Kolejna odsłona wątku o Covidzie
Kolejna odsłona wątku o Covidzie
"Ten", jak Pearl Jam 🙋. Covid chyba też lubi, więc wystrzelił nam dzisiaj na 10.400. Idziemy w pion.
Ciekawe jak dzisiaj mazowieckie ?. Ostatnim kilkomai dniami zaskoczyło, zrzucając z podium lubelskie
panuje w Luizjanie, w porównaniu do NC, to terror i zamordyzm, trzeba nosić maski kto niezaszczepiony, co ma być ściśle przestrzegane i kontrolowane i bez zaświadczenia o szczepieniach nie wpuszczają do muzeów i restauracji, jednym słowem pełna kontrola.
W praktyce:
maski noszone to widziałem głównie u japońskich (sądząc narodowość ze średniej dwóch lustrzanek na człowieka) turystów.
sprawdzanie szczepień wygląda różnie, raz przed lokalem, czekając na stolik trzeba napisać "yes" na liście (przecież ludzie są uczciwi i kto by tam kłamał), gdzie indziej trzeba pokazać zdjęcie* swojego kartonika, czasami nawet ktoś patrzy co tam jest napisane.
Obsługa w restauracjach czy personel muzealny nosi maski też bez jakiejś reguły, można się domyślac że zaszczepienie nie noszą. Chyba...
Raz tylko (w gorzelni Sazeraca) sprawdzano nam temperaturę przed wejściem
W hotelu pani sprawdziła nam kartoniki i powiedziała że w hotelowych barach czy restauracjach wystarczy pokazać kartę hotelową, bo jak ją mamy to oznacza że jesteśmy covidowo wiarygodni.
* pani w recepcji poradziła nam, żeby zamiast nosić kartonik z wypisanymi szczepieniami (na którym to kartoniku nie ma żadnych pieczęci i podpisu, i de facto każdy może go sobie wydrukować) i co gorsza go ewentualnie zgubić, wystarczy zrobić sobie jego zdjęcie, "and it works in NOLA". I faktycznie działało, raz nawet przez rejsem jazzowym pan na sam gest szukania zdjęcia w telefonie machnął ręką - skoro szukamy to pewnie mamy, więc po co mamy się stresować.
I najlepsze na koniec - Luizjana chwali się małymi przyrostami nowych zakażeń właśnie ze względu na wprowadzone "drastyczne" metody i ścisłe przestrzeganie reżimu sanitarnego.
Znaczy zamykają dyskoteki od 20 grudnia. Z wyjątkiem sylwestra, kiedy może wejść każdy zaszczepiony i stu niezaszczepionych.
Oraz wysyłają dzieci na zdalne na 3 tygodnie od 20 grudnia (z czego większość czasu to przerwa świąteczna).
Oraz ograniczają liczbę miejsc w kinach do 30% miejsc (z wyjątkiem zaszczepionych, jeśli kino sprawdza), to już od 15 grudnia.
Po prostu zabiją nas przez te ograniczenia. Śmiechem.
-kiedy może wejść każdy zaszczepiony i stu niezaszczepionych.
Tych stu to do jednej czy do wszystkich w Polsce?
Czyli w sylwestra wirus ma wolne?
Przyznajcie się, kiedy ostatni raz byliście w (na) dyskotece? Bo ja to chyba w liceum, na plenerze malarskim, jak zdominowaliśmy lokal i biedny DJ musiał w kółko puszczać jedyny metalowy kawałek, jakim dysponował. I pamiętam, że siadł prąd, więc zaczęłyśmy śpiewać "Było morze, w morzu kołek".
Ja w ogóle w klubie byłem raz na urodzinach kolegi. Tak bardzo nie chciałem iść że przed wyjściem puściłem sobie Sadness & Sorrow z Naruto. A potem się schlałem.
-A potem się schlałem.
Takie dyskoteki to ja rozumiem :
Leciało to tak ...
BUM!, tara rum, srutu tu i łubudub. Łolaboga nadejszła trwoga. Niczym z koszmaru (on Elm Street) jawił mi się sennie cuś jakby wernyhora, naczelny lekarz kraju. Głosem podniesionym, niemal wieszcząc kazanie głosił o jakichś łobostrzeniach, których miało nie być, gdyż wsyćko pod kontrolom było, wciąż jest, i syćko gra. A tera holera szkoły pozamyka. ale żłobki i przedszkola łotwarte ostawi. Tylko studenty, co to zawsze w dupe dostają, więc i tym razem też sie tak ostanie - ich zdalne nie łobowiązuje. Ne ma jednak co płakać !. To tylko kilka dni, to zdalne potrwa. Taka sztuczka, choć na bezczela. Wystarczy w kalendarz spojrzeć.
Jakieś limity przetoczyły się po nieboskłonie, że żadnych zabaw, imprez hucznych, picia i poruty nie bedzie, bo zaraza ciężka panuje. Ino sylwestrowa Maryla co to kuncert na pintaście tysiąców sobie wymodliła, odpust na ten dzień dostanie, hej!.
Srogim wzrokiem spojrzał i rzekł do szkiełka ekranowego wernyhora, że oto wymagane bedzie sprawdzanie ceretyfikatów przez co blady strach padł na tych, co to sprawdzać bedom musieli. Nie bójta się powiadam wam, przepisa takiego ni ma, więc i obaw, że pobijo te złe antyszczepy - przez których jak wiadomo szpitale som pozatykane, zaraza szaleje, a Lubelskie już dawno wymarło. Przed czym ostrzegał jeden z ekspertóf.
Hej, lekarze i nauczyciele bedom przymusem scepieni, ale to dopiero łod marca.
