tak powietrze uszło w tym odcinku.
Asica niestety wraca na pierwszy plan. Mamy więc pościg za skorupiakami, konfrontację Saby z Shin, megakozaka Mostowiama, ktory nie potrzebuje miecza by walczyć, wreszcie spotkanie Aśki z Baylanem. Fabuła jako po sznurku zalicza każdy z punktów, więc porucznik Colombo nie miał by tu nic do roboty, takie to było czytelne. Ale też i głupie.
Głupie, bo decyzja scenariuszowa, by rozdzielić Baylana od Shin, każe oglądającemu zadać fundametalne pytanie w reakcji na to co widzi - WTF!? ...
I ja też tak miałem, i też nie wierzyłem w to co właśnie oglądam. Miłosierdzie Łasicy nie zna granic, więc "oddaj mi swój miecz, Shin", a będzie Ci wybaczone. W tym momencie też nie zdzierżyłem, więc nie dziwię się, że Shin uciekła z planu na grzbiecie tego psa. Konia. A nie, czekaj, jednak psa.
Zaprawdę powiadam Wam, że o niczym innym nie marzę, jak o redemption arc Shin w kolejnym odcinku. Błagam Filoni, zrób to !. Dramat normalnie.
Na koniec Thrawn, którego przeświadczenie o własnym geniuszu temperuje oczywiście nie kto inny jak Łasica. No kto by się spodziewał, no kto ? ...
A finał ?, finał zapowiada się arcy-nieprzewidywalnie
Jakieś plusy ?. Jest parę smaczków podczas przesłuchania Hery. Mamy parę kadrów z Coruscant, wspomina się o kilku dość znanych postaciach, no i jest Anakin, again.
Btw., gdzie jest temat ósmego odcinka, się pytam, bo mam swoje spostrzeżenia ? ...