Penny Dreadful była cudowna...!
I całe serialicho tyż.

ŻA-ŁUJ.

PS. Ewka Zielona. ❤💯🥳🤯😏

A z kaszan serialowych?
Ostatnio KENOBI. Szczegółów chyba nie trzeba objaśniać...Bo tutaj chyba wszyscy się wyjątkowo zgadzamy. 🤣🤣🤣

Wybaczcie wszyscy, serio nie złośliwie, ale imo hiperprzehajpowany również na Bastionku
ANDOR. 🤷‍♀️
A chciałam go polubić, naprawdę. 😔
Który to moim zdaniem ma AŻ 2 odcinki świetne (Oko i początek spoilera `Ucieczka z Alcatraz` koniec spoilera) na 12, gdzie reszta to ślimacze nudy, a to jeszcze nie powód do nieprzebranych zachwytów).
Ja tą szumną szarość/brud, tzw. "dojrzałość", widziałam w innych tworach z marki SW, więc to że w Andorze są te elementy, mnie nie powala.

Szczerze przemęczyłam przygody Diego Luny tylko dla jednego sympatycznego imperialsa; i po to by wiedzieć o czym mówią Bastionowicze, gdy o tym mówią. 😋


A także, kolejny hiperprzehajpowany w internetach twór, zombie/postapo TLOU.
Może ciut lepszy twór niż pozostałe dwa na mej liście, ale też się ciągnie jak flaki z olejem, a jest to grzech ciężki.
Nie mam nic przeciwko powolnej narracji, wręcz przeciwnie (paczajta HoD) - ale to trzeba umieć.
Skoro zaś musisz robić co możesz, by nie zasnąć w 1/3 odcinka o zombie, no to z całym szacunkiem...Coś tu jest grubo nie halo. 🤣🤣🤣

Mega mi się podobał pierwszy sezon a potem taaaaaaka kaszana dalej. Masakra. Zawód totalny.

...

Zbyt intensywny, zbyt przytłaczający tak wizualnie jak i narracyjnie. Z każdą niemal sceną widz dostaje tu adrenalinowego kopniaka. Nie dziwota, że odcinki trwają po pół godziny każdy. To i tak za długo
Nie dla mnie oglądanie knajpy od zaplecza (od tego mam Geslerówną i inne Hells Kitchen) i śledzenia niekończących się problemów osobistych czy dramatów każdego z pracowników.
Ten serial nie jest dla każdego. Rozumiem zachwyty i wysokie oceny, ale mnie znużyło (bardziej to nawet zmęczyło) już po kilku odcinkach.

w jednym drzewku naraz szkalunek Altered Carbon, Dark i Westworld, przestaję wchodzić do tego tematu xD

Odpaliłem bo uznałem że jednosezonowy post-prequel będzie niezłym próbnikiem Yellowstone Universe. Niestety, dostałem 8 długich odcinków próbujących łączyć 3 wątki;
- ranczerów - pozostawiony tuż przed dżampnięciem szarka
- syna wracającego do domu z dalekiej podróży - będący zlepkiem pomysłów z cyklu "jak rzucić kłody pod nogi" bez ładu i składu
- Indianki ze szkoły kościelnej - najciekawszy, choć totalnie oderwany od pozostałych, w zasadzie to pomysł na film telewizyjny czy inny miniserial, doklejony na siłę żeby było zamówione 8 odcinków.

Jeżeli mam jakiś powód żeby wierzyć w opowieści o tym, że Yellowstone to fajny serial, to jest to inny serial podpisany przez scenarzystę... choć w tym drugim jest on tylko autorem pomysłu, a showrunnerem jest kto inny i scenariusze też pisze kto inny.

I co z tego że Helen Mirren, Harrison Ford i widoczki Montany (BTW to jak zmarnowano Timothy Daltona to też groza).

Jakbym miał wybrać po jednym przedstawicielu z Polski i zagranicy to nasuwają mi się dwie pozycje, których popularność bardzo mnie dziwiła. Najpierw nasz rodzimy "13. posterunek", który jest najgłupszym i najmniej śmiesznym serialem komediowym, jaki widziałem. Co dzieciaki w tym widziały - do dzisiaj pozostaje dla mnie tajemnicą XD 1/10.