Zatem dał im czas minister nasz umiłowany, co by wysprzątali z pajęczyn gabinety swe, i wrócili ze zdalnego (i prywaty swej, bo tam zaraza jak wiadomo wstępu ni ma i nikt też nie pyta o scepiunki i ceretyfikaty jakieś, tfu!) do realu, leczyć luda. Scepiunka w pełni chroni - tak mówią ... znaczy, chyba mówiono tak dawno dawno temu. Internet pamięta. Więc tego, ekhm, nie ma obaw i powodów by lekarsko wciąż siedzieć czterema literami na zdalnym, prawda ?
Także i uczyciele, bedom mieli czas, by przygotować się do wiosennych strajków przeciwko łobowiązkowym scypawkom, hej!. Hej hej dzieciarnio szkolna, ciesz się swoimi uczycielami póki jeszcze w szkole som. bo później może już nie za bardzo nie być z kim rozpoczynać nowy rok szkolny, he he
Hej nasza łopozycjo, ta jedna z lewa składająca projekt o obowiązkowym szczepieniu osób dorosłych, a druga mająca gemby pełne frazesów o ochronie zdrowia i masowej depopulacji rodaków ... jednak nie poprzemy tych z lewa, gdyż to ich projekt, przez co w sondażach polecim. Będziemy więc przeciw, chociaż za. Nic to, jakoś to wytłumaczymy i wybrniemy. U Mazurka się przecież udało, to i tym razem też musi.
Hej, hej I aby do wiosny moi mili, kiedy to co ma opaść, naturalnie spadnie, gdyż takie som odwieczne prawa fizyki i natury. Czemu nawet i sam covid nie da rady, gdyż nie ma rady na układy. Więc przetrwajmy to szaleństwo, kiedy jawnie już nie kryjąc się, medialnie, politycznie, i podobno naukowo robią nas wszystkich w bambuko. W (k)raju nad Wisłą, gdzie wszystko na opak, gdzie czarne jest białe a białe podobno jest czarne.
https://youtu.be/7ArPIzZe9H8?t=97
Szczepienia nie działają, tj. nie robią tego co miały robić. 30% chorych jest zaszczepionych. Zaszczepieni roznoszą wirusa.
Jedynie z tego co widać jest nieco mniejsza szansa na ciężki przebieg. Z drugiej strony:
AstraZeneca odkryła, co wywołuje zakrzepy krwi po podaniu szczepionki przeciw COVID-19. Okazuje się, że adenowirus, którego w szczepionce użyto jako wektora, działa jak magnes przyciągający płytki krwi. Organizm omyłkowo uznaje je za zagrożenie i zaczyna atakować. - Wiedząc, co powoduje powikłania, możemy to zniwelować, modyfikując szczepionkę - mówi dr Bartosz Fiałek.
https://portal.abczdrowie.pl/astrazeneca-publikuje-wyniki-badan-wyjasniaja-dlaczego-po-szczepione-dochodzi-do-rzadkich-przypadkow-zakrzepicy
Może najpierw by zmodyfikowali a potem wprowadzali do użytku?
Ja widzę że każdy rzuca innymi procentami U tych co chcą dowieść sensowności szczepionek ten % wynosi zwykle koło 3, a Ty teraz piszesz o 30
Nie widzę wypowiedzi na jaką odpowiadasz, ale mam przeczucie że to dość mocne głupoty.
Teraz wprowadzili obowiązek wykonania testu dla lotów z i do Europy (wcześniej był tylko z Europy) dla osób zaszczepionych. wiec sam sobie odpowiedz, jak skutecznie szczepionka chroni, lub nie chroni.
Już od dłuższego czasu główny przekaz jest taki, że szczepionka chroni w znacznym stopniu przed ciężkim przebiegiem i z tego co widzę to dane statystyczne to jednoznacznie potwierdzają.
Statystyka statystyką, życie życiem. Nie żebym się spierał, bo nie o to idzie, ale przykładowo, bo gdzieś to widziałem, i aż musiałem sprawdzić czy nie fejk :
- http://www.siemianowice.pl/.image/RHNHGAAEYBgXJQI1D5QGtu1NkAu20_tVH0wOvgo3s336PrjrzN8.jpg
- http://www.siemianowice.pl/aktualnosci/z-ratusza/raport-z-oddzialu-covid-19-01-grudnia-2021.18748/
Tak, to jest ten zdaje się jedyny przykład, na który się wszyscy powołują
Bo np. w takim szpitalu tymczasowym w Poznaniu dwa dni temu na 10 respiratorów 9 było zajętych przez niezaszczepionych, z których 6 nie ma 50 lat, a 5 nie ma żadnych chorób współistniejących. Pod dziesiątym respiratorem jest zaszczepiony 74-latek z chorobami współistniejącymi.
https://twitter.com/Szpital_MTP/status/1467903482556563463
I tak jakoś brzmią komunikaty z większości szpitali...
Nie wiem czy wszyscy się powołują , nie sprawdzałem.
Natomiast dopóki nie będzie w PL rzetelnie przedstawionych, kompletnych danych, dopóty wszelkie rozmowy na temat skuteczności szczepień nie mają sensu. Jedni drugich nie przekonają, żadne przymusy tego nie zmienią, jedynie pogłębi się niechęć czy wręcz wrogość pomiędzy dwoma obozami. Co w sumie już się dzieje.
Jeśli w jednym szpitalu jest 0% chorych zaszczepionych to w drugim musi być 60%.
Oczywiście te procenty będą różne jeśli bezwzględna liczba chorych jest różna w różnych placówkach.
