hahahaah nie mogę się doczekać
Ten teaser nie wygląda w ogóle jak teaser filmu. Raczej jak teaser jakiejś gry. Zwiastuny gier mają taką grafikę. Na czym to było robione ?...
AJ73 napisał:
Na czym to było robione ?...
-----------------------
Na 99% na Unreal Engine 5
Bo to nie jest teaser filmu
Tak, gdyż albowiem dopiero się zorientowałem... . Zwiastun jako filmik, rozumiesz, bo zwiastuny potocznie można określić "filmikiem", ze względu na swoją formę. Dlatego pytałem na czym to renderowane, bo "filmu" toto nie przypomina, raczej grę. Uff.
Ale to nie zwiastun filmu, tylko serialu
a konkretnie sceny, w ramówce w wiosennej ramówce FX (Networks), z wyczekiwanego przez (hehe) wszystkich fanów "obcego", serialu.
Mamy więc soldiersów, wycieczkę randomów w lesie - to zapewne główni bohaterowie w tym główna bohaterka, no i obśliniony on, czyli OBCY.
A, ludziska w komentach zwracają uwagę, że tle przez moment słychać charakterystyczne "kliki" predatora. Faktycznie słychać, co by
oznaczało, że jest jeszcze gorzej niż się spodziewałem
- https://youtu.be/NjtV0y6UfMU?t=40
#crap
Ooooo, brakowało mi tylko Dallasowego "hello mother". Na wizualny plus młoda "Cailee Spaeny" w ładnym zbliżeniowym kadrze
Naprawdę, można Scotta krytykować za prikłele, ale przynajmniej potrafił zaciekawić. Mniej lub bardziej, ale.
Tutaj nie mam ochoty na powtórkę z Romulusa, ani tym bardziej z AvP, bo aż zalatuje jak widzę tą dżunglę. Las. Cokolwiek to jest.
wygląda tak
https://www.youtube.com/watch?v=GzzMvcAbjUE&t=1s
Wszystkie znaki wskazują, że znów będą łączyć uniwersa obcego i predatora.
Po co ?, nie wiem, nie moje piniądze, więc nic mie tracę 😁
Zajawka mówi wprost, że na pokładzie jest kilka gatunków. Alvarez przygotowuje scenariusz do drugiego Romulusa i plotki coraz głośniej sugerują, że pojawi się predator.
Mam absmak, nie chcę, nie podchodzi mi to. Wystarczy mi arcydzieła AvP za wszystkie alieny świata
No nie zwiększył ten tizer zainteresowania. Chyba że w jednym z tych kontenerów byłby rathtar...
12 sierpnia, na początek 3 odcinki
https://www.ign.com/articles/alien-earth-finally-has-a-release-date-episode-count-and-new-story-details
Aktualna prognoza jest taka, że jeśli obejrzę, to nie wiem kiedy - bo nie przewiduję mieć D+ w sierpniu.
O ileż piękniej by było gdyby to był oficjalny plakat!
https://sahinduzgun.com/wp-content/uploads/2025/02/03-3.jpg
Czy ktoś się "odbił" od tego zwiastuna tak jak ja ? ...
Mam nadzieję, że nie jestem jedyną osobą w galaktyce, inaczej ostatecznie stracę moją wiarę w ludzkość, people
Jesteś.
Dobra, dobra... nie bądź taki do przodu, jeszcze przyznasz mi rację
Patrząc po tym, jak różnie odebraliśmy Romulusa, szanse na to wyceniam na mocne 3% xD
Zwiastun ma tyle energii co zapowiedź kolejnego odcinka "Na wspólnej" .
I to "Prodigy City"? Nie mogli wykorzystać jakiegoś prawdziwego?
Po tytule spodziewałem się, że będzie to historia upadku Ziemi i totalnej anarchii w jaką popadną państwa i nacje, tyle pamiętam z komiksów sprzed 25 lat. A tu jakiś obłąkany profesorek, kilka obcych gatunków i eksperymenty ... jestem za a nawet przeciw, widać budżet, mam też cichą nadzieję, że nie pokazali za dużo epickich scen.
Wygląda jak coś, przez co będę zerkał na telefon i scrollował fejsbusia i sie chichrał na memy.
I ten cały retro klimat można sobie włożyć między bajki. Z jednej strony mamy scenografię statku zerżniętą z Nostromo i te ekrany CRT, ale po literach widać że w jakiejś super rozdzielczości, a akcja dzieje się w metropolii która wygląda jak coś generycznie futurystycznego vide Star Treki Abramsa.
Retro faktycznie nie ma tam ani na tzw "lekarstwo", to co jest to raczej jakaś dziwna buraczna stylistyczna niespójność.
Jednakowoż coś jest fajnego w tej syntetycznej bohaterce.
Wygląda to nie bardzo pomysłowo. Ot taki standardowy zestaw Alien + Dodatki.
Ale jak wiemy czasami to nie pomysł się liczy, a wykonanie. Dam temu szansę. Po połowie 1-szego odcinka wszystko będzie jasne.
wleciał na yutuby: https://youtu.be/FqIi3N9dusk?si
Hehe, obiecałem sobie, że nie będę już smęcił, bo przecież może być jeszcze gorzej, prawda ?...
No ale jest jak jest, znaczy spojrzałem, posłuchałem (muzy z offu), no i co ja mam powiedzieć, no co tu dodać jeszcze?...
i tak mnie nie namówisz do subskrypcji D+ dla tego serialu!
In space no one can hear your głupia bombastyczna pioseneczka z emo wokalem. W ogóle jeśli ten trailer miał powiać chwilą grozy to im się udało - cykam się odpalać już 1 odcinek.
Dla porównania Obcy 1: https://www.youtube.com/watch?v=LjLamj-b0I8
Prometeusz: https://www.youtube.com/watch?v=vlnIXJgUrfs
Kampania promocyjna zdaje się rozkręcać, a na ComicConie pokazano pierwszy epizod zbliżającego się serialu.
Nowe materiały tu : https://youtu.be/oxnQGWEWiCY
Opinie : https://www.ign.com/articles/7-takeaways-alien-earth-premiere-screening-sdcc-2025
Ja tam "świat rządzony przez korporacje" wolałem w Deus Ex`ie, tam się sprawdzał ten motyw, tam miało to sens bo było główną osią całej historii.
Po co to Hawley`owi w serialu o "obcym", tego nie wiem. Za paręnaście dni wszystko stanie się jasne.
Przecież obcy i korporacje to byty ściśle powiązane od początku serii...
A potrzebujesz kolejnych czterech poza Weyland-Yutani ?
Ja osobiście nie potrzebuję żadnej, ale założenie że cały wszechświat jest kontrolowany przez W-Y...
Cyborgi, androidy, megakorporacje w tym jedna taka rządzona przez młodziaka, który śmie rzucić wyzwanie pozostałym, tworząc prototypy hybryd (wdech-wydech) - umysły śmiertelnie chorych dzieci w ciałach syntetyków. Oczywiście, gotowych na każde widzimisie swojego s(tfu)rcy.
Tak, główna bohaterka jest właśnie taką hybrydą. Uwaga, tu jest dramat, będący jak się wydaje głównym motywem serialu. Otóż, Wendy ma/miała brata, który nie wie, że jego siostra dostała jakby to powiedzieć, nowe ciało...
Co gorsza, Wendy, jest/będzie "rozgrywana, manipulowana" przez wiele osób na czele oczywiście, z jej s(tfu)rcą. Ufff.
Wszystko to i pewnie więcej "atrakcji", na dwa lata przed wydarzeniami z oryginalnego "Alien". Także tego, on już był na Ziemi zanim "Nostromo" odebrało sygnał... Spina się, prawda?... PRAWDA?...
No, to tak w dużym skrócie, bo recki pierwszego odcinka już latajom. Czy się podoba dziennikarzom to inna sprawa = nie wierzę w w przed-premierowe recki, które jak wiemy zawsze są eksajted, fantastic, etc. Znamy to dobrze.
Ps., podobno Disney nie szczędził kasy, więc wygląda to lepiej niż Ewan udający Kenobiego z latarką na jakiejś budowie. Kompletnie nie przemawia do mnie to co wyczytałem, czyli całe tło fabularne, postacie, pomysły Howleya.
Ale moje zdanie znacie, ja wiedziałem że tak będzie, cytując Grzesia Halamę - miał rację
Premiera 13 sierpnia (sprawdza czy nie piątek, ale nie)
AJ73 napisał:
pomysły Howleya
-----------------------
Wystarczający powód by dać kredyt zaufania.
na dotychczasowe oceny... jak tam AJ73? Ktoś ma do niego kontakt? Żyje jeszcze? Zawału nie dostal?
Na pewno oceny są od O-PŁA-CO-NYCH.
Tak samo jak te Romulusa!
bartoszcze napisał:
Na pewno oceny są od O-PŁA-CO-NYCH.
Tak samo jak te Romulusa!
-----------------------
O tak, zbiłem na tym majątek
Znaczy, premiera już była, czy coś przespałem ?. O
A, nie było... ochh well
To idę spać. Obudźcie, jak już wylądują na tej Ziemi.
Ps. sprawdzić, w poście powyżej co sądzę o ocenach dziennikarzy... thanks
"Nie tylko popkultura" pisze na fejsie:
"JESTEM PO DWÓCH ODCINKACH "ALIEN: EARTH" O KTÓRYCH MOGĘ WAM COŚ NAPISAĆ. TO NAPISZĘ, ŻE JEST ZAJEBIŚCIE"
(gość widział całość, ale tylko o dwóch odcinkach wolno mu na razie pisać)
Ale, wiadomo, kupiony!
PS nie mam póki co w planach subskrypcji D+ przez czas nieokreślony, tzn. może w jakiejś chwili odnowię nawet zanim pojawi się drugi sezon Aśki, a może nie
Na rozwój sytuacji xd (sama nie oglądam ale zaangażowałam się emocjonalnie w tą dyskusję xd)
No ja też nie oglądam, niech się znajdzie pierwszy...
Ja nawet filmów Obcych nie specjalnie, zawsze team Predator
Będzie i dyskusja, zapewniam !
Emocje swoją drogą, w końcu to obcy, jakby nie paczał.
To chyba dzisiaj już, pierwsze dwa odcinki u nas, bo w junajted było wczoraj o ile dzisiaj jest 13, bo nawet nie wiem od tego słońca
W każdym razie, będzie dobrze, to nawet pochwalę, a co tam, niech mają (tak wiem, szok normalnie co ja piszę)
Będzie źle, to i zmiłuj nie będzie
Shedao pewnie pierwszy da reckę, albo _numbers, czekamy
Patrząc po randomowych ocenach, nie jest tak źle jak się zapowiadało. Ja obejrzę te pierwsze dwa odcinki w weekend.
Na Twitterze na razie wrażenia pozytywne. Cytując (oczywiście wyrykowo i stronniczo):
"Widać, że ekipa kocha i rozumie Obcego."
Dobra, średnia spadła i nie dziwię się czemu. Momentami zaczynam dopatrywać się pewnych bolączek jakie spotkałem przy "Akolicie". Niektóre rozwiązania fabularne kompletnie idiotyczne.
Sama katastrofa statku w mieście, niby mamy zderzenie dużego obiektu o ziemie, a w środku prawie nic się nie przemieściło, jakby przed chwilą obce gatunki skończyły swoją robotę na załodze.
Nie wiem czy to normalne, ale czemu ekipa ratunkowa składa się z jednego medyka i oddziału żołnierzy, powtórzę, ekipa ratunkowa wysłana na miejsce katastrofy. Chyba że w korpoświecie wszędzie spodziewasz się zasadzki.
Synty/hybrydy/cyborgi itp, itd. - te dziecięce świadomości przetransferowane do ciał robotów jakoś mnie nie przekonują jako element fabuły, jeszcze główną bohaterkę bym przetrawił, jako eksperyment, ale cała grupa, to już nie.
