Adam ma rację, że to jest taka niezobowiązująca telewizja, coś tam się dzieje, chodzą sobie z lewa na prawo i z prawa na lewo, niedzielny lajtowy program. I tylko trochę może szkoda tych milionów na produkcję, może serial powinien być jeszcze tańszy, wyglądać jeszcze gorzej, to byśmy mniej się przykładali do jego oglądania i byłoby więcej radości?
 
 W tym odcinku do wesołego zespołu pałacu Fetta dołączyli robolubni młodzi, którzy wyglądają jak - i przepraszam za niszowe nawiązanie -  nieletni Modsi z filmu Quadrophenia na swoich nadmiernie ozdobionych skuterach. Więc może i nie pasuje to Tatooine, ale musiało pasować twórcom do nawiązania do szalonych lat 60 w UK 
. Ale sam pomysł gangu młodzieżowego mi się podoba, subkultura cyberpankowa jak najbardziej pasuje do SW.
 
 Fajne nawiązanie do Dathomiry, ale jakaś taka niezręcznie przeciągnięta scena z Rancorem, który tutaj jednak jest dobry, cały czas miałem wrażenie, że Machette zaraz zaatakuje Fetta...i w sumie to dowodzi, że Rob Rodriguez faktycznie jest słabym reżyserem (szczególnie w porównaniu z świetną reżyserią epizodu 2 przez Steph Green). 
 
 No i niestety Favreau scenariuszowo też radzi tak sobie. Zgadzam się z przedmówcami, że to fabuła o niczym, ale bezfabularne opowieści też można napisać w fajny sposób. Nie musi być w serialu <<wydarzeń>>, żeby serial oglądało się bez nudy. Ale tutaj niestety jest nudnawo. Do licha, książkowy Kenobi jest opowieścią bez wydarzeń na tym samym Tatooine, a jak ciekawsza tam intryga! (Podobnie wspominam książkową Zjawę z Tatooine).
 
 Ale najgorsze co zrobili to początek spoilera  zamordowanie jedynego na całej planecie dobrego plemienia Tuskenów. Lekką ręką, jedną sceną, zabili wszystkich, nawet dzieciaki, jakby podkreślając, że w opowieściach z Gwiezdnych Wojen nie możemy nigdy mieć nic dobrego, wszyscy muszą otrzymać swój smutny koniec.
 
 Na Twitterze zachodnim widziałem wiele dyskursu po odcinku 2, że nareszcie coś dobrego o Ludziach Pustyni, że tak naprawdę Tuskeni to symbol rdzennych mieszkańców, że Tuskeni nareszcie mają swoją duszę i kulturę, że wcale nie są tacy źli jak pokazywał Epizod 2, bo mają swoje zasady i potrafią obcego przyjąć jak swojego. No i co za głupota, że teraz to wszystko poszło w piip. Mam niesmak z takiego scenariuszowego zabijania bohaterów, i zarówno na papierze jak i w tej reżyserii wygląda to bardzo źle.  koniec spoilera
 
 A tymczasem bliźniaki Hutt, które bardzo lubię, postanawiają uciec z piaszczystej planety, bo nie chcą wdawać się w większy konflikt z innymi syndykatami, więc jakby fabuła się zacieśnia, Bob Fett powinien wziąć się zaraz do roboty i zacząć być dobry w swojej pracy...ale już nie mam pewności czy jakoś wyjaśnią do tego czasu co się z nim stało, że nagle postanowił zamieszkać w Pałacu B`marr,