Spoilery w tym poście!
No niby tak, ale słabe jest to, że ten pojedynek dialogowo nie wypada o wiele lepiej w porównaniu do ich pojedynku z trzeciego odcinka i dialogu mu towarzyszącego. Wiadomo, jest lepiej, bo tam wypadło to tak, jakby jakiś generator gotowych kwestii wypluł po dwa z pięciu dostępnych zdań, które postacie w grze randomowo wypowiadają, przez co, pomijając żenujący poziom realizacyjno-wizualny pojedynku z Mapuzo, nie ma on żadnego klimatu. Tutaj jest lepiej, ale oceniałbym ten pojedynek jeszcze lepiej, jak i w ogóle te sceny, całą sekwencję ponownego spotkania Obiego i Vadera, klimat mu towarzyszący i dialogi go obudowujące, gdyby poza dostarczeniem nam dobrej walki, dobrej rozmowy i klimatu samych w sobie twórcy trochę jednak bardziej się napocili - ale nie znowu aż tak bardzo: wystarczyło pomyśleć o tym, by pewne kwestie pogłębić i w dużo większym stopniu skupić się na rozmowie Vadera z Obim, nawet być może choć trochę kosztem samej walki. Gdyby dołożyć po kilka dosłownie kwestii obu panom, można by pogłębić dramaturgię całego zajścia, stworzyć lepszy mimo wszystko klimat, bo o ile właśnie jeśli chodzi o poczucie klimatu to nie jest źle w tym odcinku, no ale mogłoby być o wiele lepiej i powinno być choć trochę lepiej. I przede wszystkim dodatkowymi, odpowiednio przemyślanymi i dobranymi kwestiami do wypowiedzenia dla obu można by nie tylko poprawić klimat, dramaturgię i rzeczy tego typu, ale też lepiej załatać dziury fabularne czy na tyle na ile byłoby to możliwe - zmiękczyć czy też osłabić poczucie pewnych drobnych chociaż zgrzycików w kanonie związanych z wszystkimi - teraz już czterema - walkami Obiego i Vadera.
I w związku z tym wystarczyłoby na przykład, gdyby Vader nawiązał do tego, że Obi znowu zostawia go pokonanego, nazwał to jego słabością, że nie jest w stanie go dobić (nawiązałby tym samym także do tego co powiedział mu na Mapuzo, czyli że powinien był go zabić gdy miał ku temu sposobność), na co Obi mógłby odpowiedzieć, że to nie jest droga Jedi albo cokolwiek tego typu. I gdyby na przykład powiedział na odchodne coś w stylu „you have still much to learn, my old padawan”. Wydaje mi się, że zagrałoby to nieźle w kontekście tego, jak Obi mógłby ironicznie i trochę wyższościowo lub wręcz z pogardą odnosić się nie do Anakina, a do jego wersji, z jaką miał na tym etapie do czynienia. No i przede wszystkim taka kwestia ładnie powiązałaby nam ten serial i wpisała ten pojedynek we w miarę logiczny ciąg przyczynowo-skutkowy w chronologii kanonu pod tym względem, że kwestia Vadera z ANH, że był uczniem, a teraz jest mistrzem, nabrałaby nowego znaczenia i byłaby bardziej sensowna w świetle całego kontekstu relacji Vadera z Obim. Bo swoją drogą to nie jest do końca tak, że zupełnie nie da się usprawiedliwić tego, dlaczego Vader w ANH powiedział to co powiedział ani logicznie wytłumaczyć sensu tych słów w świetle tego co o ich relacji wiemy w całym kanonie, włącznie z tym serialem; ja akurat stoję na pozycji, z której bronię sam zamysł tego, by Obi i Vader spotkali się w przeciągu tych 19 lat i nie widzę w tym czegoś, co miałoby wprowadzić nieścisłości w kanonie, a nawet wręcz przeciwnie - no tylko że fajnie by było, skoro już taka okazja się nadarzyła i twórcy dostarczyli nam wreszcie na ekrany ponowne spotkania Obiego i Vadera, by wszystko siadło odpowiednio i było dopięte na ostatni guzik. Nie wystarczy odwalić swoją robotę byle odwalić, wypadałoby przyłożyć się akurat do takiej produkcji, dobrą jej realizacją uspokajając przy okazji wątpiących w sens pojedynków Vader-Kenobi w 9 BBY z kanonicznego punktu widzenia jak najlepszym wykonaniem tych pojedynków.
Ale na plus akurat, że zrezygnowany Obi, widząc na końcu, że już nic nie wskóra i Anakin naprawdę nie żyje, po prostu bezceremonialnie zwraca się do niego „Darth”. I to jest taki właśnie storytelling i takie uwiarygadnianie danego dzieła w kontekście całości uniwersum jakiego bym oczekiwał. Niestety, zarówno w tym odcinku, jak i w sumie w całym serialu był to zaledwie jeden z nielicznych przebłysków. Więc skończę ten post ogólnym wnioskiem co do serialu, oczywiście zaledwie jednym z wielu ważnych, że to co mnie przynajmniej boli gdy o nim myślę i go oglądam, to ta nierówność - czasami wydaje się już, że się przebudzili, obudzili, ogarnęli, poprawili, wrzucili wyższy bieg, skupili na robocie i zrobili wszystko takim, jakim być powinno, a po chwili można nic innego jak tylko załamać ręce, dostrzegając znamienną cechę tego serialu, którą wyrażę angielskim słowem, bo w polskim nie ma tak dobrego jego odpowiednika, a jest to słowo inconsistency. Właśnie taki jest ten serial, inconcistency (najbliższy polski odpowiednik jaki znalazłbym na to słowo to „nierówny”, na pewno nie „niespójny”, przynajmniej nie w znaczeniu szerszego kontekstu jakim jest całe uniwersum i jego kanon; choć z drugiej strony o ile nie uważam, by ponowne spotkania Vadera z Obim psuły coś w kanonie, o tyle ta Leia znająca Obiego… No nie wiem, w sumie nie wiem, ale to już opowieść na inny raz)…
Niech Moc będzie z Wami.