Tak jak do poprzednich odcinków nie miałem zastrzeżeń to albo coś było nie tak w scenariuszu, albo rebelianci zaczynają popełniać mega duże błędy.
Nie rozumiem kilku zachowań, może mi wyjaśnicie.
1. Cinta ni z tego ni z owego rozkłada swoją placówkę obserwacyjną zaraz na wprost wejścia do domu Andora, na planecie pełnej impków, wśród wielu szpiegów Imperium. Babeczka z nieznaną przeszłością, zaraz po skoku na Aldani nie bojąc się, że ktoś w końcu się nią zainteresuje i spyta...hej, skąd jesteś, coś Ty za jedna?
2. Vel wparowuje do siedziby Luthena jak gdyby nigdy nic. Jeśli ktoś ją lub Luthena obserwuje, to zaraz by połączył kropki
3. Andor po ucieczce wpakowuje się na statek z jakimiś obcymi sobie obcymi , gdzie właśnie przed chwilą zwiali z więzienia (razem z wieloma innymi) o zaostrzonym rygorze, nie bojąc się, że Imperium może zablokować całą planetę.
4. Luthen, ze swoją super inteligentną technologią na statku nawet nie wie, że podkrada się do niego wielki krążownik łapiąc go na promień ściągający. Inna sprawa, że on, wielki strateg krąży sobie po orbicie gdzie na dole jest siedziba Sawa Garrery i urządza sobie pogaduszki z laską sypiąc na lewo i prawo imionami.
Te rzeczy były dla mnie nieco dziwne.