Któryś już raz piszesz w podobnym tonie, więc pozwolę się odnieść. Może ktoś przeczyta i się zaciekawi, a to fascynujący temat. Nauka o gender to jeden z najciekawszych współczesnych aspektów nauki społecznej, jedna z ostatnich prawdziwych nierozwiązanych zagadek człowieka. W myśl teoretyków kontrastujących ze sobą naturę i kulturę, tak jak w filmie Trading Places (Nieoczekiwana zmiana miejsc), gdzie milionerzy kłócili się czy ważniejsze urodzenie czy okoliczności , na ten moment naszej wiedzy nie da ściśle określić na ile wykreowała nas natura, a na ile to wytwór "człowieka" (dla kulturoznawców "kultury" ). To, że człowiek potrzebuje snu jest kwestią natury. To, w jaki sposób człowiek śpi jest kwestią dodatkowych okoliczności (ile godzin, czy w dzień czy w nocy, samemu czy w grupie, czy w łóżku, czy leżąc). I gender studies jest ogromnie istotną częścią tych badań, żeby porozpisywać co jest naturą a co częścią cywilizacji w kontekście płci biologicznej i tego jak rozumiana jest płeć w społeczeństwie (klasyczny przykład "kobiecego" koloru różowego, który nie ma nic wspólnego z żadną częścią biologii ). Żeby próbować zrozumieć i opisać, że coś jest kobiece bo tak jest, albo jest kobiece, bo tak się uznaje za kobiece, albo coś jest nie-kobiece, ale kobietom jednak wolno bo X. Szalenie ważna i fascynująca gałąź nauk społecznych. (To właśnie ta gałąź nauki próbuje badać i będzie tłumaczyć dlaczego kogoś może irytować czyjaś obojętność wobec tradycyjnych wzorców ról płci kulturowej). Kto z kim powinien móc się ścigać, żeby dostać metalowy krążek to też nie jest twarda biologia, tylko raczej mocno humanistyczna socjologia sportu.

PS. Naukowcy od chromosomów regularnie przypominają, że to czego uczą w szkołach podstawowych to uproszczona bzdura, genetycy słusznie zauważają że binarne tłumaczenie świata nie jest prawdziwe...ale nawet gdyby było to nie ma potrzeby, żeby przekładało się na społeczeństwo. https://twitter.com/fahad_s_ali/status/1543488306071031808

PS. 2. Nie wiem co to jest "gretynka", ale Google sugeruje, że to ta jedna nastolatka, która jako nieliczna próbuje zapobiec zagładzie klimatycznej, więc chyba dobrze byłoby jej posłuchać. (Choć w sumie mi trochę wszystko jedno, nie muszę długo żyć, jakoś sobie poradzę, że za chwilę już nie będzie dostępnej takiej kawy co lubię).

Jak ktoś się będzie na Łysenkę powoływał, to już tylko o nim świadczy

Lavoisier też był naukowcem, ale nikt z tego powodu nie powołuje się na istnienie cieplika

Teraz Evening nie dosyć że czuje się obywatelką drugiej kategorii w Bydgoszczu (jak mawiał klasyk), to jeszcze teraz będzie się czuła forumowiczką drugiej kategorii.

Przy czym zaznaczam, że nie przyznaję się do oftopicowania, bo to była jasna i logiczna konsekwencja mojej pierwszej wypowiedzi w odpowiedzi na post Evening, a owe zagadnienia na literkę "g" są dla mnie jak najbardziej nieważne, choć zapewne są bardzo istotne dla mojego interlokutora.

Komu chcesz zrobić krzywdę jeżeli przeszkadza Ci zdanie że "mężczyzna nie może być w ciąży"? W jakim konkretnym celu chcesz dzielić społeczeństwo?

Burzol napisał:
Otóż płeć biologiczna też jest bardziej skomplikowana niż to się wydaje.
Pytanie "kto to jest kobieta?" nie jest banalne. Nie ma jednej wyraźnej definicji, która to wyjaśnia.
Komu chcesz robić krzywdę jeżeli przeszkadza faktyczne zdanie "mężczyzna może być w ciąży"?
-----------------------

Otóż błąd w założeniu powoduje błędność wniosków.
Płeć biologiczna jest prosta, jeżeli przypomnimy sobie co to jest płeć biologiczna - otóż jest to określenie roli, jaką dana jednostka zajmuje w procesie rozmnażania płciowego. U kręgowców uczestniczą w tym dwie jednostki płci przeciwnej (celowo ograniczam do kręgowców, żeby pominąć występowanie u bezkręgowców osobników potrafiących wchodzić w obie "strony"), przy czym niektóre ryby czy płazy potrafią w razie braku osobników płci przeciwnej zmienić swoją budowę i przyjąć rolę przeciwną niż dotychczasowa. Ssaki, w tym ludzie, tego nie potrafią.
Dlatego z punktu widzenia płci biologicznej mamy kobiety jako zbudowane do rodzenia i mężczyzn jako zbudowanych do płodzenia. Nie jest mi wiadome, żeby spotykano ludzi będących w pełni hermafrodytami (i dlatego mężczyzna nie może być w ciąży).

Cała opowieść o "spektrum" bierze się z prób opisania rozmaitych cech człowieka, poczynając od zestawu chromosomów uważanego swego czasu za stuprocentowy sposób zdefiniowania płci, poprzez indywidualne odczucia tożsamościowe (aż po dysforie) i preferencje seksualne, aż po przypisywane płciom role (czyli gender) - ale to już jest mówienie na inny temat niż płeć biologiczna.

PS testowanie genetyczne w sporcie pod kątem kobiecości to nic nowego, Ewę Kłobukowską wykluczono z rywalizacji w latach 60, bo miała mieszankę chromosomów XX i XXY. Czy do rywalizacji kobiet dopuszczać osoby interpłciowe, to osobny temat i de facto niezależny od płci biologicznej (bo w rywalizacji sportowej nie chodzi o rozmnażanie, które jest jedyną płaszczyzną, na której płeć biologiczna ma znaczenie)