Może to jeden z tych, którzy poszukiwali C-3PO i R2-D2; pech chciał, że postawił stopę nie tam, gdzie trzeba. 
 
 A co do samego odcinka: jak na początek - bez szału. Co sprawiło, że Boba chce zostać władcą przestępczym na Tatooine? Przyjdzie nam zapewne jeszcze trochę poczekać, zanim poznamy odpowiedź na to pytanie.  Efekty i charakteryzacja dają radę, scenariusz bywa  miejscami drętwy, podobnie jak dialogi. Muzyka - rzecz subiektywna, mnie przypasowała.
 
 Poniżej garść moich luźnych spostrzeżeń, uwaga na spojlery.
 
 Pałac, po śmierci Jabby mocno się wyludnił, no, ale w końcu zdecydowana większość świty Hutta udała się, by wraz z nim celebrować wrzucenie Luke, Hana i Chewie`go  do Wielkiej Jamy Carkoon, zaś ochroniarzy Biba Fortuny zabił sam Fett w scenie po napisach drugiego sezonu Mandaloriania.  W legendarnym już zbiorze historii pt. Opowieści z pałacu Jabby  całkiem niemała liczba służących Jabby zdołała opuścić pokład barki żaglowej przed jej eksplozją, między innymi muzycy, w tym Max Rebo - miło jest go znowu zobaczyć na krótką chwilę. 
  Najwyraźniej tak, jak w EU, podążył swoją własną ścieżką, zostawiając kolegów z zespołu.
 
 Niewykorzystane ujęcia (?) z Ataku klonów są jak najbardziej na plus. Wydostanie się z wnętrza Sarlacca pozostawia pewien niedosyt, szkoda, że nie było na to więcej czasu, szczególnie gdy wspomni się opowiadanie ze wspomnianych już Opowieści..., w którym Boba prowadzi "rozmowę" z pierwszą ofiarą Sarlacca, niejakim Susejo. Choć Fett potraktował potwora miotaczem ognia, ten nawet nie pisnął. W ogóle, Sarlacc przypomina swoim wyglądem tego, który został ukazany w Powrocie Jedi, zanim jeszcze w edycji specjalnej dodano mu macki i dziób. Wygląda na to, że Fett, próbując wydostać się na powierzchnię, go zabił.
 
 Szkoda, że najpewniej wódz Tuskenów nie nazywa się Sharad Hett, a jego przyboczny, wojownik walczący z Bobą,  A`Sharad. 
 
 Mam dziwne wrażenie, że Trandoshanin przyniósł w prezencie futro, zdjęte z Wookiee`go. 
 Gumowe paluchy Rodianina musiały być naprawdę uciążliwe dla odgrywającego go aktora. Tak w ogóle, mnogość "starych ras" to coś, co naprawdę cieszy oko. 
 
 No nic, czekamy na przyszłą środę, ciekawe jak to się wszystko rozwinie.