Miło się zaskoczyłem, pozytywnie rozczarowałem - cała trylogia jest ... znośna, to dobrze opowiedziana historia. Z lektury sprzed kilkunastu lat zapamiętałem tylko niekończące się koszmary Tahiri i rewelacyjny wątek Noma Anora.
Na szczęście ciekawych motywów jest więcej, te trzy książki to trochę taki list miłosny dla fanów EU - bohaterom przyjdzie odwiedzić dawno niewidziane rejony galaktyki, w dodatku pełno tu nawiązań do innych publikacji. Niektóre mnie zaskoczyły bo wymagały na prawdę wnikliwego wczytania się w istniejące już "lore".
W tomie pierwszym zgodnie z tytułem jesteśmy świadkami niemalże upadku Imperium, to traci stolicę, ale zostaje uratowane przez Admirała Pellaeona, który ... dowodzi flotą zawieszony w zbiorniku z bactą. Do tego poznajemy losy Yevethów i Gromady Koornacht, znanych z trylogii "Kryzys Czarnej Floty".
W drugim udajemy się na Bakurę, autorzy nawet pokusili się o wykorzystanie drugo i trzecioplanowych postaci z "Paktu na Bakurze". Mało tego, kontynuują wątek podbojów rasy Ssi-ruuków w bardzo ciekawy, kreatywny sposób. I do tego nawet wygrzebali z ciemnych zakamarków EU replikantów- androidów z tej samej serii co Guri z "Cieni Imperium". Rewelacja. Jakby tego było mało to jeszcze odwiedzimy Csillę, stolicę Chissów, gościnnie wpada też Soontir Fel wraz z małżonką i córką ...
Tom trzeci, zdecydowanie najsłabszy, dolatujemy w końcu na Zonamę Sekot co jest kluczowe dla całego konfliktu, niestety równocześnie śledzimy, jak Han i Leia chowają się w jaskiniach księżyca wypełnionego inteligentnymi istotami będącymi połączeniem meduzy i patyczaka. Śledzimy też zmierzający do finału bordeline Tahiri, na szczęście stanowi on niecałe 10% trylogii, miałem wrażenie, że dużo więcej, tak mnie wynudził w czasie pierwszej lektury w 2006!
Przez całą trylogię przewija się też wątek Zhańbionych i Noma Anora, który próbuje im przewodzić. Jest to znakomita historia, arcyciekawa, szpieg traci wszelkie przywileje, ląduje dosłownie na bruku, miewa nawet "ludzkie" odruchy, przelotnie odczuwa współczucie i sympatię ... ale ciągle dąży do odzyskania władzy i wpływów. To brutalna rozgrywka, pełna manipulacji i mamienia zdesperowanych wiernych. Ale ciężko określić Anora, jako zły charakter, jest tu zaskakująco dobrze zniuansowany, jak na taki czarno-biały space operowy konflikt.
Minusem tych trzech książek jest ich marginalne znaczenie dla całej historii wojny z Yuzhaan Vong. Zupełnie jakby po epickim i przełomowym "Szlaku Przeznaczenia" trzeba było czymś wypełnić historię przed wielkim finałem. W dodatku cała historia toczy się wokół odległych regionów galaktyki co wymusza niejako oderwanie od centrum wydarzeń. To był materiał na jedną książkę, rozpisanie go na trzy to przerost formy nad treścią, ale nadal jest to dla mnie zaskakująco miły nostalgiczny "reread".
Całkiem obiektywnie 6+/10, dwa pierwsze tomy to solidne 7+ ale trzeci to naciągany dostateczny. Ale trylogia jest przemyślana, ma dobrze rozpisane wątki, jest porządek jak przystało na solidny grafomański projekt pisany na zlecenie. I brawa należą się autorom za to, że im się chciało wykorzystać istniejące już bogactwo EU, nie tylko w formie nawiązań, ale i wykorzystując wątki z innych książek i komiksów w swojej historii.