Drugi nie podobał mi się z innych powodów - mianowicie tortury głównej bohaterki są tak rozwleczone i ciągnące się, że przenoszą się na oglądającego je widza - no ileż można!? Mimo że nie można wypowiadać się źle o niejednym elemencie produkcji to jako całość jest męczący jak mało który serial.

Oj, przypomnieliście mi 13. posterunek. Jakie to było gvwno, to głowa mała
Obok innych seriali komediowych Polsatu to nawet nie stało, żeby wymienić choćby Miodowe Lata albo Kiepskich (tu była sinusoida, ale topowe odcinki generalnie przesłaniają te słabsze okresy). Szczerze mówiąc, to już nawet cringe`owi i bezbeccy Graczykowie bywali śmieszniejsi.

Jeśli miałbym wskazać serial, który był bardzo lubiany i popularny, a był właśnie totalnym szajsem, to 13. posterunek nadaje się idealnie . Z Gwiezdnych Wojen taki status ma u mnie Andor.

I tak nie zamierzałem oglądać, a po tych głupotach wypowiadanych przez główną aktorkę na temat Egiptu itd., to już w ogóle. Jednak musiałem sprawdzić oceny, bo na redditcie widziałem mema, który zrobił mi dzień :

- https://i.redd.it/uku983mhuzza1.jpg

no więc sprawdzam, a tam elegancko zaorane : https://www.rottentomatoes.com/tv/queen_cleopatra/s01 XD

Z dużym dystansem podchodzę do twitterowych krzyków oburzenia związanych z nowymi produktami popkultury, wiele wątków i motywów można uznać za problematyczne w zależności od punktu widzenia. Za The Idol wziąłem się trochę ze względu na tematykę, ale też na atmosferę skandalu, jaka się nad nim unosiła. Historia gwiazdki pop (Lily Rose Depp w roli miksu Miley Cyrus z Jennette McCurdy), która wpada w sidła hollywoodzkiej sekty miała potencjał, a showrunner Sam Levinson Euforią udowodnił, że potrafi robić estetycznie zmontowaną rozrywkę na przyzwoitym poziomie.

Pierwsze dwa odcinki były po prostu nudne. Minimum fabuły, od groma "vibes", estetyki znanej z poprzednich produkcji Levinsona, czyli elektroniczna muzyka przemieszana ze szlagierami z klubu gejowskiego + neonowe migawki zza dymu papierosowego. Lily Rose częściej rozebrana, niż ubrana, The Weeknd udowadniający, że powinien zostać przy śpiewaniu. Jedyny wątek wart rozwinięcia to relacja głównej bohaterki z otoczeniem, producentami, menadżerami, asystentami, naprawdę można było pokazać mechanizmy uzależnienia artysty od wytwórni, której zależy na szybkiej kasie, póki wokalistka jest na topie i ma coś do zaoferowania.

Natomiast po odcinku trzecim kończę swoją przygodę z tą produkcją i zastanawiam się, czy skuszę się po tym na 3 sezon Euforii (o ile jeszcze jest w planach). Ostatni raz coś tak szkodliwego i zwyczajnie głupiego widziałem chyba przy Blonde, które i tak wypada grzecznie przy tym wysrywie.

"Continental: W świecie Johna Wicka" - toszto obok Johna Wicka nawet nie stało! Nawet Mel Gibson tego nie ratuje. Jako wielki fan serii filmowej bardzo czekałem na ten tytuł i srodze się rozczarowałem. Oczywista nieobecność Wicka to jedno, ale kompletnego braku klimatu z poprzednich filmów już się nie spodziewałem. Wszystko takie ponure, że odechciewa się oglądać niezależnie od fabuły czy nudy

Miniserial "Echo" w świecie Marvela - matko, to jest takie nudne, że nawet nie chce mi się o tym pisać. Tylko Kingpina żal, bo widać, że aktorowi się chce, w przeciwieństwie do pozostałych. Jakie to jest złe i wyprane z emocji...

No nie dałem rady, aż mnie wykręca.

AcolitaXD nie zapraszam do dyskusjiXD

I zapraszam do dyskusji, bo jest o czym