Po prostu tyle razy widziałem już argument "a w Siemianowicach..." że to już jak mem funkcjonuje.
AJ73 napisał:
Natomiast dopóki nie będzie w PL rzetelnie przedstawionych, kompletnych danych, dopóty wszelkie rozmowy na temat skuteczności szczepień nie mają sensu.
-----------------------
A czemu akurat z PL? Są bardzo ładne zestawienia danych z różnych miejsc świata, np. z UK, Izraela czy Singapuru. Rozmowa o skuteczności szczepień w oparciu o te dane też nie ma sensu?
Sprawdź sobie dla swojego rocznika
https://basiw.mz.gov.pl/index.html?fbclid=IwAR0iGlrhKdAlrvvvVy2FIA4xZW9NF_llVqhIGQCUGW3bzAzlt09imJoK1ic#/visualization?id=3761
Śliczne. Czarno na białym pokazują że szczepienia działają.
https://serwisy.gazetaprawna.pl/zdrowie/artykuly/8308620,koronawirus-dane-o-hospitalizacji-szczepionka.html
A to?
Dane o hospitalizacji z podziałem na wiek? Niedostępne. Dane o zgonach i leczeniu szpitalnym w zależności od rodzaju szczepionki? Również. Dane o tym, ile umiera osób w grupie zaszczepionych? Dostępne, ale na Twitterze. Dane historyczne? Można otworzyć plik po pliku – kilkaset arkuszy. Ile osób aktywnie choruje? Dane zostały wykasowane.
Główne linie ideowe były 3 czy nawet 4.
W każdym razie obecna wersja w niczym nie uzasadnia paszportów kowidowych i innych przywilejów dla zaszczepionych. Roznoszą oni bowiem wirusa tez i chorują.
Przywileje dla zaszczepionych i paszporty to są relikty pierwszej wersji, jakoby to szczepionka chroniła przed zachorowaniem i roznoszeniem. I w praktyce jeszcze jest ona stosowana bo szczepieni oczekują przywilejów. Po to się szczepili.
Nie jest to wszystko łatwe.
2. Szczepionka coś tam pomaga ale trudno powiedzieć w jakim zakresie. Taki wniosek wysnuwam. Dotyczy on siły działania jak i czasu skutecznej ochrony.
Dopuszczając warunkowo te substancje podali oczekiwane efekty. Czy szczepionki te nie spełniają tych założeń w stopniu wskazującym na konieczność ich wycofania? Nie wiem.
3. Jeśli jesteś za szczepionkami i szczepisz się na wszystko, na polio, na odrę, nawet na grypę to jesteś anstyszczepionkowcem. Nawet jeśli sam się zaszczepiłeś Fajzerem czy tam czymś to dalej jesteś antyszczepem jeśli uważasz, że każdy powinien sam decydować czy się szczepi czy nie szczepi. Tylko jeśli jesteś za przymusem, obowiązkiem, lokdaunem to jesteś szczepem.
Wzięli wszystkie przypadki od stycznia i stąd wyszedł im procent:
https://www.rp.pl/polityka/art18988041-konfederacja-bedziemy-ujawniac-prawdziwe-dane-o-zakazeniach-zaszczepionych
Teraz dalej kombinują ze wskaźnikiem.
Gdyby od razu podawali prawdziwe efekty to by imby nie było:
https://twitter.com/RafalPiech_/status/1468158478921445378/photo/1
https://youtu.be/V9DBz5xiq4g
Jeśli chodzi o moją rodzinę i różnych znajomych to obecnie dzielą się na zaszczepionych i takich co złapali wirusa. Jedna osoba znajduje się w części wspólnej zbiorów, przechorowała lekko, ale nie ma węchu. Niezaszczepionych którzy nie złapali wirusa już żadnych nie kojarzę.
cyt."Szanowni Państwo
W związku z licznymi pytaniami kierowanymi do
@MZ_GOV_PL wyjaśniamy, że obowiązek szczepień jest czym innym niż przymus szczepień. Nikt nie wprowadza przymusu szczepień."
https://twitter.com/MZ_GOV_PL/status/1468212232798490624
Jaki to pierdolnik prawny otworzy od 1 marca dla tych trzech grup zawodowych, które mają podlegać obowiązkowi szprycy ?. Nie wiem, tu już trzeba pytać u źródła - czyli MZ
To tak jak tutaj, wprowadzili obowiązek (ale nie przymus) szczepień dla pracowników rządowych, firm co współpracują z rządem i poddostawców firm co pracują dla rządu oraz dla ich pod pod dostawców. I tak dalej. I będą robić listy, ale jeszcze nie wiadomo tak do końca ,bo niby tu RODO nie ma, ale ludzie zaskarżyli to w 1001 sądach, a tutejsze sądy nie są wolne, tylko szybko działają, więc pewnie rozstrzygnięcie będzie szybko, i z rejestru nic nie wyjdzie.
Ale, można się wykręcić z "powodów religijnych" (tak od szczepienia, jak i od dawania odpowiedzi czy się jest zaszczepionym czy też nie. Wiec rozwija się nowa religia tzw. "Brandonizm". Bo przecież każdemu wolno wierzyć w co tam chce.
Egzegeza jest prosta jak budowa cepa:
Przymus byłby wtedy, jakby Cię siłą zaszczepili. Jak Cie wywalą z roboty to jest obowiązek. Bo Cię siłą nie zaszczepią.
Biorąc pod uwagę to, jakie braki kadrowe są w powyższych trzech grupach z obowiązkiem marcowych szczepień ... ja bym na miejscu rządu nie ryzykował
Do marca się to może zmienić 15 razy.