Obcy natomiast jest tu dodatkiem, a nie głównym antagonistom.
Samo oglądanie mnie męczy, historia nie wciąga, klimat momentami jest, ale traci się w zderzeniu z tymi głupotkami fabularnymi. Dobrze że będę to oglądał raz na tydzień, bo z rzędu byłoby ciężko.
Cała idea by dzieci przetransferować w ciała dorosłych a potem taką grupę nastolatków wysłać na statek pełen zagrożeń na widok których nawet weteran marines doznaje szoku jest ... niezwykle odważna w swej durnocie ...
Z drugiej strony ile to ja się naczytałem o korpo decyzjach, sam byłem też świadkiem w poprzedniej pracy, jak "góra" życzy sobie niezwykle idiotycznych założeń i działań, niepraktycznych z punktu widzenia osoby mającej styczność z klientem, w sumie typowa owocowa środa!
Mam wrażenie, że to mają być takie drugie "Stranger Thingsy".
Oraz, wydaje mi się, że jak efekt świeżości dwóch odcinków minie, a historia tych dzieciaków nie chwyci - tu właśnie liczę na doświadczenie Hawleya, to opinie i oceny polecą na łeb przy kolejnych epizodach i dalej.
To jest najbardziej ryzykowna produkcja w tym uniwersum.
ja właśnie po dwóch... MUSIAŁEM.
Ok., no ktoś tu musi zacząć robić brdl w temacie, więc zgłaszam się na ochotnika . Zresztą, i tak prawie zawsze irl wychodzę przed szereg, więc co tam, od razu walę z grubej rury :
- każdy sobie znajdzie w necie pierwsze dwa odcinki jak będzie chciał, prawda ?. Nie niczego nie linkuję, więc jestem czysty. Regularnie leguraminowy. No dobra, no to pierwsze mamy z już głowy, uff.
Wracając do tytuła mojego posta, tak, po tych dwóch czuję się jak po dwóch setach. Serio. Ktoś teraz zapyta - ale że co, że takie dobre ? (hehe)...
Hmmm, i tak, i... NIE.
Nie chcę, i nie mam zamiaru psuć zabawy i spoilerować, nie. Tego tu nie będzie. Podobnie jak logiki w tej krótkiej recce - tak jak powyżej, te dwa odcinki to jak "dwie sety". Uderzają z pełną mocą także tego. Pamiętacie zwiastuny do 4 "Matrilksa" ?... pamiętacie jakie wtf ?! było w głowie gdy powoli docierało do nas to co widzimy ?. A w kinie, na seansie ?... Fabularnie genialne i zarazem jakoś takie głupie, prawda ?...
No więc tu jest nawet i o level wyżej, zaryzykuję z moją być może przesadzoną reakcją, ale kurde...
Jeśli ktoś gdzieś czytał wczesne recki, gdzie powtarzało się, że to najlepszy "Alien" dorównujący filmowej "jedynce"... to przyznam, i ja kręciłem z niedowierzaniem głową klnąc pod nosem o "sprzedajnych pismakach" (hak,tfu)...
ale cholera jasna ... że zacytuję cytatem z Hana Solo - "It`s TRUE... ALL OF IT", bo siedziałem jak na szpilkach. A te dwa odcinki to nie tylko petarda wizualna, trzymająca w napięciu jak nie wiem co. I jeśli mowa o emocjach, Alvarez może buty czyścić z tym swoim "Romulusem", taka to przepaść (tak, musiałem, ale wierz mi _numbers, będziesz miał oczy jak pińć zeta).
Obsada, w tym głównie Sydney Chandler to nawet nie strzał w dziesiątkę. Ona jest po prostu genialna w swojej roli. Nie przesadzam, w drugim odcinku jest taka jedna scena spotkania z bratem gdzie... no słuchajcie, ciary. CIARY!. Zresztą, ja już kiedyś pisałem, że akurat o nią to jestem spokojny, że to dobry angaż. Reszta też świetna, w tym "Paul Atryda", Peter Pan korporacji, któremu wydaje się, że znalazł klucz do nieśmiertelności.
Ale też... niestety jest tu w wielu scenach MEGA CRINGE. Cholera, taki mega, jakiego daawnooo nie widziałem, ocierający się wręcz o śmieszność i to dosłownie, ale to dosłownie wywołujący u mnie jedną myśl w głowie - KTO na to pozwolił ?. Ok. może trochę zobrazuję starając się NIE SPOILEROWAĆ ...
Wiemy, że bohaterami będą 11-12 letnie dzieci których umysły zostały przeniesione do ciał dorosłych syntetytków o
możliwościach... hmmmm, bardzo dużych możliwościach. Ale to wciąż dzieci, i zachowują się jak dzieci. Dosłownie.
I teraz sobie wyobraźcie, że dookoła tego wszystkiego biega obcy i w ogóle krew flaki śmierć. I mnie to odrzuca, bo jest to pastisz a nawet zalatuje dialogową parodią (pilnuj omletów - to o "jajach" obcych).
No i jest jeszcze muza... a raczej kawałki w tle czy na końcu odcinków. Serio?... SERIO???
Słuchajcie, sam pomysł by zrobić to "na dwa lata" przed wydarzeniami z pierwszego "Aliena" wprowadza w "core" tej pierwotnej historii fabularne zamieszanie. Czy to już retcon ?, moim zdaniem w złym tego słowa znaczeniu, tak.
Dlaczego?, pokrótce ponieważ Hawley porusza tu bardzo aktualną obecnie tematykę związaną z AI i ten serial, fabuła, leci na dwóch nie pasujących tu do siebie wątkach. Niby jest to o obcym, ale... niby mamy główną dobrze znaną korporację, ale... ma się po prostu wrażenie, że cały ten obcy jest tu jakby na dokładkę, naprawdę, jest w tym zgrzyt, być może ja tak widzę, ale mam wrażenie, że podzieli to fanów tego uniwersum.
A serial o obcym ?. Moim zdaniem, gdyby ktoś wpadł na pomysł, by pokazać wydarzenia z kolonii Hadley’s Hope, czyli fabularnie pomiędzy filmowym Alienem 1/2, to miałoby to sens, i byłoby przysłowiowym strzałem w dziesiątkę.
Ale...
tak bardzo, bardzo mnie interesuje w jakim kierunku to rozwiną... nie, nie obcego, jego już skreślam (w ogóle nie podoba mi się tu jego wygląd).
Mam na myśli Wendy i jej brata, szczególnie, że scena ich spotkania o której wspomniałem ma naprawdę ładunek godny kapitalnej historii. I w ogóle cały wątek korporacji rządzących światem, w tym jednej marzącej o kluczu do nieśmiertelności w postaci hybryd. Ludzi z maszynami. Tych wszystkich dzieci, AI, technologii, itd. Bo to jest "core" tego serialu tak naprawdę i za to ma u mnie Howley punkt.
Dobra, to tak na świeżo a teraz możecie mnie dojechać
Czekałem na coś obiektywnego w reckach, i chyba znalazłem, więc wrzucam - https://youtu.be/iCnFkXi2E4Y
Gdzieś tam pada zdanie, że ten serial nie wie czym tak naprawdę ma być. I to jest bardzo w punkt, dlatego też powyżej nie wiedziałem za bardzo o czym ja mam napisać po tych dwóch odcinkach.
No i coś mi się wydaję, że im dalej będzie w las, tym achy i ochy mogą się jednak szybko skończyć, co już trochę zaczyna być widać w opiniach, jak i w komentach z linka na przykład.
Akurat wykorzystanie Obcego jako pretekst do opowiedzenia zupełnie innych historii uważam za plus. W sensie, rozumiem dlaczego to może się nie podobać, ale po kilku obcych-obcych, coś nowego może być czymś dobrym. Jak stare, klasyczne sci-fi, które czasem wcale nie było o tym, o czym było, a jedynie pretekstem do ukazania pewnych mechanizmów, zachowań, wydarzeń itd. Zobaczymy, czy pójdzie w jakaś ciekawą stronę, czy się po prostu rozmyje.
AJ73 napisał:
I w ogóle cały wątek korporacji rządzących światem, w tym jednej marzącej o kluczu do nieśmiertelności w postaci hybryd. Ludzi z maszynami. Tych wszystkich dzieci, AI, technologii, itd. Bo to jest "core" tego serialu tak naprawdę i za to ma u mnie Howley punkt.
-----------------------
I to jest to, co mnie przyciąga do serialu, dla mnie właśnie to jest najbardziej interesujące, Obcy może być jako tło, a nie główna atrakcja, liczę na rozwój świata, a o samym tytułowym stworze więcej się zapewne nie dowiemy.
…jest nieźle, ale jednocześnie nie czuję powodów do zachwytów. Narracja tego serialu mnie trochę odrzuca, najbardziej irytują mnie wstawki niechronologiczne, teledyskowe przebitki wizji przeszłości/przyszłości, takie to wydaje mi się leniwe stylizacyjnie i wręcz tandetne. Czasem mam wrażenie, że format serialu telewizyjnego premium powoduje, że twórcy dodają niepotrzebne sceny czy ujęcia, które usunęliby z filmu, a tu zostają „bo wypada żeby było dłuższe”. Całkiem fajna obsada, choć trochę zgrzyta mi to, że po raz kolejny aktor grający Nemika gra Nemika . początek spoilera I niemiłosiernie irytuje mnie to, że showrunner Noah Hawley gra ojca dwójki głównych bohaterów, może to miało być urocze i dowcipne, dla mnie jest głównie cringowe. Ile trzeba mieć tupetu i braku zahamowań, żeby obsadzić siebie w takiej roli? koniec spoilera
Innym wyzwaniem współczesnych seriali telewizyjnych premium jest oszczędne przedstawianie zasad przedstawionego świata i szczątkowe podawanie widzom informacji, które dawniej odbiorcy dawno by już dostali. Mamy więc kilka dość wątpliwych „tajemnic” i „zagadek”, które zostają do wyjaśnienia na później, bo tak się powinno robić teraz seriale. Niemniej całościowo serial wygląda znakomicie, ta młodociana armia robotów, świetne efekty specjalne i w ogóle cały obleśny wygląd całego świata. Nie wiem po co skupiają się tak często na obcych które nie są obcymi, znowu oglądając serial pod tytułem „Obcy” mam wrażenie, że trochę tracimy czas na inne kreatury. Ale jak już pojawia się Xeno to jest uroczo straszny. Główny konflikt serialu: korporacje, roboty, hybrydy, potwory, to wszystko bardzo fajne. I wszystko to wygląda jak żywcem sfilmowane w roku 1979 roku.
Po pierwszym odcinku, jestem trochę zawiedziony, trochę przez to, że fanem serii nie jestem, a trochę przez to, że głupotki serialu i sama idea psują to co było do tej pory.
- Obcy na Ziemi przed wydarzeniami z Nostromo...to mój największy zarzut. Nikt potem nic nie wie i serialowe akcje zostają wykasowane...jak? Może dowiemy się oczywiście o wielkim spisku na koniec serialu.
- Wielki statek zmierza do Ziemi, mogący spowodować olbrzymią katastrofę...zero reakcji, zero komunikatów, aż nagle bum, statek się pojawia i wszyscy są zaskoczeni.
- Statek przewozi obce organizmy, ale te właściwie są tylko w szklanych słojach, kilka szafek dalej od chleba i ogórków. Zabezpieczenia raczej mizerne jak na coś co powybijało wiele ludzi by je zdobyć.
- Zakładam, że kilka androidów/synetyków straci życie ale nikt o nich nigdy się nie dowie...nawet w późniejszych czasach
- Sam android ze statku oczywiście gorszy niż Xeno. Od początku podporządkowuje sobie wszystkich. Na pierwszy rzut oka widać, że to czarny charakter z krwi i kości.
- Oczywiście rudy kot musiał być.
