OK, zmęczyłem to jakoś, oglądając na raty na Netfliksie po jakies 10-20 minut za jednym razem.
Film sam w sobie nie jest bardzo zły, imponująca obsada, aktorsko OK, zrealizowane przyzwoicie. Najlepiej oglądać bez żadnej wiedzy o czym to jest, ani nie znając "oficjalnej interpretacji", bo wszystko to zaburza odbiór filmu. Poniżej lekkie spoilery a więc jak ktoś chce obejrzeć zupełnie "w ciemno" to nie czytać. Od razu ocena: moim zdaniem jakieś 3+ w skali staroszkolnej (2-5). Dla niektórych może być wyżej, dla płaskoziemców niżej.
A więc oficjalna wykładnia głosi że film jest jakąś alegorią nadciągającej katastrofy klimatycznej. Ja nie wiem w którym momencie i z jakiej perspektywy należy na to patrzeć, żeby takowej alegorii się dopatrzeć. Taka intepretacja moim zdaniem jest bardzo, bardzo naciągana i można nawet powiedzieć że jest celowo pchana, żeby zatrzeć prawdziwe przesłanie filmu. Które moim zdaniem dotyczy kryzysu polityczno-społeczno-intelektualnego w USA (i w pewnym sensie na świecie, bo USA to Świat, a przynajmniej ten Zachodni).
W filmie mamy dość sprytnie przedstawiony opór politycznie zorientowanych mediów i ich zindoktrynowanych konsumentów wobec jakiegokolwiek racjonalnego procesu myślowego. Rozumowanie oparte na logice i obiektywnych danych nie ma żadnej wartości w dzisiejszym świecie, w którym prym wiodą prymitywne ideologie (a może bardziej emocjonalne hasła). Ponad 100 lat publicznej edukacji poszło na marne. Pogratulować. Próby racjonalnej argumentacji spotykają się z natychmiastową reakcją w postaci otrzymania naklejki "marksista".
Drugą istotną sprawą jest zaburzenie bądź zniszczenie procesu podejmowania decyzji. Demokracja jest fasadą, a decyzje podejmowane są na sposób mafijny z pominięciem procedur, w bardzo małych gronach, a jedynym kryterium jest zysk zakulisowych graczy (czytaj wielki biznes). Żeby jeszcze była to "dyktatura oświecona" - niestety nic z tego, w imię zysków owi zakulisowi dyktatorzy porzucają metody naukowe wywodzące się z Oświecenia i najzwyczajniej w świecie liczą na łut szczęścia - w ich grze va banque nie ma w ogóle przewidzianego marginesu błędu, czyli de facto w grze stawką jest życie całych społeczeństw. Kasyno w którym wszyscy chąc-nie chcąc gramy (bądź jesteśmy żetonami).
Trzecia kwestia (być może najważniejsza) to podziały społeczne które osiągnęły poziom religijnego fanatyzmu - jakakolwiek dyskusja pomiędzy stronami jest niemożliwa, ponieważ proces racjonalnego rozumowania i argumentacji jest wyłączony z gry. Strony (szczególnie jedna) są na siebie poszczute bardzo skutecznie, a prowodyrzy idą w "zaparte" nie przyjmując do wiadomości istnienia danych, faktów i obiektywnej, weryfikowalnej rzeczywistości (kłania się tu słynny fragment dyskusji O`Briena i Smitha z "1984". Orwell jednak musiał mieć na wyposażeniu kryształową kulę w której widział przyszłość). Co gorsza, podejmują wszelkie wysiłki zniechęcające swoich wyznawców do myślenia (albo chociaż otwarcia oczu, czy w tym wypadku - podniesienia wzroku).
Wg powiedzonka ryba psuje się od głowy, i diagnoza stawiana przez film jest dość niewesoła - głowa jest zupełnie zepsuta a proces ten jest nieodwracalny. Elity są zupełnie zdemoralizowane a ich procesy myślowe tylko pozornie racjonalne.
Śmieszne są jedne z ostatnich scen, gdy wściekli obywatele strzelają do pędzącej komety ze swoich karabinów i pistoletów: jedna z wielkich obywatelskich "wolności" okazuje się być nic nie warta. W ostatnich chwilach wszystkim spadają klapki z oczu ale jedyne co zostaje to złość i rozpacz, ponieważ prawa natury są nieubłagalne.
Podsumowując, film jest całkiem sprawnie zrealizowaną tragikomedią, na dodatek dość odważną. I śmieszne, i straszne jest to, że jeden z niewielu naprawdę oryginalnych flmów 2021 (które miałem okazję oglądać) dotyczy totalnego rozkładu wartości na których zbudowana jest Cywilizacja Zachodnia. Cóż, jedyne chyba co można powiedzieć to "Good Night & Good Luck".
PS. nadciągająca potencjalna katastrofa klimatyczna również zasługuje na jakieś wspomnienie w sztuce filmowej ale ten film dotyczy jej tylko pośrednio.