No cuszz, no cusz. Teraz na forum jedynie kusz - co by nie mówić, Akolita frekwencję nam rozkręcił jakiej już dawno nie wiedziano. Na forum wrócili nawet starzy wyjadacze - thanks mkn za miłe słowa, również piąteczka i zdrówko
Oraz, nie wiem czy Bastionowicze zdają sobie sprawę, ale wraz z finałowym odcinkiem na naszych oczach dzieje się historia. Tak tak, nie kto inny, jak nasz forumowy Hego Damask. Nic nam wcześniej nie mówił, krył to w sobie do samego końca - pewnie zobowiązania wynikające z kontraktu. Aż wreszcie dzisiaj - któż jak nie On !
Dobra, a teraz w miarę poważnie bedzie. Finał powyjaśniał to co trzeba i nie pozostawił widzów z pytaniami, jak w przypadku "Ahsoki". Oczywiście, nigdy nie będzie tak, że dosłownie wszystko, każdy element fabuły zostaje wyjaśniony od początku do końca - bo to nie wykonalne. Jednak główne tajemnice zostały na tyle na ile to było możliwe, wyjaśnione. Część jednak będzie musiała poczekać na drugi sezon
Dziewczyny urodziły się na skutek eksperymentu, który nie udał się tak jak zaplanowano. Zamiast jednej, są dwie. Znaczy jedna, ale w dwóch osobach. W jaki sposób, jak potężne i jak działa to skupisko Mocy na Brendok, tego nawet Sol nie mógł rozgryźć. Jego próbę wytłumaczenia przeszłości w tej scenie z Mae i Oshą, kupuję jednak w całości.
Rematch Sol vs Qimir. Absolutnie czapki z głów. Choreografia obłędna, wyraźne nawiązania do "Przyczajony tygrys, ukryty smok", a wcześniej do walki Anakina z Kenobim na Mustafar wajb. No a później, Kenobi vs Maul z "Rebelsów".
W ogóle ekipa wymyślająca te sekwencje walk zasługuje na oklaski na stojąco. To były najlepsze lightsaberowe sekwencje ze wszystkich dotychczas pokazanych w aktorskich SW.
Mae-Osha. Sprawdziło się, że to Osha będzie dążyła do zemsty, a Mae szukać będzie sprawiedliwości.
Scena z "formowaniem się" kryształu Kyber - po prostu świetna.
Qimir. A właściwie to "stranger". Kim naprawdę jest, wciąż pozostaje zagadką. Że był uczniem Vernestry, można było domyślać się w odcinku szóstym, kiedy odsłonił bliznę na plecach. Czy jest Sithem - no nie. Czy przeszedł na stronę "zła" ? - tak twierdzi Vern. Jednak wciąż nie wiemy, co się stało między tą dwójką, i dlaczego Venrestra "strzeliła z bicza".
Czy jego mistrzem jest Plagueis - nie wydaje mi się. Bardziej prawdopodobne, że swoimi poczynaniami zaintrygował Sitha, stąd ta scena w której widzimy jak wystawia łeb.
Vernestra.
W sytuacji, w której politycy coraz bardziej cisną, by mieć wpływ na Jedi - co zostało wyraźnie pokazane w tym odcinku, ostatnią rzeczą jest ujawnienie senatorom prawdy o Brendok.
Powiedzieć, że Vern znalazła się w sytuacji nie do pozazdroszczenia, to jak nic nie powiedzieć. By zatuszować prawdę, decyduje się "poświęcić" Sola, obwiniając go o śmierć Jedi.
O właśnie, polityka. Trochę szkoda, że tak mało poświęcono czasu wątkom politycznym, liczyłem jednak na więcej. W końcu, mamy przysłowiowy rzut beretem do `Phantom Menace"
...
By jednak nie było za słodko, serial cierpi na te same bolączki o które wykopyrkły się Boba, Kenobi, i Asica.
Niestety, niemoc reżyserska, montaż, prostota niektórych scen, gra aktorska Stenberg, po części muzyka - o właśnie, jak ja nie mogłem ścierpieć tych jęków wokalnych, niektóre dialogi, wreszcie - scenariusz.
Mam wrażenie, że coś tu pękło w odcinku z retrospekcji na Brendok. Wszystko było budowane pod nie wiadomo jaką tajemnicę, o tylu fajnych teoriach tu pisaliśmy i co ? - i pstro. Jak ścianą o piach, normalnie.
To chyba mój największy zarzut jeśli chodzi o Akolitę - niewykorzystanie szansy na takie fabularne WOW, po którym szczeny z podłogi. No, ale może to tylko moje subiektywne wrażenie. U niektórych fanów załamka jest znacznie gorsza
ZA KRÓTKIE TE ODCINKI !!!
Całościowo, serial oceniam na 7+/10. Poszczególne odcinki na wyżej. Akolitę stawiam gdieś na poziomie pierwszego sezonu Mandalorianina. Nie mniej, nie więcej.
A, i oczywiście mam nadzieję, że będzie drugi sezon. Nawet i trzeci