- Za czasów filmów miałem nieco inne wyobrażenie o Ziemi, nie o super rozwiniętej planecie, ale o wyniszczonej, wyeksplorowanej planecie widmo.
- Dlaczego mi się wydaje, że siostra będzie widziała śmierć brata?
No to tylko kilka takich głupotek, które mi się rzuciły w oczy.
Po pierwszych dwóch odcinkach całkiem spoko. Świetna rola Olyphanta - żywcem ze szwedzkiego eurodisco bandu. Tło całkiem nieźle wypełnione. Genius boy fajna, zblazowana dżenzeta o ciekawych motywacjach, ale z sercem po dobrej stronie, zdaje się na razie - jak np. mówił o lost lives i w ogóle. W ogóle sporo takich komiksowych postaci, to lubię.
Jest trochę głupotek, jak spadanie statku które nikogo nie obchodzi, no ale to prawie identycznie jak Invisible Hand, co nie xD choć tam niby były jednostki gaśnicze, no ale tu też od razu wyslali. Z resztą skoro świat podzielony na korporacje, to być może nikogo nie obchodziło, co tam sobie wali w cudzy teren.
Ta rozmowa Hermita z robotem to jak 9 na 10 interakcji z customer service w ostatnich latach XD jak trafiam na bota to też od razu rozłączam albo mówię z człowiekiem że chce albo idę do placówki. Ostatnio baba w banku do mnie hurr durr czemu nie dzwoniłeś na infolinię. Mówię bo tam boty są. Ale to można przeklikać. Mówię że nie rozmawiam z botami. Coś tupnęła, coś mruknęła ale w końcu obrażoną, że musi pracować, coś tam pomogła. Potem w każdej ankietce za takiego bota daje 1, a co, a ludziom 10. Dramat to jest dokopać się gdziekolwiek. Mam nadzieję, że odbije się to korpo czkawką, tak jak i outsourcing poza Europę i nie mogę się doczekać. Niestety, połowa tego szajsu ciągnie na rządowych kroplówkach i kontraktach, więc nie pozwolą im ot tak upadać, przez co mogą robić co chcą, bo żadne konsekwencje ich za to nie spotkają.
No, mniejsza.
Fajny motyw z syntetykami, jakiś element transhumanizmu, grający na ludzkich marzeniach. Trochę pogłębienia slashera. Ten też ciekawie zrobiony, bo zazwyczaj widzimy już efekty, a nie sama rzez. Scena jak ten cyborg tylko patrzy, a ten w tle reże resztę, pozostawiając wiele wyobraźni- super.
Wizualnie pół na pol. Są piekne sceny - jak otwierająca, są do bólu kiczowate, jak zamykająca, tam nawet oświetlenie było od złej strony xD jak i zupełnie brzydkie i rodem z przebitek w grach z AD 2008, jak ten tunel i parę innych miejsc. Znowu BARDZO nierówno.
Poza tym jest obrzydliwie sterylny. Jak turecka telenowela. Niby jest pot, brud, ale... no jest to bardzo sterylne.
To co, Hermit będzie miał larwę, przeniosą jego świadomość by go uratować, ale syntetyk będzie miał obie świadomości?
O worldbuilding continuity się nie wypowiem, bo mnie nie obchodzi.
Będę oglądał, bo ma kilka ciekawych elementów i nie nudziłem się, poprawny serial, lepszy niż się spodziewałem, gorszy niż mógłby być.
i dziękuję, ja wysiadam. W dziesiątej bodajże minucie trzeciego epizodu, w scenie w podziemnym parkingu, rach-ciach, blast i nawet blacha się wgniata i oto co widzimy... początek spoilera Wendy w pojedynku sam na sam z Ksenomorfem zaciukała go przecinając go niczym mieczem świetlnym, swoim kozikiem ?, kataną ?... jak zwał tak zwał, ale dorosły Ksenomorf rozumiecie,... niemal 3 metry wzrostu, ultimate weapon, zero szans na przeżycie w spotkaniu oko w oko... a Wendy go wziuuuu koniec spoilera
Na dokładkę, w końcowej scenie wjeżdża Metallica z "Wherever I May Roam".
Co za porażka, ja nie mogę.
mówisz że dokokszony cyborg poradził sobie z Alienem i to się nie zdarza? xD
Kathi Langley napisał:
mówisz że dokokszony cyborg poradził sobie z Alienem i to się nie zdarza? xD
-----------------------
Myślę, że na pewno może się zdarzać tylko pytanie jest jak takie wydarzenie oddziaływuje "historiotwórczo". Widz zobaczy w trzecim odcinku, że coś się wydarza, więc później w podobnych sytuacjach będzie oczekiwał podobnego rezultatu, gdy go nie będzie, będzie pytanie "dlaczego?". Jak wiemy u Camerona pierwsze spotkanie uzbrojonej po zęby ekipy Marines z Zębiastymi, miało skutek wiadomo jaki. Co nastawia klimat całego utworu. Wszyscy wiemy, że dziś "Alien" nie polega już na zaskoczeniu widza tym podstawowym faktem, że ten stwór jest "raczej twardzielem", ale mimo wszystko z opisu AJota wygląda to trochę na podkopanie nastroju grozy. Oczywiście nie wypowiadam się kategorycznie bo jeszcze nie widziałem.
Bardzo się podpisuję pod Twoimi postami w tym wątku. Właściwie, jak bym sam siebie czytał , oraz :
Jak wiemy u Camerona pierwsze spotkanie uzbrojonej po zęby ekipy Marines z Zębiastymi, miało skutek wiadomo jaki.
Nie wchodząc w szczegóły, ale to czego odzobaczyć już się nie da po trzecim odcinku polega na tym, że mamy odwrotność sytuacji, która naprawdę nie miała się prawa zdarzyć.
I ja rozumiem "combat mode", i czego ona tam jeszcze nie potrafi, (skoro zeskakuje pionem w dół z niemal szczytu góry (?) na plażę, to w sumie może zaraz się okazać, że zacznie latać, w sumie, czemu nie ?) ale chyba są jakieś granice w tym uniwersum nawet jeśli macha się mieczykiem.
jak już mówiłam, nie będę mieć możliwości wyrobienia sobie opinii osobiście (ale świerzbi...), natomiast mój małżonek ogląda na bieżąco, jest zadowolony, a przytoczoną historię o nieszczęsnej Wendy skwitował parsknięciem i komentarzem, że a) ludzie zawsze sobie radzili z ksenomorfem, a co dopiero hybryda klasy premium (swoją drogą synopsis odcinka wskazuje że to pstryknięcie palcami nie było); b) sam Obcy nie jest główną atrakcją tej historii, co ani nie dziwi, ani nie stanowi wady produkcji. Nastrój grozy? Można go budować na dziesiątki sposobów, ale dajmy autorowi serialu nakreślić woją historię od początku do końca.
Ostatnio natknęłam się na szerszą wypowiedź, która adresuje komentariat tego serialu, a sprowadza się do tego, że przypinki do rzekomego braku logiki wewnętrznej opowieści to nie racjonalne uzasadnienie (heloł, jesteśmy fanami gwiezdnych wojen, chrzanienie się z bzdurami to nasz chleb powszedni), ile niezdolność uzasadnienia "czemu się nie podoba". Zarzut "braku logiki" brzmi poważnie i racjonalnie, i wychodzi się na "myślącego krytyka" a nie pelikana, co łyka wszystko xd
Ja tylko przypomnę jak przy premierze Andora robiono zarzuty odnośnie logiki wydarzeń, które były explicite wyjaśnione w serialu - tylko ktoś nieuważnie oglądał
Uważam, że gdyby montaż i scenariusz nie był skopany, to historia byłby bardziej strawna. Ostatnia scena III odcinka jest po prostu śmieszna, początek spoilera mdleje sobie dwa metry od innych ludzi, nikt nic nie słyszy, nikt nic nie mówi, nikt nic nie widzi, ale scena w kadrze ładnie wygląda, to ważniejsze. Nie wspominając o połączeniu mentalnym z jajami ksenomorfów, wtf, skąd, jak, dlaczego i kiedy? koniec spoilera
No i dla przypomnienia, jak papcio Lucas mówił, Gwiezdne wojny są dla 12-latków, a "Alien: Ziemia" dla dorosłych, więc logiki mamy prawo wymagać trochę więcej.
Uniwersum Aliena co do zasady jest rozpieprzone i często sprzeczne samo ze sobą, jego nadrzędną cechą jest groteskowość i vibe, a nie logika. Ale to ja, moim ulubionym Alienem jest czwarty film, bo jak się bawić, to z rozmachem
Korci mnie by obejrzeć i powiedzieć punkt po punkcie jak bardzo nie macie racji (tak, do tego stopnia wierzę w Hawleya ) ale w tej chwili mam inne priorytety ;]
Po części nie sposób się nie zgodzić. Tak, jest to rozpieprzone, i tak, często występuje tam brak logiki. Mniejszy, większy, ale zawsze. Gdyby ode mnie zależało, filmy powinny skończyć się na trójce, która miała idealne zakończenie moim zdaniem.
Ja wiem, że wierzysz w Hawleya, który być może i popełnił dobry scenariusz do tego serialu. Chcę w to wierzyć .
I chętnie też przeczytam, jak bardzo nie mamy racji krytykując niektóre hmmm, "walory" tej produkcji .
By doprecyzować, mnie w tym serialu po trzecim odcinku interesują już wyłącznie wątki związane z samym obcym i korporacją Yutani i jak to wpisuje się - albo i nie , w filmową trylogię o obcym pomijając tu część czwartą i oczywiście te nieszczęsne AvP.
Jestem po pierwszym sezonie "Legionu" i tez mam nadzieję, że Hawley zaskoczy mnie jeszcze pozytywnie. Widocznie reszta ekipy odstaje od jego wizji. A w ocenie logiki uniwersum to pomijam EU Aliena, bo z nim miałem niedużo styczności (parę przeczytanych książek i komiksów) i skupiam się na filmach i serialach. Wiadomo, że prezentują one różny poziom, jak w Gwiezdnych wojnach, bardziej mi chodzi o przyczynowość sytuacji, która momentami leży, niż o spójność z uniwersum.
AJ73 napisał:
Na dokładkę, w końcowej scenie wjeżdża Metallica z "Wherever I May Roam".
-----------------------
OLABOGA Co by mogli tam innego dać? Hmm może to: https://www.youtube.com/watch?v=w97-GkVrekY
Ogólnie: szybko Cię wykosiło. No nic przynajmniej wiesz że czasu nie będziesz marnować. Lepiej rzucić w cholerę od razu niż cały sezon przemęczyć, żeby potem stwierdzić, że kupa.
Przecież on na pół roku przed już był przekonany że kupa
(ja wciąż nie mam zdania, choć jestem najbardziej obiektywnym recenzentem)
bartoszcze napisał:
Przecież on na pół roku przed już był przekonany że kupa
-----------------------
Czasami takie podejście pomaga bo się nie nastawiasz na nie wiadomo jakie cudo, ale z drugiej strony wmówienie sobie że będzie kicha "no matter what" nie brzmi rozsądnie
(ja wciąż nie mam zdania, choć jestem najbardziej obiektywnym recenzentem)
-----------------------
Czy masz na myśli, że nie jesteś jakimś "zwolennikiem" cyklu, nie szalejesz za klasycznymi filmami (jedynka, dwójka), nie masz emocjonalnego stosunku do tego cyrku?
Że nie oglądałem!
bartoszcze napisał:
Że nie oglądałem!
-----------------------
Serialu czy filmów Alienowych?
Serialu, z filmów Alienowych nie widziałem tylko tego Covenanta, nie jestem pewien co franczyzy AvP
(Romulus mi się podobał, z wyjątkiem finałowej formy)
Serial zamierzam obejrzeć, ale dokładny moment jest trudny do przewidzenia.
Podbijam stawkę.