Aby poprawić statystyki zaszczepieni 2 dawkami mogą zostać zdegradowani i otrzymać status niezaszczepionych.
Kanada zakupiła 400 milionów dawek czyli wypada po 10 sztuk na łebka. I roboczo możemy przyjąć że zakładają rocznie 3 dawki czyli 10 dawek przez 3 lata. A potem samo to wygaśnie bo tak mniej-więcej wygasa epidemia.
Omikron zaczął u nas zabawę, machając rekordzik zimy (30586) po tygodniu od rozpoczęciu wzrostów.
Spokojnie, zaczęły się ferie to nikt nie będzie robił gwałtownych ruchów, szybciej przejdzie niż się zdecydują.
Gwałtowne ruchy są prawie niemożliwe, ponieważ grożą utratą większości sejmowej. Poza tym już na nie za późno, kto miał złapać to złapał. Pozostają tylko modły.
Zastanawia mnie jednak kwestia zgonów - wygląda na to, że w niedzielę się na Covid nie umiera.
Zmienność cyklu tygodniowego jest niezmienna - w niedzielę prawie nikt nie choruje, ani nie umiera (przynajmniej w porównaniu). W takiej Norwegii na covid umiera się góra trzy razy w tygodniu, w Szwecji czy Belgii w weekendy się nawet nie choruje
A imię jego - 122 tysiące testów.
Stąd i dzisiejszy wynik nie świadczący zupełnie o niczym. Ważniejszym od liczb jest to, jak te tak zwane testy przełożą się na zachorowania osób testowanych. A co za tym idzie, jaka ilość z tych osób, które zaczną przechodzić objawowo, będzie wymagała pobytu w szpitalu.
Instytucje zajmujące się modelowaniem przewidują w szczycie fali 2 mln zakażeń w Polsce...a my ile testów maksymalnie jesteśmy w stanie zrobić w ogóle? 150 tys.?
Gdzieś mi wpadło w oko info, że maksymalnie robi się u nas 60 tys testów dziennie, z czego obecnie 1/4 jest pozytywna. Przewiduję, że omikrona złapiemy prawie wszyscy. Osobiście od trzech dni mam suchy kaszelek i żadnych widoków na test.
Eeeee, chyba więcej, bo czasem padały liczby w okolicy 100 tys. wykonanych, a gdzieś wyczytywałem, że jakby wykorzystać do maksimum wszystkie lab., to ok. 150 tys. testów dziennie by dało rady zrobić. Ale to i tak kropla w morzu potrzeb.
Hmmm, możliwe że niektóre osoby świeżo po 3. dawce się uchowają, bo jakaś tam ochrona przed zarażeniem jest, chociaż niższa niż na inne warianty. Zobaczymy.
Takie dwie anegdotki, sprzed kilku dni, które absolutnie potwierdzają to, czym faszerują nas media.
Wizyta na sorze w mieście wojewódzkim. Lekarki, nie robiąc sobie nic z obecności pacjentów, dostawiają krzesła na zwykłym oddziale ratunkowym, bo brak łóżek, komentując to zdaniem "a oddział covidowy pusty" Pan w średnim wieku zgłasza się z problemami oddechowymi przy wysiłku, które pojawiły się po trzeciej dawce Starsza pani przywieziona z ostrym zapaleniem płuc. Trzykrotnie ukłuta Następna, identyczna sytuacja, tylko nie dość, że trzykrotnie ukłuta, to jeszcze zakażona covidem
Anegdotka druga. Mój ojciec, prawilny covidianin dwukrotnie ukłuty, cztery dni temu stracił węch i smak. Dzwoni do poz. Zanim powiedział, co mu dolega, usłyszał, że możliwe są już tylko teleporady. Jak powiedział z czym dzwoni to nie dość, że nagle dostał zaproszenie na wizytę, ale i że "nie będzie problemu z łóżkiem w szpitalu" Ostatecznie zdecydował się na teleporadę, bo poza tym nie ma innych objawów. Lekarz powiedział mu, że od dnia następnego (a dzownił w trzecim dniu od pojawienia się objawów) może mieć oficjalnie status ozdrowieńca nawet bez testu Jeśli już bardzo chce może wykonać test we własnym zakresie i sam się izolować, ale decyzja zależy od niego
Myślę, że nie wymaga to komentarza
I co właściwie ma z tego wynikać? W skali kraju łóżka "covidowe" są obecnie wykorzystane w niespełna 50%, w kujawsko-pomorskim również.
Do skierowania na test PCR nie trzeba nawet lekarza POZ, wystarczy rejestracja z powodu objawów.
https://www.gov.pl/web/gov/zapisz-sie-na-test-na-koronawirusa
Szczepienia nie dają stuprocentowej skuteczności (przeciwko żadnej chorobie).
Za kilka lat załapiesz co z tego wynika
Na szczęście w kraju prywatnej służby zdrowia nie ma takiej farsy jak "szpitale covidowe", nie ma też teleporad (chyba że ktoś bardzo chce), lekarze przyjmują normalnie, operacje odbywają się normalnie.
Testować się można kiedy się chce, bez żadnego skierowania, czy nawet objawów w kazdej aptece "za gratis".
Szczepienia (żadne) nie dają 100% pewności ochrony przed chorobą, ale rzadko kiedy dają pewność zarażenia 80% zaszczepionych.
Szczepienia miały chronić przed ciężkim przebiegiem i przede wszystkim tych starszych. I tutaj też można się testować w każdej aptece, ale nie o to mi chodzi. Serio nikt nie widzi problemu w tym, że ktoś z ewidentnymi objawami wiruska ma powiedziane, że od zaraz ma status ozdrowieńca i może wrócić do populacji zarażać dalej, podczas gdy w zeszłym roku byłoby to nie do przejścia? Albo że paniusia niemalże zaprosiła chłopa z brakiem węchu do szpitala, żeby tylko zajął łóżko covidowe?
