Za tydzień nowe przygody DD&G, którzy wyruszają po części do IG
Przypomnienie
Zabrania się umieszczania jakichkolwiek linków mogących prowadzić do nielegalnych kopii serialu The Mandalorian, ani na forum ani w komentarzach do newsów.
Za tydzień nowe przygody DD&G, którzy wyruszają po części do IG
Przypomnienie
Zabrania się umieszczania jakichkolwiek linków mogących prowadzić do nielegalnych kopii serialu The Mandalorian, ani na forum ani w komentarzach do newsów.
Jest lepiej niż było w pierwszym odcinku. Prawdę mówiąc to powinien być dla mnie pierwszy odcinek tego sezonu. Przeszliśmy w nim i zamknęliśmy początek spoilera bzdurny wątek kąpieli koniec spoilera za jednym zamachem co jest bardzo na plus, teraz możemy pójść dalej z akcją - najbardziej bałem się, że ten wątek będziemy ciągnąć gdzieś do połowy sezonu,
Podoba mi się w tym sezonie jego aspekt wizualny, mam wrażenie, że zwiększono budżet na to. I to zarówno pod kątem scenografii jak i stworów (choć one zawsze były częścią tego serialu).
Na minus standardowo Grogu - w pierwszych pięciu minutach odcinka bałem się, że znowu będziemy mieli całą serię super słodkich humorystycznych scenek.
Jest zdecydowanie lepiej w porównaniu do pierwszego odcinka z zeszłego tygodnia. Tak jak napisał Rusis, to zdecydowanie mógłby być otwierający sezon pierwszy epizod i byłoby naprawdę dobrze. Wizyta na Tatooine nie była jakoś super potrzebna, chociaż dobra pani Grażyna wybiła Mandusiowi z głowy szukania części zamiennych dla zdezelowanego IG-11 (twórcy pewnie kręcąc drugi odcinek uświadomili sobie, że był to głupi pomysł), i zastąpiła go poczciwym, znanym wszystkim fanom R5-D4, który wykazał się tutaj nie lada odwagą. Jakiż pożyteczny droid!
Grogu dzisiaj jakoś tak bardzo nie denerwował, bo miał jakieś praktyczne zastosowanie i za to chwała. Niech już chłopaczyna zacznie dorastać i używać swoich umiejętności troszeczkę. Wizyta na zniszczonej Mandalorze bardzo klimatyczna i byłem szczerze zaskoczony, że tak to szybko się odbyło. Nawet kąpiel nastąpiła co było dla mnie szokiem.... fabuła może iść naprzód!
Dobrze też, że Bo-Katan wróciła i przestała się użalać nad sobą siedząc na tronie.
Po seansie mam tylko dwa pytania:
- co to za cyborgowate stworzenie z jednym okiem
- czy tam pod wodą to był MYTOZAUR?!
Tak, to był Mythozaur, dlatego też Bo-katan prawie zniosła jajko ze strachu.
i pewnie znów zamiast niej, rozwali go Din i ona pójdzie z nim na wojnę, przegra, Din zjednoczy wszystkich manto i powie że Mandalore w sumie jest zamieszkała i zaprasza wszystkich na imprezkę i da wszystkim działki na planecie
Może też być, że Bo-Katan przemyśli swoją sytuację i stwierdzi "kurde nie mam szans z głównym bohaterem serialu w walce to mu zaproponuję unię ciała i ducha w zamian, co by mnie z tronu nie zepchnął". W ten oto sposób obie zainteresowane strony zasiadają do koryta, tj. władzy, jednoczą wszystkich wiadrogłowych i wychowują Grogu przez następne pięć sezonów, przy okazji podlewając zmutowane pomidory na Mandalore.
Melethron napisał:
Po seansie mam tylko dwa pytania:
- co to za cyborgowate stworzenie z jednym okiem
-----------------------
Ja przy nim miałem trochę taki Hardware (1990) vibe, ale nie sądzę, że jego rodowód okaże się podobny XD
Ja nie wyszedłem z rozkminą poza SW na szczęście! jednak widząc tego stworka od razu zacząłem się zastanawiać w jakim stadium w tamtym czasie znajdował się Maul (wiem, że był cały i zdrowy wtedy akurat, ale to już wchodzi w nawyk) i czy aby Grievousa ktoś nie wskrzesił też
Syndrom Andora pomału mi przechodzi, jeszcze ze dwa odcinki z prychającym bombelkiem i może będę czerpał ponownie satysfakcję z takiej prostoty.
A na razie znowu mamy zadanie rodem z gry video - jest "backtracking" - dwa razy sobie śledzimy wędrówkę postaci tą samą drogą. Przeciwnicy mimo, że idą w grupie to silnik gry wymusza na nich atakowanie pojedynczo, jak w jakimś "Callisto Protocol" albo jednym z Assassin`s Creed.
Ale budżet na "makiety" i w ogóle wizualia jest zacny. To wszystko ma w sobie styl, duszę i klimat przygody ... ale szczerze, oddałbym połowę budżetu za dobrych scenarzystów.
Ale jestem dosyć kontent, po prostu odzwyczaiłem się od takich gwiezdnych wojen, a przecież sezon pierwszy i drugi bardzo mi się podobał.