Fabularnie, mamy 2 lata przed wydarzeniami z "Nostromo", tak ?. Dwa lata a tu nikomu nie znane "Prodigy" ma taką technologię, że aż klękajcie narody.
Obcy, który w kilkanaście sekund tnie żołnierzy, dostaje tęgie baty w "garażowym oktagonie" od synetycznej Joanny Jędrzejczak która rzuca nim na lewo i prawo aż blachy się wgniatają temu garażu po czym przecina go jak Maula w jednym takim epizodzie jednej takiej sagi.
A, i wcześniej hakiem łapie go za mniejszą szczenę, ciągnie toto po betonie bo chce go wrzucić do garażu... tak, musiałem.
Skoro więc,
Prodigy miało już taką technologię, znaczy potrafiło przenosić umysły dzieci w ciała tak zaawansowane, źe retro Ash czy Bishop, mogliby co najwyżej buty czyścić, to Weyland-Yutani dwa lata później zwyczajnie powinno przestać się liczyć na globalnym rynku. Tymczasem, trwa w najlepsze, ba, to Yutani jest głównym rozgrywającym a o Prodigy i jej Piotrusiu Panu, jego wynalazkach wyprzedzających konkurencję o lata co najmniej, nikt nie słyszał. Nikt nic nie wie.
Helloł ?, Houston, mamy dziurę w tym uniwersum, niech ktoś to załata i wytłumaczy temu widzu, co takiego się stało, że kilka dekad później, zamiast Super Wendy 2 na pokładzie USS Sulaco, która w try miga rozprawiłaby się sama z hordami obcych a nawet ich królową, zostaje wysłany oddział marines, który jak wiadomo dostaje takie baty, że nie wychodzi z tego cało.
No i najważniejsze. Skoro Wayland-Yutania stało się po wydarzeniach z "Alien Earth" głównym graczem, to nie wierzę w to, że prędzej czy później nie weszło w posiadanie technologii Prodigy. Przecież nie zniknęła ?, nie wyparowała nagle prawda ?. Nikt jej nie wykasował chyba ?.
Rozwijając kolejne wersje Wandy nie musieliby już przepalać tryliardów dularów by "udomowić" obcego do własnych celów i potrzeb, bo i po co, skoro mogli mieć seryjne Wendy z mieczem rozcinającym gładko w pół obcych ...
Hyh, kolega ocenia fabułę po 3 z 8 odcinków?
AJ73 napisał:
początek spoilera Wendy w pojedynku sam na sam z Ksenomorfem zaciukała go przecinając go niczym mieczem świetlnym, swoim kozikiem ?, kataną ?... jak zwał tak zwał, ale dorosły Ksenomorf rozumiecie,... niemal 3 metry wzrostu, ultimate weapon, zero szans na przeżycie w spotkaniu oko w oko... a Wendy go wziuuuu koniec spoilera
Na dokładkę, w końcowej scenie wjeżdża Metallica z "Wherever I May Roam".
-----------------------
No ale było powiedziane, że ona jest wyjątkowa, nawet jak na wszystkie syntetyki, także ten...no i nie widzieliśmy jak dokładnie do tego doszło i co tam się właściwie stało
A co jest nie tak z "Wherever I May Roam"?
Ona jest wyjątkowa, bo jest pierwsza. I tylko tyle.
Jest dzieckiem, myśli jak dziecko.
nie widzieliśmy jak dokładnie do tego doszło i co tam się właściwie stało
Jak byłem mały i dziadek wchodził z kurą i siekierą do stodoły, to też nie wiedziałem co tam zrobił, ale domyślałem się, także tego.
A co jest nie tak z "Wherever I May Roam"?
To samo co z "Wherever I May Roam" w "Blade Runnerze", albo w "Diunie". Po prostu tak BARDZO pasuje do tego uniwersum.
AJ73 napisał:
Ona jest wyjątkowa, bo jest pierwsza. I tylko tyle.
Jest dzieckiem, myśli jak dziecko.
-----------------------
No... a ty wiesz jak działają prototypy? że przypomnę z innej franczyzy niejaką Rachel ;]
I nie odmawiałabym dziecku instynktu przetrwania. Dzieci za to mają mniej zahamowań niż dorośli.
AJ73 napisał:
Ona jest wyjątkowa, bo jest pierwsza. I tylko tyle.
-----------------------
Nie nie wydaje sie mnie Nawet jej twórca się dziwił, że coś potrafiła zrobić, nie pamiętam czy to było to hakowanie, czy coś jeszcze innego. No i słyszy rzeczy, których inni nie słyszą.
wpisach na fanpejdżach popkulturowych podsuwanych mi przez fejsa pojawia się wątek, że prowadzący te fanpeje pisząc recenzje z A:E dodają ironicznie, że są opłacani przez Disneya
najwyraźniej jacyś hardkorowcy uparli się, że nikt nie może oceniać serialu pozytywnie, jeśli nie jest [nie wolno powiedzieć!]...
Co podsuwa mi myśl, że wyznawcy najnowszego serialu Hawleya szczelnie zamknęli się w swojej banieczce i wszelkie próby zwrócenia uwagi, że coś tu nie halo, sprowadzają do poziomu absurdalnego stanowiska, iż są na pewno opłacani, skoro wystawiają wysokie noty tej produkcji
Ale skoro się bawimy... to każdy dzień zaczynam od sprawdzenia na RT (bo dlaczego nie ), jak spada temu serialu. Im bardziej spada, tym bardziej mam zrobiony dzień.
Hellyeah
coraz więcej marudnych brodaczy oglądających popkulturę z doskoku po prostu nadrabia xd
Patrzę na RT: 96%. No strasznie musiało spadać!
To mówisz, że spadek z 80 kilku procent po drugim odcinku do 71 po trzecim jeśli chodzi o oceny widzów, to nie jest spadek ?. Ok
ps., na metacriticu też nie urywa - https://www.metacritic.com/tv/alien-earth/user-reviews/
Ale spoko, do końca sezonu jeszcze może się zmienić
Wiesz, ja lubię sobie dla rozrywki w takich sytuacjach wejść w te "recenzje widzów" i poczytać zwłaszcza te 1/10, zawsze są fascynujące, można w nich znaleźć wszystkie plagi egipskie I to zanim serial doszedł do połowy...
PS dla porządku przypominam, że "oceny widzów" na RT to procent tych, którzy dali co najmniej 7/10
Hehe, no dobrze, Ustaliliśmy przecież już wcześniej, że nie oceniamy serialu jako całość, skoro dopiero był trzeci odcinek, prawda?
I oczywiście, recki dające 1/10 są zbyt skrajne by brać je na serio pod uwagę, aczkolwiek jestem w stanie zrozumieć frustrację fanów, którym już palą się obwody na to co właśnie obejrzeli
PS dla porządku przypominam, że "oceny widzów" na RT to procent tych, którzy dali co najmniej 7/10
a mimo to, po trzecim odcinku jakby nie paczał, ale spadło...
Może ktoś ocenił "tylko" na 6/10, a może obrażeni zabrali się za review-bombing
Zaglądałem na oceny na IMDB, odcinki miały uśrednioną ocenę między 7,5 a 8 (na 10). Tak, było kilka procent "jedynek"
PS ja nadal oceniam serial stuprocentowo obiektywnie, obejrzę go w okolicach listopada
PS dla porządku przypominam, że na RT nie ma ocen w przedziale 1-10.
Aż sprawdziłem że TLJ ma 91% Tomatometer i 41% wśród marud
Wyższa matematyka, 41% to właśnie nie jest wśród "marud"
A dodajmy do tego przepaść w liczbie ocen.
Bo na RT przy rzeczach ze stremingu nie ma blokady jak w kinowych filmach, gdzie jak chce się ocenić wiarygodnie to trzeba bilet kupić.
Mieliśmy już kilka dyskusji o review-bombingu jako jedynej broni obrażonych.
Ja tylko przypomnę, że z poznawczego punktu widzenia, te wszystkie oceny i agregaty nie mają żadnej wartości (poza Cinemascore). Wiadomo, dla własnej zabawy można to jako rozrywkę traktować, ale żeby na podstawie tego jakiekolwiek wnioski wyciągać, to nie.
Niby nie. Jednak w zalewie wszystkiego tworzą pewne sito, z którego korzystam. Głównym źródłem są polecajki osób, którym ufam z gustem podobnym do mojego, ale jak się coś pojawią, człowiek akurat szuka, to imdb i rt często pomagają. Na przykład na seriale 6/10 raczej szkoda mi czasu i retrospektywnie chyba się nie zdarzyło, żeby podobał mi się jakiś z kiepskimi ocenami ogólnymi. Filmy już tak. Nadal zbieram się w sobie, by obejrzeć kolejne arcydzieło Breena, ale ziomek tworzy tak perfekcyjnie złe filmy, że trzeba mieć na to psychę, bo siedzą długo. No i większość komedii bywa źle oceniana, a Freddy Got Fingered uważam za peak comedy, które wyprzedziło humor o dwie dekady. Chłopaki na Ibizie sobie ostatnio odświeżyłem z ciekawości, czy będą śmieszyli tak jak naście lat temu i śmieszyli bardziej. Pierwsza połowa filmu to czysty mózgotrzep. Dalej się uspokaja, ale fabuła jest zawiązana odpowiednio więc i tak nie nudzi. I dopiero odkryłem, że jest też serial...
No i kwestia przyjęcia jakiejś perspektywy, kieruję się standardowym korpo - 9 i 10 pozytywne, 8 i 7 ujdzie, reszta słabe. choć dla mnie wyjściowa to 5 przy ocenianiu, no ale większość ludzi zaczyna raczej od 7.
Long story short, wyciagac wnioski? Nie znam się i cieszę się że nie jestem krytykiem i mogę się obrazić na film po kwadransie albo oglądać największy szajs i się z tego cieszyć xD
To znaczy tak, ale w sumie to i nie. Karaś dobrze napisał, mam podobny pogląd.
Ostatecznie, zawsze i tak kończy się na tym, że ta najważniejsza opinia, ocena, to twoja własna. Nikt przecież nie zabroni dać 10 nawet jeśli dookoła krzyczą, że crap. I odwrotnie.
Także tego, ja tu jeszcze postoję w tym temacie i będę marudził (tak, zmuszę się i jednak obejrzę całość choć jak pragnę zimy, tak mi się chce)
Wartość mają jeszcze steam i kinowe filmy na RT bo trzeba kupić by ocenić, a to jest coś o co większość review bomberów się rozbija
Serialu jeszcze nie zaczałem (myślę że wydarzy sie to na weekend) ale martwią mnie te raczej niezbyt optysmityczne opinie z każdym kolejnym odcinkiem. Noah Hawley kojarzy mi się bardzo dobrze, Kości i Fargo bardzo lubiłem ale Legion był kapitalny. Mimo to nie udało się dowieść? Uniwersum Aliena jest bardzo bliskie memu sercu, ostatni film kinowy był zbyt mocnym recykligniem jak dla mnie stąd duże nadzieje wciąż pokładam w tym serialu.
Albo Ci się spodoba, albo nie. Na dziś (w połowie sezonu) ma na RT średnią ocen 7,6, na IMDB poszczególne odcinki mają uśrednione oceny między 7,5 a 7,9. Sam musisz ocenić, czy to "tak źle".
Na papierze takie oceny nie wyglądają najgorzej Ale tutaj u nas raczej bardziej chłodny odbiór panuje.
Wolf Sazen napisał:
Na papierze takie oceny nie wyglądają najgorzej Ale tutaj u nas raczej bardziej chłodny odbiór panuje.
-----------------------
Bo załoga przebodźcowana i zdemoralizowana
Czwarty odcinek plusuje u mnie, bo skupia się głównie na postaciach, ich motywacjach, relacjach, a także tajemnicach. I to jest dobre, i to żre w tym epizodzie.