Ja już przestałem się ekscytować kolejnymi odpałami PiSu. Oni robią chore/abstrakcyjne/złe/dziwne rzeczy tak często, że musiałbym jakiś rejestr prowadzić żeby się w tym połapać.
Generalnie nie wiem co PiS ma do tego co powiedział randomowy lekarz w przychodni czy na SORze
Ozdrowieńcem można zostać tylko po potwierdzeniu choroby oficjalnym testem.
Jak widać do statusu ozdrowieńca nie potrzeba oficjalnego testu.
Trzeba. Inaczej ma się tylko deklarację lekarza że "wie pan będzie pan ozdrowieńcem".
Zależy gdzie. We Wrocku nie ma szansy na uzyskanie statusu ozdrowieńca po chorobie, jak się nie przejdzie testu.
To się od samego początku trzymało na sznurek i taśmę klejącą. Nie wiem, czemu jesteś zaskoczona. Jak pod koniec zeszłego roku krewni całą rodziną chorowali na Covid, to sanepid ich nie zdążył umieścić na kwarantannie, a jedyna w grupie zaszczepiona osoba nie została przetestowana i zarażona biegała po sklepach.
Mamy 50 000 wykrytych przypadków (1/3 wykonanych testów pozytywna) , rząd wykonuje pierwsze ruchy pozorne, a sejm nie jest w stanie nic uchwalić, bo 1/3 posłów partii rządzącej to anty-szczepy i grożą buntem, co oznaczałoby koniec rządów PiS i konieczność ucieczki na Krym dla niektórych.
Ja nie jestem zaskoczona tym, co robi rząd, bo rząd robi to, co mu każą. Ja jestem zaskoczona tym, że nadal większość traktuje tę farsę poważnie. Mam na myśli obywateli.
Obywatele traktują to poważnie bo to oni mogą zachorować, ucierpieć na zdrowiu, umrzeć.
Obecnego rządu nikt w tym kraju nie traktuje poważnie.
Już kiedyś to napisałem i podtrzymuję - mamy najgorszy "rząd" w historii naszego kraju. Ale nie o tym, tylko w temacie dzisiejszych 50k.
- Bo szaleństwo musi dalej trwać. Najkrótsza odpowiedź
50 tysięcy wyników pozytywnych ? - WOW!. Przy 170 tysiącach wykonanych testów Chyba gdzieś umyka medialnie ten szczegół, takie odnoszę wrażenie ...
Liczba zajetych łóżek - spada. Respiratorów - spada. Zgonów - no, tu już niemal odwrót totalny, w porównaniu do licz z paru tygodni wcześniej. Wtedy wmawiano, że wysoka śmiertelność to wina niezaszczepionych, którzy zajmują łóżka na tak zwanych oddziałach covidowych. Patrząc na liczby zgonów o połowę mniejsze z ostatnich dni, ciekawi mnie jak teraz będzie to tłumaczone ?
Strach musi jednak napędzać tą maszynę, nic to, że Hiszpania czy Anglia uznawać będą omicrona za grypopodoną chorobę, którą w ten sposób będą traktować i leczyć. We Włoszech nawet mówi się, że sporą część chorujących na omicrona należałoby kierować do domów a nie do szpitali.
Czy jest się jeszcze czym dziwić ? Chyba już nie. Nawet nie chyba, tylko na pewno. Przecież wmawiano ludziom, że stadna odporność i wirus zniknie, że szczepionka i wirus zniknie, że zaszczepiony nie może zachorować a już w ogóle - zarażać. Tak, tak, to właśnie mówiono wcześniej, "wisiało" nawet na stronach MZ. Czasami nawet ludzie wrzucają screeny na tłita MZ w postach. Wypowiedzi naszych mędrców z rady co to już jej nie ma, też były niczym niepodważalna prawda. W lubelskim chociażby, gdzie przecież zwłoki na chodnikach miały leżeć. Tych niezaszczepionych. Czas wszystko jak widać weryfikuje.
Mnie co innego zastanawia, bo nie powiem, że dziwi. Mianowicie, jak łatwo od dwóch dawek szczepionki, która miała zlikwidować pandemię, przeszliśmy do rzeczywistości w której co 5 miesięcy kolejna daweczka, obowiązkowe (choć jeszcze nie u nas na szczęście, ale coraz bliżej) paszporty covidowe w fonie, szczucia mediami społeczeństwa gdzie stawia się jednych przeciw drugim - szczepieni vs niezaszczepieni. Ograniczeń na każdym kroku, wprowadzanym zresztą bez sensu. Rozwalania ludziom firm i życia. W imię czego ?, zabójczej wersji kataropodobnego omnicośtam, który pojawił się w najwyższym od lat sezonie grypowym ? ...
Niemal milion osób na kwarantannie ... mój boże. Jak tak dalej pójdzie, to za parę tygodni nie będzie kto miał pracować w tym kraju.
do gadania głupot to też wolność, choć zawsze fascynuje ludzka skłonność do kurczowego trzymania się głupot
Mamy typowo omikronowy wzrost zakażeń (schemat podobny do innych krajów). Co na to odpowiadają? że to wina testów, bo jakby się ludzie nie testowali w TAKICH ILOŚCIACH to by nie było chorych (w Tanzanii nie było żadnych chorych dopóki prezydent nie zszedł na Covid). A że np. w takiej Anglii robi się nie 170 tysięcy testów tylko milion trzysta? To na pewno spisek polskiego rządu.
