Więc o to mamy drugą część rebootu, sequel Bumblebee i pierwszy drużynowy film. Wiec jak wypada?
Więc u mnie DUŻO lepszy od filmów Baya, zwłaszcza Ostatniego Padaki.
Uwielbiam ten film, zwłaszcza relację Noah i Mirage, nieskończenie lepsza niż ta która była między Samem i Bumblebee, również Noah jest dużo lepszą postacią (i lepiej zagraną) niż Sam i mam nadzieję że scena na końcu zapowiada że będzie go więcej, podobnie Ellena w porównaniu z Fox. Relacje między robotami choć proste, to są i dają zabawę, Scourge może nie wykorzystał pełnego potencjału to wciąż był ok, Unicron to Bóg i sceny z nim dają napięcie (no i użyli jego muzyki z filmu 86), walki są czytelne i wszystko w nich widać w czym też pomaga design robotów, nie ma też walk w mieście (ta w opuszczonym muzeum była cóż, w opuszczonym muzeum)gdzie po masakrze wszyscy są spoko, tu mamy większość akcji w Peru które wygląda świetnie. Szkoda tylko, że tak mało czasu dla Maximali, zwłaszcza że sam prolog był świetny, ale wszystkie sceny w których się pojawią są świetne, nawet zrobiło mi się szkoda Airazor.
Co do prostej fabuły z szukaniem Mcguffina, to akurat normalne w tej marce, to samo mieliśmy w Armadzie, Wojnie o Energon, Cybertron Animated, Prime, Wojnie o Cyberton itd. To normalne w tej serii.