Niewątpliwie, Kirsh zaczyna wyrastać tu na bardzo ciekawą "personę" i nie zdziwię się jak to on spali tą wyspę wraz z jej lokatorami w finale hehe. Oraz, pytanie czy "pozwoli" Morrow`owi "buchnąć" to jajko. Jest zresztą tego jeszcze więcej (mówię o postaciach), ale wiadomix, musiałbym lecieć spoilerami także tego.
Jest też "ruda", która od początku mi się nie podobała xd, no a tutaj okazuje się, że prawdopodobnie jest w jakimś sensie w (psssst, nic nie mówię) i to z kim !, znaczy z "czym". Ale zostawmy, bo po co się więcej denerwować, natomiast. Gdyby zaczęła wszystkich mordować po kolei, to nie potrzeba tu żadnego obcego by straszyć. Zresztą, pierwszą ofiarę prawię już miała, i ta scena robi wrażenie.
A, jeśli ktoś myśli, że obcy jest tu najstraszniejszy, to radzę zapiąć pasy. Owca robi tu całą robotę, serio
No i na koniec nasza heroina. Wygląda na to, że poziom głupoty jest dalej kontynuowany. UWAGA, jednak muszę, więc będzie po bandzie. Zakrywam jakby co,
początek spoilera otóż, Wendy będzie miała swoje "alien baby" w postaci małego stworzonka, tego co w tym płucu rosło w poprzednim epizodzie. Ach te głaskania, te uśmiechy, ten dialog. Brakowało tylko miziania. Walę z grubej rury, to będzie "zaklinaczka obcych", tadam!. I w sumie, jak gwóźdź do trumny serialu o obcym, chcę to zobaczyć.
I tak wiem, podobny pomysł pojawił się w czwartej części obcego. Ale na boga, każdy przecież wie, że to było złe. ZŁE. Więc po jakiego do tego wracać ?. koniec spoilera
Echh, tylko szkoda tu obcego, bo gdyby go zostawić w spokoju, gdyby skupić fabułę tylko na tej dzieciarni, to jest to fajna rzecz. W tym odcinku jest cała masa niedopowiedzeń, detali umykających albo ledwie zauważalnych na pierwszy rzut oka. Ciekawi mnie jak to rozwiną, w jakim kierunku to pójdzie. Czy będzie nalot pozostałych korporacji na wyspę geniusza. Czy może jedna wielka rozpierducha bo do tego w sumie to zmierza... O właśnie, "oko"... nie zdziwię się jak "wlezie" du muzgu Kavaliera. W końcu chłopak zyska godnego siebie interlokutora o którym tak marzy.
Tak, dobrze czytacie, obejrzycie, to zobaczycie
Na koniec, oczywiście, musiało być też Jane’s Addiction’s, a jakże (wali głową w ścianę). To znaczy, ja wiem dlaczego te utwory się pojawiają w tym serialu, ale kurde. No nie pasuje mi to, nawet jeśli rozumiem ten zamysł z teasoewaniem widza w tekstach tych utworów, to jednak i tak mam absmak.
odcinka 5, gdzie jak się wydaje dowiemy się co stało się z załogą Nostromo statku USCSS Maginot, który jak wiemy należy do korpoludków Yutani.
Ciekawi mnie historia Morrow`a. bo o ile dobrze zrozumiałem, to zajmował się on poszukiwaniem różnych gatunków "obcych" przez dziesiątki lat (przed wydarzeniami z pierwszego "Aliena") na zlecenie matki obecnej prezesicy. Także chciałbym dowiedzieć się w najbliższym epizodzie, jak bardzo "wejdą" scenariuszem w sam "core" alienowej historii i oczywiście jak bardzo to popsują
- https://youtu.be/Nvk16F4n1PI
AJ73 napisał:
o ile dobrze zrozumiałem, to zajmował się on poszukiwaniem różnych gatunków "obcych" przez dziesiątki lat
-----------------------
Pierwsza rzecz jaką zrobiłem na początku, to policzenie kiedy zaczęła się misja Maginota!
(w początek spoilera 2055 koniec spoilera roku)
albo oczko. Bingo. Dycha. No, może na wyrost, ale nie da się zaprzeczyć, że odcinek piąty miał wyczuwalny wajb z "Nostromo", i owszem nawet w niektórych scenach można powiedzieć - była zrzynka. Ale to była dobra zrzynka. Niestety, nie ustrzegł się kilku głupot, Głównie dotyczy to zachowania załogi. Mogę to zrozumieć, przymknąć hehe oko, jeśli weźmie się pod uwagę ciąg przyczynowo - skutkowy. Bo naprawdę trzeba wyłączyć myślenie podczas sceny w laboratorium, czy podczas operacji pacjenta.
Tak, mamy tu retrospekcję na pełnej. A więc oglądamy wydarzenia na statku Yutani aż do samej katastrofy.
To, co mi się podobało, to nie tylko sama "akcja". Ale pomysł z sabotażystą (nie będę oczywiście pisał kto i dlaczego, ale nie powiem, ujawnienie tożsamości jest zasakujące). Postać Morrowa oczywiście, dowiadujemy się o nim samym troszkę więcej.
No i tak, clue odcinka czyli potwory w akcji. Od razu powiem, że tak jak w poprzednim epizodzie "oko" kradnie obcemu antenowy czas, tak i tu jest podobnie a nawet więcej. W ogóle, ciekawy jest z niego osobnik.
Niczym grzyb w "TLOU" potrzebuje hosta, nosiciela, przejmując jego umysł i ciało oczywiście. I tak, oczywiście mamy petardę odcinka, czyli hmmmm... pojedynek
Nic nie powiem, ale widziałem już szalone teorie o pochodzeniu osobnika czy nawet o tym, dlaczegoż to Alien nie ma oczu. Tak, tak, miałoby to w sumie sens, z pewnego punktu widzenia. W tym odcinku na pewno.
Niewątpliwie, "oko" będzie miało jeszcze tu coś do powiedzenia, i tak jak w innym poście wspomniałem, Kavalier byłby tu idealnym hostem hehe.
Druga ciekawostka. A co, jeśli to wszystko było uknute przez Yutani ?. Znaczy, cała ta katastrofa na terytorium Prodigy to nie był przypadek ?. Wątek sabotażysty zdaje się mieć drugie dno w tym wszystkim, ale oczywiście to tylko moje spekulacje. W każdym razie, odcinek zaskakująco dobry.
Oczywiście, kończące "Smahing Pumpkins" pasuje tu tak jak i w poprzednich epizodach utwory. Znaczy, muzycznie nie pasuje
Nie zmienia to faktu, "Cherub Rock" to świetny kawałek, podobnie jak pierwsze dwie płyty dyń. Maaasaa wspomnień
Po odcinku "Nostromo", wracamy w telenowelowe klimaty gdzie znów głupota goni głupotę (Ruda ma celowo wymazaną pamięć a co robi Wendy ?... kurtyna) i naprawdę, ja nie wiem jak oni te potwory powyłapywali nie zabijając się przy tym wzajemnie, jak dzisiaj w laboratorium, na przykład.
Nasza Rey Wandy dalej gada z "jaszczurką", szybko rośnie trzeba przyznać.
Pod nieobecność Kavaliera, który leci na spotkanie z prezesicą Yutani sprawy tak jakby wymykają się spod kontroli, co też nie jest jakimś strasznym spoilerem gdyż wynika wprost z poprzedniego odcinka.
Morrow osiągnie swój cel, ciekawi mnie jednak reakcja Kirsha na to co się odwaliło w laboratorium.
A mucha ? ... no wyleciała, the end.
Cienkie to scenariuszowo było, jak krakersy z sieciówki.
A nie było tam wspomniane, że wielu Bothan zginęło, by je złapać? Jakoś na początku sezonu
Nie wiem
Mi się całkiem podobało. Na pewno lepsze od mdłego Expanse i nudnej Fundacji xD
Podobało mi się, jak Kavalier rozjechał prezesicę na tym meetingu, ależ była wściekła.
Fajnie ją podszedł z drugiej flanki, zupełnie się nie spodziewała, że wykorzysta moją teorię z poprzedniego posta dwa piętra wyżej, o tym, że katastrofa była celowa, sugerując, że Yutani chce się ich (jego) pozbyć .
Wryło ją normalnie. To było dobre.
Karaś napisał:
Na pewno lepsze od mdłego Expanse
----------------------
Łołoło! Prrrrrrr! Co to za herezje!
mamy rozpierduchę na wyspie.
Kolejny odcinek telenoweli moim zdaniem trwającej już i tak za długo. Sorry, ale poza pierwszymi dwoma odcinkami, oraz tym z "Nostromo", z pozostałych można by zrobić dwa odcinki i nic wielkiego by się nie stało. A nawet wyszłoby temu serialowi na dobre, bowiem epizod siódmy niestety stoi mocno głupotkami, ale i tak gwoździem do trumny gwiazdą, niekwestionowanym jasnym punktem (ironia zamierzona) epizodu jest ... tak, Wendy i jej piesek.
Nie wchodząc w spoilery, w kategorii głupot jakie niestety spotkały całe Alienowe uniwersum, ta jest u mnie numerem jeden absolutnym.
Miałem zrobić króciutkie resume co też powyprawiało się na tej wyspie, ale ... nie mam ma to siły. Zbyt duża kondensacja śmiechu na to co paczem skutecznie mnie powstrzymuje. Ale tak, nie powiem, trzymałem kciuki by "rudej" która weszła w tryb terminatora się udało, tak do końca. Znaczy, by rozpier(piiii) całe to towarzystwo w tym całą tą Wendy i jej psa.
A,
to co plusuje w tym odcinku, to oczywiście rozgrywka między Kirshem a Morrowem, która weszła już jak się wydaje (hej, został tylko jeden odcinek !) w ostateczną fazę. Możliwe jednak, że nie poznamy kto z tej dwójki ostatecznie się ostanie. No wiecie, może być (a kysz!) drugi sezon tego ustrojstwa ...
No i owca. Tak, zdecydowanie po dzisiejszym odcinku ...
#bożewidzisziniegrzmisz
w odrębnym poście odpowiadam o której : Alien: Earth begins on FX on cable/satellite and streaming on Hulu on Tuesday at 8 p.m. ET/5 p.m. PT.
Co o ile się nie pomyliłem oznacza, że finał będzie "hulać"... po 2 w nocy naszego czasu.
A tera to co najważniejsze, la zajawka : https://youtu.be/mvfP-fp6tpc
Gryząc się w język, by napisać co o tym sondzem przed obejrzeniem (jak prawdziwy hejter, ma się rozumieć) finału, obejrzę finał i napiszę co o tym sądzę.
#craphehe
Hahahaha (zgrzytając zębami) , przejrzałem parę opinii odnośnie finału i ręka noga muzk na ścianie, co tam odwalono hahahahahahaha.
Wieczorem przy browcach obejrzę, bo nie ma innej opcji by na spokojnie.
#widzisztoiniegrzmisz
No bo nie ma o co grzmieć
(chyba że ktoś uważa że aliena wolno tylko z lewego profilu czy cuś)
Generalnie kolejny z seriali, który najbardziej kuleje na modzie na ośmioodcinkowe sezony, niepozwalające de facto na wykorzystanie pełnego potencjału konwencji, będąc pokrojonym filmem. Mi tam się nawet podoba, ale więcej napiszę po finale
Dokładnie, na razie ciężko spójnie ogarnąć do czego Hawley zmierza. Ale pomysły ma dobre, nawet jeśli niektóre rozwiązania meh.
XD no I jak wrazenia xD
Pisałem poniżej AJ, że całość mi się nadal podoba, choć nie zakończenie totalnym cliffhangerem, za coś podobnego śmiertelnie obraziłem się na Severance
Z tego powodu trudno dokładnie stwierdzić jaką wizję miał Hawley, poza wrzucaniem masy ciekawych pomysłów dotyczących tematów, które lubię.