Fakty? Kogo by fakty obchodziły. Stadnej odporności nie osiągnęliśmy, bo to wymagałoby wyszczepienia na poziomie 90% (a my nie możemy doskoczyć do marnych 60%), nie wspominając że szczepionki były projektowane na oryginalny wariant wuhański (a i tak pomagają przy kolejnych). Ale kij, ważne że można się pomądrzyć że niby nie działa (wał przeciwpowodziowy też nie działa jak się go zrobi tylko na części brzegu. Zgony maleją? Po dwóch latach pandemii każdy kto chce, wie że zgony zwykle następują po paru tygodniach od wykrycia zakażenia, przesunięcie krzywej jest widoczne (teraz umierają ludzie którzy zarazili się przed rozpanoszeniem się omikrona). Hospitalizacje maleją? Tylko, drobiazg, jakoś nie maleją, tydzień temu było niemal dokładnie tyle samo co dziś (a nawet o kilkanaście mniej).
Ale wierzyć w światowy spiseg jaszczurów zawsze można, to udziela odpowiedzi na każde pytanie.
Howgh.
AJ73 napisał:
Liczba zajetych łóżek - spada. Respiratorów - spada. Zgonów - no, tu już niemal odwrót totalny, w porównaniu do licz z paru tygodni wcześniej. Wtedy wmawiano, że wysoka śmiertelność to wina niezaszczepionych, którzy zajmują łóżka na tak zwanych oddziałach covidowych. Patrząc na liczby zgonów o połowę mniejsze z ostatnich dni, ciekawi mnie jak teraz będzie to tłumaczone ?
-----------------------
Spada, bo to liczby z poprzedniej fali delty, teraz rozkręca się O, a przecież hospitalizacje i zgony idą z kilkutygodniowym opóźnieniem. Nawet zakładając np. dwukrotnie mniejszą śmiertelność, to przy 5-krotnie większej zarażalności, wciąż jest to większa liczba na daną chwilę, co wiąże się z większą presją na służbę zdrowia.
A co do niezaszczepionych - to mają kilka razy większą szansę na zgon, zależnie od wieku:
https://twitter.com/alutk_a/status/1484471204907999232?s=20
Tak, ja wiem i pewnie już zdecydowana większość rodaków zorientowała się jak ten system działa.
I nie jest chyba tajemnicą, że wysoka liczba zgonów nie wynika li tylko z powodów covida, ale jest skutkiem wielu innych czynników, które w konsekwencji dają nam te okropne statystyki.
My generalnie, jako społeczeństwo, jesteśmy schorowani. Im bardziej wiekowo wyżej, tym wyłazi więcej chorób. Leżymy w szybkiej diagnostyce, jesteśmy w czarnej topce jeśli chodzi o zgony z powodów udarów, zawałów, cukrzycy, że o raku nie wspomnę.
Presji na służbę zdrowia dzisiaj by nie było, gdyby wszystkie kolejne rządzące po sobie ekpipy wzięły się za to tak jak należy. Niestety, mądry Polak po szkodzie po raz kolejny sprawdza się na naszych oczach.
I nie, nie neguję tego, że niezaszczepieni mają większą szansę na zgon z powodu covida - w zależności od wieku. Uważam po prostu, że żadne paszporty covidowe nie są w stanie zapobiec wirusowi, ani też szczepionki nie są jedynym rozwiązaniem. Muszą wreszcie pojawić się leki łagodzące do minimum objawy covidowe, bo covid z nami już zostanie na zawsze. Dopóki tego nie będzie, to niestety, ale kolejne fale będą zbierały swoje żniwo. W Polsce, niestety jak dane wskazuję, głównie z grup seniorskich.
Generalnie, to widać, że ludzie są już tym wszystkim potwornie zmęczeni. Strach włączać tv czy radio (oprócz 357 ). Inną sprawą, że rodacy mają jednak wywalone na te podstawowe dystans, dezynfekcja, maseczka. No i przynajmniej te pół metra odległości. A szkoda, bo to wiele nie kosztuje przecież, a jest takim minimum, które powinno być właśnie teraz, przestrzegane.
Paszporty nie zapobiegają wirusowi, ale widać było na Zachodzie, że po ich wprowadzeniu skokowo wzrosła liczba zaszczepionych i oni sobie tam zaraz będą znosić wszelkie obostrzenia, a nasza służba zdrowia nadal będzie bujać się z falami zakażeń. Pozostaje mieć tylko nadzieję, żeby nikomu z Twoich bliskich nie była potrzebna karetka, która się spóźni.
W 357 też są kłótnie, zależnie od tematu w południe zwłaszcza jak zadzwoni "pan FIlip" XD
W sytuacji, gdy szczepionka jest "prawie szczepionką" jeno, to możesz wyszczepić i 100% populacji, i nic ci to nie pomoże i niczego nie ograniczy. U mojej rodziny we Wrocku wszyscy zaszczepieni pełnymi dawkami (poza 5 latkiem), wszyscy złapali Covida.
I wszyscy na kwarantannie, nikomu nie dali statusu ozdrowieńca na piękne oczy.
Finster Vater napisał:
W sytuacji, gdy szczepionka jest "prawie szczepionką" jeno, to możesz wyszczepić i 100% populacji, i nic ci to nie pomoże i niczego nie ograniczy. U mojej rodziny we Wrocku wszyscy zaszczepieni pełnymi dawkami (poza 5 latkiem), wszyscy złapali Covida.
