Widzę, że nie ma jeszcze tematu o The Substance więc zacznę tym bardziej, że to prawdopodobnie będzie film roku. Co to był za seans. Chyba w życiu czegoś takiego nie widziałem (choć kilka body horrorów znam) a już na pewno nie w kinie. Absolutnie mistrzowska forma, reżyseria, montaż, zdjęcia, aktorstwo, efekty, muzyka - top of the pops. Jest to tak przemyślany film, pod względem kompozycji, że nie mam słów. Czapki z głów. Poza tym cholernie intensywny seans. Im dalej w las tym jest mocniej. Film jest z jednej strony piękny, podniecający, z drugiej tak obrzydliwy, że nie wszyscy go przetrwają. Ludzie pod koniec wariowali w kinie, gadali, komentowali, śmiali się... i wychodzili. Groteska z body horrorem i wiszącym w powietrzy seksapilem się tu tak miesza, że reakcje mogą być wszelakie. Jest to film bezkompromisowy, szalenie odważny, przegięty, przerysowany, po........any, który nie bierze jeńców a widzowi dopierdziela na maksa. 3/4 filmu jest dla mnie cudowne i fabuła angażuje totalnie. Końcówka natomiast jest trochę przeciągnięta i tak pojechana, że może zepsuć odbiór całości. Nie dla każdego. No ale daję ekstremalną ocenę 10/10 bo cały film jest ekstremalny, szokujący i wyzwalający ogromne pokłady emocji. To jest tętniące, pulsujące, żyjące kino wobec którego nie można przejść obojętnie. Definitywne doświadczenie kinowe.