Tobie się podoba, i ok. Ja jednak nie widzę pozytywnych komentarzy po tym finale. gdziekolwiek by nie zajrzał. I takie są fakty
Czy wizję miał Hawley ?... obawiam się, że nie. Z jego wypowiedzi po finale wynika, że bardziej był to eksperyment niż przemyślana od a do z historia :
- ... this whole thing is a proof-of-concept experiment to see if enough people on the planet want to watch an Alien TV show.
... I don’t have a destination in mind. I don’t know how long it will take me to get there. It’s been such an amazing act of play for me to enter this franchise and bring my own ideas to it.
I kurtyna, także tego.
AJ73 napisał:
nie widzę pozytywnych komentarzy po tym finale. gdziekolwiek by nie zajrzał. I takie są fakty
-----------------------
gdziekolwiek by nie zajrzał: Twitter, hasztag #AlienEarth, sortuj: Najlepsze
10/10
https://x.com/HouseofMunroe/status/1970719649592709547
Once again the new episode was AMAZING
https://x.com/Sir_Viperish/status/1970653061204058420
the #AlienEarth finale left me craving more!, i had such a great time with this season and the last episode was crazy,
https://x.com/finalgirlsonia/status/1970678640787759300
Fantastic finale to #AlienEarth.
https://x.com/AlexWalason/status/1970682037230280780
Alien Earth finale had me gasping
https://x.com/legendaarykay/status/1970667410383679502
i takie są fakty!
PS ja nie udaję że nie ma innych ocen, Numbersowi pisałem że są od 0 do 10
https://www.reddit.com/r/alien/comments/1npjfys/alien_earth_was_not_it/
https://www.reddit.com/r/alien/comments/1nozvis/alien_earth_finale_episode/
https://www.reddit.com/r/alien/comments/1npc6ma/alien_earth/
Enjoy, tego są całe rolki.
Co mają na celu te linki?
bartoszcze napisał:
zakończenie totalnym cliffhangerem, za coś podobnego śmiertelnie obraziłem się na Severance
-----------------------
ej no :v w Severance to nie był cliffhanger!
Nie będę się upierał co do terminologii, ale to był tak samo finał w stylu "na wszystkie pytania odpowiemy w kolejnych sezonach, jeżeli je kiedyś nakręcimy".
Dopiero w tej chwili do mojej dziurawej mózgownicy dotarło, że to leci na D+, a ja mam D+ od jakiegoś miesiąca czy półtora. Może spróbuję w to popatrzeć, ale nie wiem czy warto czas marnować, jak tu takie opinie. Kaszana, popelina, etc.
Opinie - nie tylko tu - są od 10/10 do 0/10, więc sam musisz zdecydować
(ale możesz wziąć pod uwagę jaką opinię o Romulusie miałeś Ty, a jaką psioczący na serial AJ)
ps IMO warto
-jak tu takie opinie. Kaszana, popelina, etc.
No, no, wypraszam sobie
Skoro już zostałem przywołany do tablicy (tak, psioczę i jestem z tego dumny), są tu fajne wątki, sęk w tym na co zwrócił już uwagę Karaś, że obecna forma seriali nie pozwala na rozwinięcie tegoż w sposób satysfakcjonujący widza, choć jak na ironię, wydawać by się mogło, że akurat serial powinien takie rzeczy rozwijać właśnie.
Bo z czego ja mam cieszyć japę, że rozgrywka między Yutani a Prodigy to tak naprawdę jedna scena w pokoju, i że mogliby to kręcić u mnie na chacjeńcie, wyszłoby taniej ?
Wątki z samym alienem też odpuszczam, dla mnie to profanacja sprowadzanie tegoż do - "schowaj się, waruj"...
Ogólnie, po tym co zobaczyłem a czego odzobaczyć już się nie da, jaki sens jest robić serial o alienie skoro gra on tu drugie, trzecie nawet skrzypce ?.
Resztę podsumuję soczyście po obejrzenie finału, i elo.
DNO.
Sorry, absolutnie nie miałem zamiaru tego napisać, nawet jeśli moja opinia o tym serialu była znana już wcześniej.
I wiecie co?, miałen nosa.
Bo ten finałowy odcinek to nomen omen... kupa.
Myślałem, że wszystko już co głupie widziałem w tym serialu. Wydawało mi się, że, gorzej już być nie może. Ale jednak myliłem się.
Kto to pisał ?, KTO na to pozwolił ?. Dziecko-geniusz to idiota. Wendy-srendy to "wszystko umiem a nawet hakuję i gadam z obcym na odległość", żołnierze to mięso armatnie totalne bo bez mózgów, nic nie zostało wyjaśnione, i niczego finał nie wyjaśnił. Cliffhanger ?. Tak, ironicznie powiem, że taki był - WSZYSCY TO DEBILE.
Pominąłem coś ?. Aaaa tak, owca. Znaczy oko.
Nie, tutaj też muszę rozczarować, niczego nie wyjaśniono. No, może poza tym, że mamy pierwszego zombie (tak, tak, ZOMBIE !) w tym uniwersum.
A nie, wróć. Nie w uniwersum Aliena, tylko w pasztecie Hawleya.
Jakim cudem to dostało takie oceny od krytyków (9/10, na takiego obcego czekaliśmy!, najlepszy obcy od czasów "Nostromo"!, itp, itd.), to już pozostawiam każdemu do przemyśleń.
Wiecie co, tak naprawdę, to obcego w ogóle mogłoby nie być w tym serialu. I każdemu polecam po obejrzeniu tego zrobić sobie takie krótkie ćwiczenie umysłowe (hehe).
Jest wyspa, są konkurujące ze sobą korpo, jedni drugim wykradają powiedzmy super-hajper "chipy", a eksperyment wymknął się spod kontroli i syntetyki przejmują kontrolę.
A obcy ?. On pasuje to jak kozie trąba.
OK, nie takiego obcego oczekiwałeś, ale to w sumie wiedzieliśmy po Romulusie, że masz swoje oczekiwania i twórcy nowych produkcji są od nich odlegli.
Główną wadą serialu jest - jak w przypadku Severance - że finał niczego nie wyjaśnia, zostawiając wszystko na ewentualny drugi sezon (przy czym o ile Severance było całkowicie samodzielną produkcją, to A:E jednak jest osadzony w istniejącym uniwersum i luka pomiędzy zakończeniem serialu a filmami MUSI zostać zapełniona, a z tego co czytam to formalnie nie ma jeszcze decyzji o drugim sezonie). A poza tym istotnie nie był produkcją PRZEDE WSZYSTKIM o ksenomorfach (tylko z uniwersum ksenomorfów), co nie oznacza że był produkcją złą czy nieudaną.
Odnośnie uniwersum ksenomorfów, to jest tego w tym serialu tyle co kot napłakał, bo fabuła, jej główny wątek jest zupełnie o czym innym. Co samo w sobie było już dość ryzykownym posunięciem i należało się na coś zdecydować konkretnie. Albo robi się historię o dzieciakach-syntetykach i skutkach ubocznych z tym związanych, albo kładzie się główny ciężar na potwory w tym głównie obcego ma się rozumieć. Tutaj zrobiono szpagat i właściwie to nie wiadomo po co i o czym to jest. Co gorsza, w finale zrobiono z tego jakąś parodię w tym główne postacie, no i oczywiście niczego nie wyjaśniono. Zresztą, ja nawet nie wiem, czy w ogóle było to brane pod uwagę, bo obstawiam, że nie.
No a po tym co już się odwaliło, potrzeba tu geniusza scenariuszo-pisarstwa, który będzie w stanie to ogarnąć i spiąć.
Co do tego czy był produkcją złą czy nieudaną - poza dwoma pierwszymi odcinkami i epizodem z "Nostromo wajb", reszta była po prostu słaba. Ze słabo napisanymi dialogami wziętymi niczym z "Klanu", głupotami o których można by zrobić całą listę.
Najważniejsze jednak na koniec. Po co,
PO CO się pytam robić serial (niech będzie, że) poprzedzający wydarzenia z "Nostromo", skoro cały główny trzon fabuły serialu (czyli ta dzieciarnia) kompletnie tu nie pasuje. To się nie trzyma, nie spina ze sobą w jedno spójne story. To jest ten sam błąd jak przy "Romulusie". Oraz, po jaką cholerę i dla kogo robić serial o obcym, który tu nie jest centralną postacią że tak powiem. Przecież to bez sensu.
Tym bardziej, że jak już napisałem powyżej, "Wycinając" aliena, to mogła by być historia o korpo, synto-dzieciakach i "buncie" na wyspie. I nawet potwory mogły by być, poza alienem. I włos nikomu by z głowy nie spadł, i nic wielkiego by się nie stało. Ot, serialik, którego odcinki przy cornflejksach można oglądać, bo takie emocje i w ogóle.
Ale nie, nie, bo trzeba niszczyć całą alienową legendę, podobnie jak przy Predatorze i tej tiktokowej Indiance. Nawet już nie pamiętam o czym to było, takie to dobre. Było.
Serio, nie napisałeś tylko że Tym Serialem Ci Zniszczyli Dzieciństwo
Wolałeś Massacre Of The Week w nowych okolicznościach przyrody, która w jakiś sposób rozwijałaby lore - fajn baj mi. OK, masakra była raz na 2 tygodnie, za rzadko Po co zrobili ten serial - no najwyraźniej nie dla Ciebie i nie dla zwolenników masakry tygodnia. Tak, mógłby nie mieć Aliena w tytule, ale ma Aliena w treści, więc w sumie gdzie problem.
Całościowo, jestem całkiem zadowolony.
Realizacja w porządku. Rytm, tempo, mimo że sprawia wrażenie dość powolnego, to jest na tyle dobrze dograne, że długość odcinków nieodczuwalna. Świetna rola Timothyego, głównej bohaterki i Boy Kavaliera i tego typa, co w starłorsach gadał "we`ve caught them in the middle of their evacuation". Bardzo podobała mi się też czołówka - połączenie czołówki z recapem w spójnej konwencji.
Fabularnie - kawał mocno klasycznego science-fiction, w którym cała ta fantastyczna osnowa jest tylko pretekstem do opowiedzenia czegoś, zadawania pytań. Zagadnień, pytań, poruszonych kwestii, było ich całkiem niemało. Na przykład:
- czy syntetyczni ludzie, po transferze świadomości, to ci sami ludzie, czy ich kopie? Nawet ustami bohaterów je zadano. Groby sugerują, że jednak kopie, przynajmniej w wizji autora. Ciekawe ujęcie statku Tezeusza.
- jak daleko iść w imię nauki. Tak jak była tam jakaś sieczka, ktoś pyta, co tu robicie, Kirsch odpowiada: "science".
- spotkanie z Innym, próba zrozumienia go poprzez Wendy - a także motyw au rebours w postaci Oczka, imho to ono starało się zrozumieć ludzi, choć brak oczu u obcego sugeruje mi, że to był ich główny wróg, albo broń wobec nich
- złe korporacje, choć nie do końca. Powiedzieli tam, że ludzie byli zmęczeni państwami i ich ciągłymi walkami, więc władzę przejęło pięć korporacji. No i mamy rzekomy postęp, ale ludzkość i tak wraca do punktu wyjścia - bo efektywnie nie ma znaczenia, jak nazwać podmiot sprawujący władzę siłą, o ile przysługuje mu monopol na przemoc, czy to z tytułu bycia silniejszym, czy jakichkolwiek innych prób legitymizacji typu "umowa społeczna", "zarobiliśmy" itd. Był całkiem fajny traktat Nozicka poruszający m.in. ten temat - "Anarchia, Państwo, Utopia", choć zagadnienie prywatnej produkcji bezpieczeństwa jak i sama koncepcja "ostatniej instancji przemocy" jest dość skomplikowana i przynajmniej dla mnie żadna ze stron nie dała jeszcze spójnego odpowiedzi
- wiadomo, walka o władzę
- jak niedojrzałość emocjonalna wpływa na brutalność - wśród wielu przestępców, szczególnie skrzywionych, daje się zauważyć, że mają jakiś niezamknięty rozdział z dzieciństwa, bądź de facto w ogóle z niego nie wyszli; imho serial daje jakiś wgląd do rozwoju kompasu moralnego u człowieka i tego, jak bardzo może być wykrzywiony, niewyrobiony, zepsuty, i to z wielu perspektyw.