-----------------------
Złapali, ale czy wylądowali w szpitalu? Jeśli zaszczepienie zmniejsza szansę na szpital kilkunastokrotnie, to jest tyle razy pacjentów mniej. Może w krajach z lepiej funkcjonującą służbą zdrowia nie robi takie coś aż takiej różnicy, ale w kraju nad Wisłą, gdzie ciężko było się gdzieś dostać już przed pandemią, robi dużą.
Dlatego od początku podkreślam, że szczepić się warto.
Co nie zmienia istoty rzeczy - ilość zaszczepionych nie ma wielkiego związku z rozprzestrzenianiem się pandemii, skoro zaszczepieni mogą się zarażać i co gorsza, dalej roznosić wirusa. Dlatego przymus szczepień jest bez sensu - jak ktoś woli zamiast lekko przechorować w łóżku z temperaturą walczyć o życie pod respiratorem - jego wybór.
Dziś czytałem wypowiedź dyrektora szpitala w Lublinie, że skoczyła im liczba przyjętych dzieci szkolnych. Jakoś ani jednego zaszczepionego.
Ale to, że jest ledwo zipiąca, to zasługa naszych polityków wszystkich opcji, z każdego rządu. Zwróć uwagę, że choćby i podwoili liczby dostępnych miejsc w szpitalach, to i tak nie rozwiąże to najważniejszego - malejącej liczby lekarzy.
Obwiniając osoby niezaszczepione o to, że zajmują miejsca w szpitalu jest nie na miejscu. Po pierwsze, bez względu na pandemię, osoba pracująca, której potrącane są składki ma prawo do korzystania z publicznej służby zdrowia - w tym pobytu w szpitalu. I covid ma tu guzik do tego.
Po drugie, przyjmując Twój punkt widzenie, że Jego wybór by był, jakby nie zajmował miejsca komuś innemu, to za pare-naście lat może dojść do takiej sytuacji (jeśli nam lekarzy nie przybędzie hurtem), że o trafiających do szpitali z powodów udarów czy zawałów też będzie można powiedzieć parafrazując - jego wybór, mógł dbać o zdrowie, nie pić, nie palić, dbać o kondycję fizyczną itp. ... Jakby nie patrzeć, to najbardziej "popularni" pacjenci obok onkologicznych.
Problem z ledwo zipiącą służbą zdrowia uwidocznił się niejako przy okazji. On był obecny wcześniej, i cały czas się pogłębia. Jeśli nie będzie w najbliższych latach znaczącej zmiany, to obawiam się, że i prywatnie będzie trzeba zapisywać się na miesiące do przodu.
AJ73 napisał:
Obwiniając osoby niezaszczepione o to, że zajmują miejsca w szpitalu jest nie na miejscu.
-----------------------
Słuchaj no, w zeszłym roku, przez antyszczepów musiałem czekać aż sąsiad wróci z pracy i zaniesie mnie do samochodu matki, bo wszystkie karetki zaiwaniały z zarażonymi, przez co prawie zdechłem. Trzy razy.
Także sram w ogólnym kierunku osób, które uważają, że "ich ciało, ich wybór" a potem sprawiają, że niewydolna służba zdrowia staje się jeszcze bardziej niewydolna. Banda durnych kretynów, którzy dali się ograbić na hajs i omamić Sosze czy innemu Ziębie.
Jak już mają czelność stwarzać zagrożenie dla innych ludzi swoją postawą to niech chociaż zdychają w domu, a nie nagle 60% wydajności płuc i ojeju big pharmo pomusz, zły lekarzu na którego plułem pomurz, ja nie chcę umierać.
Rzekłem.
Edited by Rusis
Wiem że to wina wieloletnich zaniedbań, ale co to zmienia w szkodliwości postawy, która w obecnej sytuacji dokładając się do niewydolności systemu, jeszcze bardziej pogarsza się sytuację i może zaszkodzić współobywatelom? Czy to nowina, że u nas służba zdrowia nie działa jak np. w Szwecji?
"osoba pracująca, której potrącane są składki ma prawo do korzystania z publicznej służby zdrowia" oczywiście że tak, tak samo jak zaszczepiona, a nie może się taka dostać, bo nieszczepieni blokują miejsca i są przyjmowani "bez kolejki", no bo są nagłymi przypadkami, a w mojej rodzinie już kilka razy przekładano operacje planowe, bo albo brakowało anestezjologów, albo zamykano oddziały, by przerobić je na covidowe. Zatem mając na względzie szerszy obraz, jeśli nie chcesz się zabezpieczyć przed daną chorobą, to dlaczego masz na nią być tak samo leczony (ba, właściwie z pierwszeństwem) niż osoby, które zrobiły wszystko, by się przed nią zabezpieczyć, a doznają np. udaru lub wypadku i pomoc nie zdąży do nich dotrzeć na czas?
"osoba pracująca, której potrącane są składki ma prawo do korzystania z publicznej służby zdrowia" - wiem, że tak nigdy nie będzie, ale sprawiedliwie byłoby, gdyby nie dotyczyło to chorób, na które jest szczepionka, a ktoś sam wybrał, by się nie zaszczepić. Powinno ponosić się odpowiedzialność za swoje czyny
AJ73 napisał:
Obwiniając osoby niezaszczepione o to, że zajmują miejsca w szpitalu jest nie na miejscu.
-----------------------
Jak najbardziej jest. Już parę osób umarło w Tenkraju bo nie doczekało się na karetkę (wszystkie woziły niezaszczepionych covidian). A że to nie tylko ich wina? Oni nie zrobili tego co mogli, bez żadnego racjonalnie uzasadnionego powodu.
I tak, kwestia współodpowiedzialności za własne choroby wciąż jeszcze przed nami.
