No cóż, wynik żałośnie słaby, ale dopiero wczoraj miałem możliwość by usiąść do Hogwarts Legacy po poprzednich trzech godzinach grania. W chwili pisania tego posta mam za sobą... 18 godzin grania, także ogląd sytuacji już nieco pełniejszy. Do tego przeskok z 4 na 20 level.
Będzie bez spoilerów. A jakby mi się coś wymskło, to odpowiednio to oznaczę.
Fabuła
Czuję się jakbym grał w nasz Fallen Order i ogarniał wątek Zeffo. Tylko zdecydowanie mniej skakania jak małpa, a nawet prawie w ogóle także luzik.
Generalnie historia wciąga i jest tak skonstruowana, by gracz musiał zrobić sobie przerwy w głównej osi fabularnej, choćby po to by nauczyć się umiejętności niezbędnych do dalszego etapu. No i co najważniejsze, główny wątek fabularny jest wciągający. Choć niestety nie da się lecieć tylko głównym wątkiem i pominąć całą resztę. To akurat będzie upierdliwe przy ponownym przechodzeniu gry.
Relacje w Hogwarcie
Nie jest aż tak cukierkowo jak w pierwszych dwóch -trzech godzinach grania. Także to w sumie na plus.
Choć zdecydowanie boli, że nie ma kogoś pokroju Snape`a, nauczyciela, który by nas gnoił bo tak. Oddając honor, trzeba jednak przyznać, że bibliotekarka to czysty upierdliwy stereotyp.
Pokój Życzeń
W poprzednim poście napisałem, że cała gra to symulator Hogwartu? To w takim razie, Pokój Życzeń jest symulatorem architektury krajobrazu i wnętrz. Przyznam, że mój pokój jeszcze jest ubogi, ale jak tak patrzę na to co ma tam już postawione mój tata (aktualnie 30 level i już 38 h grania), to możliwości jest niewyobrażalnie dużo.
Latanie
Swobodny lot na miotle to fajna sprawa (na zwierzętach jeszcze nie latałem), ale już zawody... to dla antyPADowca hard core
Łamigłówki
Potrafią na moment zatrzymać, ale zasadniczo ujmując są proste. Przynajmniej na razie
Zaklęcia niewybaczalne i ogólnie dark side
Moje nadzieje, już spełzły na niczym. Nieprędko nastąpi moment, w którym moja bohaterka się ich nauczy. I na pewno nie można zostać drugą Bellatrix, która będzie sobie torturować NPCów dla funu. Całe szczęście, drzewko czarnej magii można nieco rozwinąć już wcześniej. Niemniej czasem człowiek chce kogoś zgnoić w rozmowie jak na Ślizgona przystało i sru, odpowiedź, która powinna być nieuprzejma, jednak jest uprzejma. Choć dwa razy udało mi się zgnoić rozmówców - raz przez przypadek, a za drugim razem całkiem celowo wmówiłem jednemu pokonanemu Gryfonowi, że jest beztalenciem. Szkoda tylko, że moja Jane Lestrange i tak powiedziała to w przepraszającym tonie.
Hogwart
Mimo już tylu godzin grania ciągle trafiam do nowych pomieszczeń w budynku. Oczywiście, często przemieszczam się po tych samych odcinkach tras (kiedy akurat nie używam sieci Fiu). Tak czy inaczej, pamiętam przeskok między grą HP i Więzień Azkabanu, gdzie Hogwart był już większy niż w poprzednich dwóch odsłonach, a i tak wydawał się klaustrofobiczny, w porównaniu do gry Zakon Feniksa czy Książę Półkrwi.
A tymczasem w Hogwarts Legacy, to jest wszystko rozbudowane jeszcze bardziej i to tak z 10 razy bardziej o ile nie więcej. O reszcie gigantycznej mapy świata nie pomnę.
Inne wnioski
Odkrycia Harry`ego Pottera i Dumbledora i Voldka razem wziętych to dupa, a nie odkrycia. Patrząc po wszystkim co się dzieje już w tych paru godzinach grania, nasza bohaterka dokonała odkryć większych niż odnalezienie diademu Roweny Ravenclaw czy Komnaty Tajemnic. No i... fajnie mi z tym. Nawet jeśli skala tego wszystkiego to przesada i oryginalny Potter wypada przy tym wszystkim dość... rustykalnie.
Ocena?
Póki co, jestem wciągnięty i zachwycony mimo, że nie wszystko jest takie jakbym chciał