Ogromny plus za takie klasyczne podejście do zagadnień polityczno-społecznych, ale bez współczesnego trzepania łbów, co myśleć.
Jako całość... zabrakło nieco wyeksponowania głównej linii fabularnej, bo na dobrą sprawę, to nie wiem, o czym był konkretnym. Jestem w stanie wyłuskać nitki poboczne, ale całość to: rozbija się statek, jesteśmy na wyspie, obcy w klatkach czasem są, czasem ich nie ma, wpada ziomek, uciekamy. Jako osnowa wokół której te wątki poboczne są budowane byłoby to nawet spoko - ale po raz kolejny całość mocno kuleje na ośmioodcinkowej konwencji pokrojonego filmu, a nie SERIALU. Choć i tu zrobiono jednego one-shota z tym prequelowym okrętem, który mógłby być samodzielnym mini filmem i to całkiem niezłym. Ponownie powtórzę, że z niewielkimi wyjątkami, ta konwencja która zdominowała rynek seriali w ostatnich latach je dobija. I nawet jeśli coś wyjdzie, jak Andor czy Alien właśnie czy Fallout, to i tak nie są one w stanie rozwinąć w pełni swojego potencjału.
I tutaj znów mamy, niestety, zakończenie, kolejne w stylu "niczego wam nie powiemy, żebyście dali hajs na kolejne sezony". Wielka szkoda, bo rzuca się cieniem na całość, to nawet nie jest cliffhanger - tylko zwykłe urwanie fabuły. Cliffhanger to był w The Force Awakens, ale tu - meh.
Ogólnie podobał mi się, nie nudziłem się, takie 7 na 10, nieco słabszy od Fallouta jako całość, lepszy o wiele od Diuny. Jak coś mi się przypomni to dopiszę, a pewnie przypomni xD
Alien: Earth to serial... dziwny. Po "Fargo" i przede wszystkim "Legionie" Noah Hawley ma u mnie etykietkę gościa, od którego brać w ciemno, a jeszcze jak tworzy w lubianym przeze mnie uniwersum... oczekiwania miałem ogromne. Może za ogromne, i może niewłaściwie nakierowane, bo ta dziwność mnie z początku ciut odrzuciła. Zapomniałem, że "Legion" też był bardzo dziwny, że z początku też mnie to tam odrzuciło (dużo mocniej niż przy "Alienie"), a przy drugim podejściu to doceniłem i uważam, że to jeden z jego większych atutów.
Przede wszystkim, jest to rzecz bardzo nietypowa dla uniwersum Aliena. To taki drugi biegun w stosunku do "Alien: Romulus", który był remiksem motywów z poprzednich filmów, był zachowawczy i bezpieczny. I odniósł sukces. W przypadku "Earth", z tego co widzę, odbiór jest zróżnicowany, niektórych odrzuciło od tego serialu. I ja się nie dziwię, bo jeśli podchodzisz do niego z głową pełną wyobrażeń odnośnie tego, jak ma wyglądać dzieło z "Alien" w tytule, to tu szybko cię zweryfikują.
Hawley podjął tu sporo ryzyka, jego pomysł na serial jest odważny. Może się podobać lub nie, ale odwagi nie można mu odmówić. Przede wszystkim, odpiął wrotki przy kreacji postaci. Właściwie nie ma tu zwyczajnej, ludzkiej postaci której widz mógłby kibicować. Dla mnie to OK, ale wyobrażam sobie jak niektórych może to odrzucić. Na główną obsadę składają się: dzieci, androidy i psychopaci. No nieźle. Wróć, jest jeszcze Oczko. Oczku każdy kibicuje, Oczko każdy kocha.
Zabieg z uczynieniem sporego % obsady dziećmi w ciałach dorosłych jest... no właśnie, odważny, ale czy dobry? Rozmyślam nad tym od seansu i nie umiem zdecydować. Nieustannie mnie to uwierało. Z pewnością było to wyzwanie do aktorów i podołali mu, to trzeba docenić - mimika, odruchy głównej bohaterki były fantastyczne.
Od strony realizacyjnej jest bardzo dobrze. Efekty - czuć pieniądz, zdjęcia - czuć talent i tak dalej. Aktorsko również jest na poziomie, pomijając naszych młodych-starych, którzy dali dobre popisy, na wyróżnienie zasługują korporacyjni psychole: Babou Ceesay jako Morrow i Samuel Blenkin jako Boy Kavalier. Timothy Olyphant to marka sama w sobie, tu chyba nie muszę chwalić, bo każdy wie.
No ale jak fabularnie? Interesująco. Jest tu sporo fajnych pomysłów, jest rozbudowanie świata o coś więcej niż "jest wielka zła korporacja Weyland Yutani i oni mają statki i nie uwierzycie... na jeden dostał się obcy organizm...". Widzimy Ziemię, widzimy inną korporację i dowiadujemy się o jeszcze kolejnych. Naprawdę czadowa jest kolekcja obcych organizmów zebrana na Maginocie, i tu wracamy do Oczka, bohatera numer jeden serialu <3 wspaniały, ciekawy, niepokojący. Uwielbiam Oczko.
Serial nigdy nie utracił mojego zainteresowania, wciągnął mnie i potrafił wciąż zaskakiwać. Jest dobrze, czuć talent. Gatunkowo mieliśmy tu niezły miszmasz: trochę horror, trochę akcji, trochę korporacyjnych knowań, trochę tego o czym śnią androidy, trochę opowieść o dziewczynce i jej kochanym zwierzątku.
Sam Obcy pełni tu rolę... nietypową. Nie jest w centrum uwagi, nie jest ani jedynym złym, ani głównym złym, a częściowo nawet... niespecjalnie w ogóle złym. Musi współzawodniczyć z całą menażerią innych wrogich organizmów oraz z pracownikami złych korporacji (to brzmi banalnie, ale wychodzi dobrze).
Na osobną wzmiankę zasługuje odcinek 5, "In Space, No One..." - czyli film w serialu, kość rzucona ludziom oczekującym klasycznego Aliena. Wyszło pięknie. Bardzo podobało mi się obserwowanie, jak szereg błędów ludzkich (i sabotażu) prowadził do narastającej tragedii.
Podobał mi się ten pierwszy sezon i liczę na więcej. Nie wszystkich rozwiązań jestem pewien, być może spodziewałem się czegoś, co mnie powali na kolana, a tak nie było, ale to wciąż takie 8/10. Solidna rzecz z właściwie nieograniczonym potencjałem na kontynuację.
Ps. Wasze wiadomości tutaj to wg. mnie kolejny przykład bezsensu komentowania serialu odcinek po odcinku. W niektórych przypadkach to ma sens, w przypadku takiego - jak to ujął Karaś - filmu pociętego na kawałki, niezbyt. A AJ73, z całą sympatią dla Ciebie, ale Twoje opinie tutaj to pasza, wartość zerowa, same emocje i złość na rozminięcie się z oczekiwaniami. Nie jest to poważne.
Dobrze że mam teraz Myszę za 9,99 to się tego Łobcego obczai, hihi.
,
Spoko, Shedao !.
Nie mam najmniejszego problemu z tym, że jest to jak ująłeś "pasza, wartość zerowa, same emocje i złość na pominięcie się z oczekiwaniami"., oceniając moje wpisy w tym temacie.
Jest wręcz przeciwnie, mam satysfakcję przekłuwając ten Hawleyowy, napompowany balonik, który bym dmuchany właściwie od samego początku. Znaczy, od kiedy ogłoszono, że to właśnie Noah zrobi film "w tym uniwersum".
Ale,
skoro mnie tu przywołałeś, to tylko zwrócę uwagę, że g d y b y ś prześledził może nie uważnie tą moją "paszę" w tym drzewku, ale przynajmniej skrótowo, to byś zauważył, że pierwsze dwa odcinki oceniałem pozytywnie, nawet achy i oczy tam się przewinęły. Odcinek "piąty" czyli "Nostromo" tak samo a nawet więcej, bo to był swoisty ukłon w stronę fanów pierwszych filmów.
Pozytywnie także zwracałem uwagę na stronę wizualną, postacie, i ogólnie, niektóre pomysły. Nie będę rozwijał, bo zakładam, że właściwie wszyscy po obejrzeniu tego pasztetu (XD) też będą mieli podobne odczucia. Serial ma/miał niewątpliwie swoje (wdech, wydech, wdech)... ..... PLUSY!.
Zwrócę też uwagę, że moja "pasza" musiała być "paszą" z prostej przyczyny. W niemal każdym poście wyraźnie pisałem, że nie będę spoilerował, leciałem więc konsekwentnie mając tego pełną świadomość, skrótami. Wychodziłem z prostego założenia, że nie wolno psuć tej niewątpliwej przyjemności XD oglądania tegoż, forumowiczom, którzy nieopatrznie zajrzeliby w temat, a tam odcinek za odcinkiem rozłożony na części składowo i jeszcze podsumowany przez autora posta dosadnym - CRAP XD.
Co do Twojej uwagi o bezsensowności komentowania odcinek po odcinku serialu, to mam tylko jedno dp powiedzenia - czy Ty Shedao spałeś ostatnie lata na tym forum ? . Czyż "Akolity" nie komentowaliśmy odcinek po odcinku ?, a pozostałe seriale SW nie miały swoich oddzielnych tematów wraz z rozbijaniem na poszczególne odcinki ?...
"Alien Earth" nie jest więc tu wyjątkiem, bo i dlaczego miałby nim być ?.
Kończąc, niewątpliwie jedno co się udało Hawleyowi, to wywołać spory ferment swoimi pomysłami, niektórymi zdecydowanie krindżowymi (gdybym tak z pięć lat temu napisał, że komuś przyjdzie do głowy zamienić obcego w warującego psa czekającego na zawołanie swojej właścicielki na przykład, to bym sam w to nie uwierzył). Serial ten spokojnie mógłby zostać nazwany "Earth", bo żadnego obcego w nim tu nie potrzeba. Sama fabuła o tych dzieciakach-syntetykach spokojnie by sobie tu poradziła nawet na te 2-3 sezony. O ile Hawley sam wiedziałby, o czym kolejne sezony mają być i gdzie to zmierza, bo jak sam przyznał, przy "Alien Earth" był to eksperyment z pomysłami :
... this whole thing is a proof-of-concept experiment to see if enough people on the planet want to watch an Alien TV show.
... I don’t have a destination in mind. I don’t know how long it will take me to get there. It’s been such an amazing act of play for me to enter this franchise and bring my own ideas to it.
I mógłbym tak dalej, tylko po co ?, ma co to komu ?. Parafrazując linkiem z innego uniwersum, ale dobitnie podsumowującym to co się tam wtedy odwaliło, także i tu, mam za ten "alienowy" całokształt jedno do powiedzenia Hawleyowi. I to właściwie tyle.
- https://youtu.be/C2KeEUhmwbg
Stary, każdy wiedział jaka będzie Twoja opinia o tym serialu. No, no, z początku chwaliłeś. Ja też przy TFA znajdywałem jakieś tam pozytywy... to się nazywa zasłona dymna
Co do Twojej uwagi o bezsensowności komentowania odcinek po odcinku serialu, to mam tylko jedno dp powiedzenia - czy Ty Shedao spałeś ostatnie lata na tym forum ? . Czyż "Akolity" nie komentowaliśmy odcinek po odcinku ?, a pozostałe seriale SW nie miały swoich oddzielnych tematów wraz z rozbijaniem na poszczególne odcinki ?...
