że ktoś dał taki Szmal na produkcję tego "czegoś" Już sobie wyobrażam, jak jakiś decyzyjny ważniak w garniturze czyta scenariusz i wykrzykuje przygryzając cygaro: "tak jest, zarobimy na tym kupę Szmalu!". I łapie za telefon (taki z obrotową tarczą), żeby puścić machinę produkcyjną w ruch.
Film jest raczej mocno do dupy. Co mnie, jako fana serii trochę martwi. Oglądając Furiozę mamy wrażenie że twórca celowo zadaje swojemu dziełu kolejne ciosy, każdy coraz cięższy, coraz bardziej okulawiający i okaleczający ten film, aż pozostaje tylko zadać cios litości i skończyć agonię. Nie chce mi się rozpisywać, więc może w miarę zwięźle, w punktach:
1.) Jak ktoś się spodziewa bombastycznego filmu akcji, to nie to.
2.) Furioza to jakaś Kurioza: czy to jakiś art-house`owy wybryk, czy co, może nawet bardziej horror momentami.
3.) Główna postać czyli Furioza jest bardzo słaba. Nie ma wjazdu do Maksa Rokatańskiego. Reszta bohaterów tragicznie fatalna lub nieistniejąca.
4.) Anna Taylor-Joy nie daje rady. Jest praktycznie nieistniejąca. Nie ma też fizyczności niezbędnej do takiej roli.
5.) Film jest bardzo długi: 2.5h.
6.) Straszna nuda. Film nie ma tempa, nie ma rytmu, nie ma energii.
7.) Po 5 minutach zacząłem patrzeć na zegarek. Po ok 30 zacząłem zastanawiać się poważnie nad wyjściem. W połowie projekcji wyszedłem do toalety, i teraz Wam powiem, powienienem był wyjść z sali po tych 30 minutach MA-SA-KRA
8.) Słabo to wszystko wygląda. Trochę jak gra, trochę jak film animowany. Załamka
9.) Ciężko się to ogląda. Dużo BARDZO paskudnych scen, sadystycznej przemocy: nie ma w tym żadnego ani celu, ani rozładowania napięcia ani kulminacji emocjonalnej. Odradzam KATEGORYCZNIE jako film randkowy!
10.) Bardzo ciężko zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi. Zarówno pod względem spójności / ciągłości narracyjnej, jak i pytania "co Autor miał na myśli"
11.) Film składa się z "rozdziałów". Kolejny fatalny pomysł, zabierający resztkę ciągłości, energii i sensu tej nieszczęsnej produkcji.
12.) Aktorstwo, dialogi - bieda.
13.) Reżyseria scen akcji - chaos i zero emocji. Ale czym się emocjonować, jak nie ma bohaterów, którym można kibicować??
W sumie naprawdę nie wiem, co Miller chciał osiągnąć. Film wygląda na jakąś nieudaną apokaliptyczną medytację nad ludzką naturą, o, człowiek zły, krąg cierpienia i przemocy. Nic nowego, a przekazane za pomocą środków o wyrafinowaniu 16-latka. Ponadto, są pewne wnioski natury, powiedzmy "filozoficznej", które w ogóle uderzają w podstawy sensu serii jako takiej. Pojawiające się ni stąd ni zowąd odniesienia do chrześcijańskiej eschatologii pasują do całości jak pięść do nosa. Próba sprzedania punktu widzenia, że Upadku nie było, a cała historia cywilizacji to jeden wielki Upadek, ta pesymistyczna wizja w ogóle nie ma żadnej podbudowy, poza (znowu) argumentacją w stylu 16-latka.
Naprawdę, nie jestem w stanie sobie wyobrazić, komu się szczerze może Furioza podobać. Co gorsza, sposób w jaki łączy się i jakoby "uzupełnia" serię, grozi tym, że widzom się skutecznie świat Mad Maxa obrzydzi. Zupełnie, jakby Miller chciał zatopić, i udupić na amen dzieło swojego życia
Jedyne, co w tym jest dobrego, że (jak zwykle) dużo półgłówków płacze, że lewactwo Holywoodzkie, że "woke-ism", że toksyczna męskość, że "girl-boss" (tere-fere, Furiosa jest słabiakiem NIESTETY), itp, itd. Film się im nie podoba (w pełni zrozumiale), ale nie rozumieją dlaczego, więc wrzucają jedyne "argumenty", jakie byli w stanie spamiętać (bo nie ma mowy o żadnym zrozumieniu). Przynajmniej mam się z czego pośmiać. Debile.
Sądzę, że Miller tym filmem naprawdę uziemił Mad Maksa na długo, może nawet na zawsze. Patrząc na tragiczny wynik finansowy, nie wydaje mi się, żebyśmy mieli szybko doświadczyć powrotu serii na ekrany. Zresztą, jeżeli tak by te filmy miały wyglądać, to lepiej to zakopać gdzieś głęboko w nieoznaczonym miejscu.
Old-skool grade: 2/5. Unikać. Lepiej iść na jakiegoś burgera niż 2.5 godziny marnować. Albo grać w gry. Albo cokolwiek
R.I.P. "Mad Max", 1979-2024