A:C wylądował na Netfliksie i stąd moje drugie podejście do filmu.
Obserwacje:
+ Wizualnie bomba. Piąteczka!!
+ Fassbender oraz Fassbender (chociaż wkurzający ze samej swojej natury)
- w ogóle nie straszne, ani nie "fajne"
- Debilizmy totalne obecne w filmie w ilościach STRASZLIWYCH sprawiają, że dzieło owo jest w zasadzie nieoglądalne. Widz siedzi i życzy bohaterom jak najgorzej, bo kara za taką głupotę może być tyklo jedna. Aspekt SCIENCE w tym filmie jakoby Sci-Fi jest jak śmiech idioty.
Naprawdę nie wiem, co RS chciał osiągnąć tym filmem (poza zyskami). Ludzkośc głupia? Tylko syntetyki są zdolne do myślenia i przejmą od nas obowiązek prowadzenia odwiecznej wojny dobra ze złem?
Dlaczego "główna bohaterka" jest tak tragicznie olana i niewykorzystana?
Skąd ten tytuł COVENANT? Słowo oznacza "przymierze", formalny i grobowo poważny kontrakt. David zawiera przymierze ze straszliwym złem. W imię czego? Zemsty na ludzkości? To splunięcie na pamięć ostatniego człowieka, z którym miał kontakt, i który uratował jego egzystencję. Czy David ma być Szatanem?
Może gdzieś pod spodem czai się tam gdzieś dobry film który miał jakieś tematy podejmować. RS pewnie miał fajny tytuł "COVENANT", i na tym się skończyło. Świetnie wyglądający film napisany na kolanie.
Polecam, obejrzeć i rozpaczać nad pogrążeniem ALIENA ("Look at my Works, ye Mighty").