Nie wiem, nie czytuję wątków o SW Disneya
Wg. mnie komentowanie odcinek po odcinku ma sens w przypadku procedurali, gdzie każdy odcinek jest w miarę zamkniętą całością. W innych przypadkach to trochę jakby się obejrzało 20 minut dwugodzinnego filmu i zaczęło na jego temat wypowiadać. Ja wolę poczekać na całość. I też staram się nie brać udziału w bieżących dyskusjach (nie zawsze się udaje, ofc). Co kto lubi.
Shedao Shai napisał:
Wg. mnie komentowanie odcinek po odcinku ma sens w przypadku procedurali, gdzie każdy odcinek jest w miarę zamkniętą całością. W innych przypadkach to trochę jakby się obejrzało 20 minut dwugodzinnego filmu i zaczęło na jego temat wypowiadać. Ja wolę poczekać na całość. I też staram się nie brać udziału w bieżących dyskusjach (nie zawsze się udaje, ofc). Co kto lubi.
-----------------------
Można też sobie spekulować co do czego prowadzi - fajnie jest pozgadywać, czy się dobrze łączy wątki, grunt by się nie przywiązywać do swojej wizji
Tak, spekulowanie to wiadomo. Mamy tu na forum udokumentowane lata spekulacji choćby gdy wychodziły Losty. I to było fajne. Chyba nieprecyzyjnie się wyraziłem, chodziło mi o ocenianie.
...gorzej jak te spekulacje nakręcają świetne teorie a potem końcówka serialu rozczarowuje
-Stary, każdy wiedział jaka będzie Twoja opinia o tym serialu.
Oczywiście !. I jestem czysty jak łza !.
Można to nawet sprawdzić, o tutaj na przykład : https://star-wars.pl/Forum/Temat/25179#847643
cyt."Będzie źle, to i zmiłuj nie będzie "
W dniu premiery uczciwie napisałem co będzie, jak się okaże, że będzie. No i jest . "Romulus" dał zielone światło na fabularną bylejakość więc ja mówię stop. Jako fan, jestem wyczulony na tym punkcie i reaguję odpowiednio równając z (nomen omen) z ziemią wszelkie zło jakie zostało poczynione tej kultowej co by nie mówić postaci.
Nie napiszę, że potworowi, bo potworem okazało się "oczko" w tym serialu. W dodatku źle wychowanym. Nie robi się kupy na środku będąc w gościach...
I najważniejsze, uważam za święty obowiązek fana, by wytykać wady serialowi, z którym wiązane były takie oczekiwania. Bo fan, musi mieć oczekiwania, inaczej nie jest fanem tylko odbiorcą treści. A serial o obcym powinien być zrobiony z głową, z myślą o fanach, i dla fanów. Inaczej to nie ma sensu.
Że jest to możliwe jak najbardziej i wykonalne, pokazało "Isolation". I nie ma najmniejszego znaczenia, że to tylko gra a nie film, czy serial.
Dobra kończę, bo zaczynam offtopicować a nie wiem po co xd
#spoken, spoken
AJ73 napisał:
Bo fan, musi mieć oczekiwania, inaczej nie jest fanem tylko odbiorcą treści
Kiedy fanowi oczekiwania przesłaniają wszystko inne, staje się fanatykiem
A serial o obcym powinien być zrobiony z głową, z myślą o fanach, i dla fanów.
Jest zrobiony z głowią. A "z myślą o fanach i dla fanów" to już tylko oczekiwania, czyli patrz wyżej
Shedao Shai napisał:
Sam Obcy pełni tu rolę... nietypową. Nie jest w centrum uwagi, nie jest ani jedynym złym, ani głównym złym, a częściowo nawet... niespecjalnie w ogóle złym. Musi współzawodniczyć z całą menażerią innych wrogich organizmów oraz z pracownikami złych korporacji (to brzmi banalnie, ale wychodzi dobrze).
-----------------------
No i bardzo, k..., dobrze mnie pozostałe wątki dużo bardziej wciągnęły, same kombinacje Morrowa były dużo ciekawsze niż latający, mordujący Alien, więc dobrze, że robi za drugoplanowego "bohatera", a nie największą gwiazdę serialu. Wojny korporacji mają większy potencjał. Chociaż zbyt krótki finał, nie powiem, rozczarował mnie, bo myślałem że to będzie zamknięta całość
To jest serial o sytuacji w której ksenomorf przestaje być top predatorem, więc widzimy go jak się ustawia na pozycji numeru dwa. Lub trzy, zależy jak umiejscowić Oczko
Serial „Alien: Earth” jest dobrym przykładem zepsucia współczesnej telewizji streamingowej, reprezentuje wiele tego co co dobre w tym rodzaju opowieści, jak i wszystkim co się całkowicie nie udaje w erze wysokobudżetowych seriali streamingowych. Bo oto dostajemy legacy sequel/prequel z franczyzy, z celowym brakiem nawiązań do jakiejkolwiek innej części. Same nowe postaci, nowa era, nowe okoliczności, żeby przypadkiem żaden z widzów nie poczuł się zmęczony, że musi odrabiać jakieś zadanie domowe. Moc broń, żeby zrobić serial, który nawiązuje do wcześniejszych źródeł. No ale skoro już robić serial o obcych to zróbmy serial o dużej ilości różnych obcych. Słowo daję, serial o Xenomorphach zostaje przesłonięty innymi równie strasznymi, a może nawet straszniejszymi, zupełnie-innymi-obcymi i prawdę mówiąc na mój gust to ten serial ma trochę za dużo tych nowych obcych. Trochę tak jakby mitologia i ikonografia oryginalnego obcego już się wszystkim znudziła i była tak powszechna i nie-straszna, że trzeba do niej dorabiać różne obrzydliwe owady, rośliny i mackowate oczy. I spoko, tylko czy jest sens robić serial o Obcym bez Obcego?
Przy czym cały wątek Owczego Oka jest fantastyczny, tak samo jak i ten niewielki ślad podpowiedzi, że konflikt między Oczyma i Xeno jest znacznie głębszy, niż tylko ta niechęć tych pojedynczych osobników z serialu. Tyle, że serial nie chce być konkretnie o Owczym Oku, więc pokazuje go tylko do czasu o czasu. W ogóle trochę trudno zgadnąć o czym serial chce być. Nagle w połowie serialu dostajemy odcinek na statku kosmicznym. Najbardziej w klimacie filmów, który bardziej ma sens w kontekście całej serii, który poważnie tłumaczy szerszy kontekst dotychczasowych wydarzeń...i tylko czemu nie mogliśmy go dostać wcześniej? Mam wrażenie, że to symptom głębszego problemu, czyli niechronologiczne opowiadanie historii nie dlatego, że tak będzie lepiej, tylko tak wydaje się cool. W myśl zasady „jak nie umiesz dobrze zrobić serialu, to chociaż pozamieniaj kolejność odcinków”.
No ale o czym może być ten serial jeżeli nie o Obcym? Pisałem już, że wątek młodych androidów jest bardzo ciekawy, nawet jeżeli odrobinę prostacki, oraz dość oderwany od dotychczasowej mitologii Alienów. O tym co to znaczy być człowiekiem, kto jest potworem, a kto szlachetny, czy roboty śnią o elektrycznych owcach, i tym podobne cyberpunkowe postapokaliptyczne rozkminy. I to nie jest złe, fajna obsada wszystkich tych „dzieciaków” ma miejscami fajne rzeczy do opowiedzenia. Miejscami, bo czasem główna bohaterka staje się trochę zbyt blisko postaci całkowicie nieomylnej, wręcz „mary-sue-owej”. Irytujący zły złol jest zły bo miał (zieeew) trudne dzieciństwo, inni złole w sumie robią rzeczy bez żadnego szczególnego wytłumaczenia. Obydwaj ludzcy bohaterowie mają rzadkie momenty bystrości, ale fabuła wymaga od nich, żeby bywali czasem głupi (jak zaciągnięcie się w pułapkę w ostatnim odcinku). A potem nagle sezon się kończy. Nie rozwiązując żadnego wątku do końca, nie wyjaśniając paru istotnych światotwórczych elementów, nie zamykając drogi żadnej postaci. Bo serial streamingowy ma trwać, ma być przeżyciem, a nie spójną i zakończoną historią.
I z tego wszystkiego: chciałoby się, żeby wszystko to było trochę mądrzejsze. Żeby było bardziej o czymś. Żeby się potrafiło jakoś wyraźnie skończyć. Dobrzy aktorzy robią co mogą, Tim Olyphant fantastyczny, wygląda to wszystko naprawdę dobrze, retro-futurystycznie, mrocznie i obleśnie. Tylko w środku jest moim zdaniem trochę zbyt pusto.
Burzol napisał:
Bo oto dostajemy legacy sequel/prequel z franczyzy, z celowym brakiem nawiązań do jakiejkolwiek innej części. Same nowe postaci, nowa era, nowe okoliczności, żeby przypadkiem żaden z widzów nie poczuł się zmęczony, że musi odrabiać jakieś zadanie domowe. Moc broń, żeby zrobić serial, który nawiązuje do wcześniejszych źródeł.
To pierwszy element tej franczyzy, który nie odwołuje się grubo do poprzednich części*, więc nie powiem, żeby mi to przeszkadzało. Chciałbyś kolejnego sidequela Aliena?
*zastanawiam się, czy nie wyłączyć z tej reguły też "Prometeusza".
Trochę tak jakby mitologia i ikonografia oryginalnego obcego już się wszystkim znudziła i była tak powszechna i nie-straszna, że trzeba do niej dorabiać różne obrzydliwe owady, rośliny i mackowate oczy.
Znaczy, byłoby lepiej bez kosmicznej menażerii, tylko żeby w kółko: Obcy, Obcy, Obcy... biega Obcy, zabija, biega, zabija, czai się gdzieś... Obcy? Zaraz, czy ja mówię z AJ73?
I spoko, tylko czy jest sens robić serial o Obcym bez Obcego?
Tak.
Tyle, że serial nie chce być konkretnie o Owczym Oku, więc pokazuje go tylko do czasu o czasu. W ogóle trochę trudno zgadnąć o czym serial chce być.
To się nazywa "różnorodność". Seriale ogólnie nie muszą, i nie powinny, być "o jednej rzeczy".
Nagle w połowie serialu dostajemy odcinek na statku kosmicznym. Najbardziej w klimacie filmów, który bardziej ma sens w kontekście całej serii, który poważnie tłumaczy szerszy kontekst dotychczasowych wydarzeń...i tylko czemu nie mogliśmy go dostać wcześniej?
Bo dostaliśmy go wtedy, kiedy umyślili sobie twórcy. Dla mnie był to dobry moment - mieliśmy trochę wprowadzenia historią Maginota z początku, a potem w połowie sezonu cios w brzuch, czyli jego rozszerzenie. Dobrze przemyślane.
A potem nagle sezon się kończy. Nie rozwiązując żadnego wątku do końca, nie wyjaśniając paru istotnych światotwórczych elementów, nie zamykając drogi żadnej postaci. Bo serial streamingowy ma trwać, ma być przeżyciem, a nie spójną i zakończoną historią.
Bo to... serial, a nie miniserial? Równie dobrze można powiedzieć: "Bo serial telewizyjny ma trwać, ma być przeżyciem, a nie spójną i zakończoną historią". Brawo, opisałeś 90% seriali. Sprzed lat, teraz, w TV czy na streamingu - obojętne.
I z tego wszystkiego: chciałoby się, żeby wszystko to było trochę mądrzejsze. Żeby było bardziej o czymś. Żeby się potrafiło jakoś wyraźnie skończyć.
I żeby trawa była zieleńsza a niebo błękitniejsze. I na świecie zapanował pokój. To zdanie to już taka pasza, że AJ przy nim to król konkretów.