Cholernie nie lubię tego tematu, wspominkowego...
Ale napisać trzeba ... ... odszedł wczoraj w wieku 66 lat.
- https://x.com/IronMaiden/status/1848401556716056586
Właściwie nie wiem co napisać. Dla mnie "maidem" to zawsze był Bruce Dickinson na wokalu. To był dość długo mój najlepszy zespół na świecie. Kochałem "Live After Death", jeden z naprawdę kilku najlepszych koncertów w historii muzyki EVER. Później, "Somewwhere In Time" i "Seventh Son of a Seventh Son" i jeszcze "Brave New World."
Pierwsze, klasyczne dwie płyty maidenów, te z Di`Anno odkryłem dość późno. Można się śmiać, ale naprawdę tak było. Musiało sporo czasu upłynąć, bym zaczął doceniać tą muzykę, te utwory. Heh, część z nich potrafiłem nawet dość dobrze grać na gitarze ... tak, każdy metalowiec miał taki etap w życiu, gitara i pierwszy zespół z kumplami itd. Tak było.
Czas oczywiście wszystko zmienia, innej muzyki się słucha itd., ale "Iron Maiden" i "Killers" zawsze mam na mp3 w telefonie, no i często wracam do tych albumów. W zalewie wszechogarniającej muzycznej tandety, te płyty to prawdziwe filary, muzyczne drogowskazy. Mogę tylko zazdrościć tym, którzy widzieli maidenów w tamtym okresie, gdy jeszcze grali po małych klubach, to musiało robić niesamowite, piorunujące wrażenie. Dalej wiadomo, ich czas dopiero miał nadejść. Ale to już było bez Di`Anno, po prostu ich wspólne drogi się rozeszły. Życie.
- https://youtu.be/rGJnjSATu50?list=OLAK5uy_k7BxSdOVbNPvjcMCzbgfpq9p2vPjqxaWU