W końcu obejrzałem, czekam na kolejny sezon, ale powtórzę to co pisałem przy "Orville". "Orville" to obecnie najlepszy "Star Trek" i jest bardziej w duchu "Star Treka" niż aktualne produkcje tej marki. "Strange New Worlds" nie jest tu wyjątkiem, niestety, acz idzie w dobrym kierunku. Podobnie jak "Orville" umieją tu łączyć epizodyczność, z dłuższą historią i ciągniętymi wątkami. Niemniej jednak przynajmniej w pierwszym sezonie zabrakło trochę decyzji w którym kierunku pójść. Są odcinki z akcją i podkręconą dramaturgią, ale też jest kilka, gdzie bardziej pomysł się liczy. Jeden był dość ciężki, ale ok to i tak 9/10 wyszło. Wciąż jednak twierdzę, że "Orville" lepiej umie tę równowagę między akcją a problemem zachować.
Drugi problem to słabe efekty komputerowe... Optymalizowane chyba pod tablet... ew. niewielki telewizor, a nie ciut większy ekran. Narzekałem na "Ród Smoka", ale to co jest tutaj, to w czasach "Avatara 2" naprawdę wygląda jak tani fanfilm.
Plusem przede wszystkim jest załoga, a przynajmniej jej część. Pike rewelacyjny, Una i La`an świetne. Chapel cudownie zrobiona i wspaniale rozwinięta. Doktor nijaki, Uhura raczej irytująca, mechanik niestety też. Spock może być, ale już Kirk mi jakoś nie pasuje.
Podoba mi się to, że ładnie spinają korzystają z dobrodziejstw uniwersum i pamiętają raczej o szczegółach. Póki, co jestem kupiony, acz przyznaję, że liczyłem trochę na więcej.