I tak sobie myślę, że najlepszym otwarciem dla tego sezonu byłby odcinek czwarty Boba Fett, ależ on był dobry.
Doceniam, że w tym sezonie dużo więcej się dzieje, a postacie mają więcej do powiedzenia.
Nie wiem, czy to kwestia budżetu, czy tego, że Jonowi Favreau wreszcie się chce. Wciąż jest topornie (początek spoilera Din pokazuje Grogu, gdzie jest na mapie Kalevala, żeby potem mógł tam sam polecieć koniec spoilera), ale przynajmniej nie musimy czekać cały odcinek, żeby wydarzyło się cokolwiek związanego z główną fabułą. I jest na co popatrzeć: tu fajerwerki, tu jakieś potwory, tu już akcja z mrocznym mieczem.
Nie wiem, jak odpowiada mi zmiana tonu. W pierwszym sezonie był zupełnie inny, świat wydawał się duszny, teraz jest bardzo bajkowo, temat porewolucyjnej rzeczywistości zszedł na dalszy plan w porównaniu z przygodą. Ale może właśnie w tym Favreau czuje się lepiej.
Odcinek na odpowiednim poziomie, i co ważne dłuższy. Zgodzę się, że to mógł być wstęp do trzeciego sezonu. Zastanawia mnie również, jak powyżej, czym bądź też kim była ta istota w jaskini przypominająca cyborga. Jak dla mnie dosyć nietypowy przeciwnik by pojawił się ot tak, bez powodu. Chętnie bym się więcej o nim dowiedział, jeśli byłaby taka możliwość.
I znowu słabiutko.
Ziomek potrzebuje części, więc leci na drugi koniec galaktyki, bo przecież trzeba pokazać Tatooine, bo już od jednego odcinka nie było. Co tam, że koszty paliwa, jest tylko jedna osoba, która może taką część znaleźć, znana nam bohaterowi. W sytuacji konspiry dałoby się to wyjaśnić, że trzeba się posługiwać swoimi kontaktami, ale nikt go przecież nie goni. No i Grogu musi zrobić fikołka.
Bo-Katan sobie każualowo siedzi w samotnej sali na tronie czekając na głównego bohatera. Dokładnie tak każdy robi, siedzi w miejscu, w którym przybędzie główny bohater, choćby nie miało to sensu.
Coś Ding Donga wciągnęło na dno, nie wiadomo co, ale przecież trzeba jakoś uzasadnić zanurzenie się, by pokazać wodnego stwora
Ale przynajmniej już się umył w tej kopalni. Nie wiem jak to udowodni innym sekciarzom, skoro splamił honor, to i nakłamać mógł, co nie. No ale.
Wizualnie jest lepiej niż w poprzednim sezonie, chyba podnieśli budżet, ale fabularnie i konstrukcyjnie to jest kaszana jakich mało.
Odniosłem wrażenie, że Din zagapił się w czasie rytuału i po prostu stracił grunt pod nogami, taki gapcio.
cwany-lis napisał:
Odniosłem wrażenie, że Din zagapił się w czasie rytuału i po prostu stracił grunt pod nogami, taki gapcio.
-----------------------
I to by było najrozsądniejsze wytłumaczenie, gdyby nie fakt, że spadł na dno szybciej niż Bo-Katan dotarła do niego za pomocą plecaka rakietowego po 10 sekundach od jego zniknięcia... Mogą to sensownie wytłumaczyć tylko wciągnięciem przez bestię, szkoda, że ta wyglądał jakby spała...
Bardzo klimatyczny odcinek, motyw z miastem które pamiętamy z TCW niesamowity, bardzo dobrze zrobili te ruiny, wątek Bo bardzo dobrze się ogląda a aktorka coraz bardziej pasuje do postaci, cała historia Mandalore jest bardzo wciągająca, oby więcej takich odcinków bo dalej uważam żę Mando na plecach ciągnie całe SW Disneya.
Tylko jestem zdziwiony skoro Bo tyle opowiada to czemu nie wspomniała jeszcze o swojej siostrze, ciekawi mnie kiedy padnie wątek Satine chyba że w ogóle.
Mam pytanko dla wtajemniczonych i znawców uniwersum. Co to był za - że tak to ujmę technicznie - jednooki, modularny dziwoląg w powłoce kraba/robota, który sobie wskakiwał / wyskakiwał z tego opancerzenia do woli?
Też mnie to zastanawia. Krążą plotki, że to Grievous, ale nie chciałbym żeby to był on.
Szczerze nie rozumiem po co było dzielić te odcinki. Ten jest fajny, bo zamyka wątek apostaty, jednocześnie fajnie układa nową rolę dla Bo-Katan, która musi się teraz odnaleźć. No i Bo-Katan jest teraz w napisach w głównej obsadzie. Do tego wątek mitozaura, robi się ciekawie.
Sama eksploracja kopalń to znów raczej platformówka, ale ogląda się fajnie. Zwłaszcza, że wizualnie mi to odpowiada.
Zabawnie. Przygodowo. Bez większego sensu.
Zrobił się podobny National Geographic jak w Bobku, tylko na innej planecie. A nie, czekaj, nie tylko.