+1
Ale żeby było choć trochę merytorycznie - to nie jest tak, że w sytuacji, w jakiej znajduje się służba zdrowia, możemy wejść cali na biało z postulatywnymi hasłami z innego porządku rzeczy. Super by było, gdyby każdy składkowicz w tej chwili miał prawo do opieki medycznej. Tak samo jak wiedza, że służba zdrowia korodowała od lat, nie sprawi, że nagle wszyscy wezmą głęboki oddech i jednym chuchnięciem cudownie ją uzdrowią. W nieidealnym świecie mając do dyspozycji nieidealne środki i pod presją czasu należy podejmować decyzje mające potencjalnie najkorzystniejszy efekt - w tym przypadku iść się zaszczepić, żeby nie być potencjalną zawalidrogą dla siebie i innych. Każda inna postawa to obrażanie się na rzeczywistość - będące wedle wszelkich prawideł synonimem głupoty.
-Powinno ponosić się odpowiedzialność za swoje czyny
Nieprawda, we współczesnym świecie to już jest uznawane za korwinizm lub faszyzm, bo państwo jest opiekuńczym daddy. (Swoją drogą, oskarżanie o bycie zwolennikiem silnego rozbudowanego państwa przez zwolenników silnego rozbudowanego państwa to wspaniałe kuriozum ostatnich dwóch dekad xD)
Ale to na marginesie i niezwiązane z covidem, ja tam zaczipowany jak tylko dali.
Nie lubię skrajności, zarówno rozdawnictwa i traktowania ludzi przez państwo jak małe dzieci, jak i pozwalanie na wszystko, jakąś...hmmm...anarchię, co kojarzy mi się z czasami upadku Rzeczypospolitej, gdy każdy ciągnął w swoją stronę, widząc tylko czubek własnego nosa i swoje korzyści.
Od razu na wstępie - nie jestem antyszczepionkowcem, jestem po dwóch dawkach. Właśnie próbuję dociec czy powinienem przyjąć trzecią i czy wysyłać już rodziców na szczepienie.
Na początku programu szczepień (przed pierwszą i drugą dawką) był klarowny obraz sytuacji. Wszyscy (no prawie) trąbili, żeby się szczepić, była kampania w mediach, artykuły, youtuberzy typu Nauka to Lubię czy Naukowy Bełkot kręcili o tym fajne odcinki (a teraz cisza).
Teraz antyszczepionkowe teorie już dawno przerwały wał przeciwpowodziowy. Zresztą mam wrażenie, że wiele sceptycznych głosów dociera również ze strony samych lekarzy z całego świata. Nawet sam będąc u laryngologa spotkałem się z narzekaniem na system szczepień. Mam wrażenie, że skapitulowano i nie ma już takiej jednomyślności. Mój tata właśnie zrobił badanie na obecność przeciwciał - wyszło, że ma ponad normę (a drugą dawkę miał już sporo temu). Na pytanie czy powinien się szczepić usłyszał, że "to już pana decyzja" xD Czyli teraz przeciętny Kowalski ma oceniać czy iść się zaszczepić?
W ogóle kampania informacyjna jest... nie istnieje. Próbowałem sam znaleźć odpowiedź na pytanie czy szczepić się, jeśli poziom przeciwciał jest wysoki. W końcu znalazłem artykuł, który zawierał akapit "Wysoki poziom przeciwciał a trzecia dawka – szczepić się czy nie?". No to myślę "uff, dokładnie tego szukałem, w końcu". A tam jakiś bełkot i wytłuszczone zdanie:
"Nie zaleca się wykonywania badań serologicznych w celu oceny odpowiedzi na szczepienie przed podaniem dawki dodatkowej oraz przypominającej – precyzuje resort."
xDDD
Jeszcze raz - to jest odpowiedź na pytanie czy szczepić się przy wysokim poziomie przeciwciał.
https://www.medonet.pl/porozmawiajmyoszczepionce/szczepionka-na-covid-19,czy-szczepic-sie-trzecia-dawka--jesli-mam-przeciwciala-,artykul,90644475.html
Znalazłem też coś takiego: https://zdrowie.pap.pl/szczepienia/dlaczego-ozdrowiency-powinni-sie-szczepic-przeciw-covid-19
I z tekstu wynika, że wysoki poziom przeciwciał nie musi oznaczać dobrej odpowiedzi komórkowej.
No to nie wiem w końcu. Z dwóch powyższych linków wynika chyba, że nie ma sensu robić testów na przeciwciała. A czy się szczepić? Codziennie widzę jakieś antyszczepionkowe niusy, często powołują się w nich na ludzi medycyny. Nie chce mi się tego wszystkiego weryfikować, nie wiem co o tym myśleć. Nie wiem na ile są to jakieś głosy rozsądku, a na ile sianie dezinformacji. Czy ktoś tutaj to ogarnia?
pierwsza uwaga jest taka, że szczepionki dostępne w obrocie były badane pod kątem skuteczności przeciwko pierwotnemu wuhańskiemu szczepowi i w reżimie dwóch dawek (ok, niektóre nawet tylko jednej), więc jeżeli chcesz obiektywnej informacji o tym co sądzi o tym nauka - takiej jednoznacznej odpowiedzi nie ma
Wiemy po 2 latach, że niektórych wirus SARS-Cov-2 kładzie z nóg jak grad zboże, a inni przechodzą bez zmrużenia okiem, kogo jak - nikt nie wie (głośne w pewnej chwili badania z Białegostoku o znalezieniu jakichś tam genów mają dość niską wartość naukową). Analogicznie jest ze stanem organizmu po dwóch dawkach - jedni mają przeciwciał więcej, inni mniej, a jak to wpływa na odporność przeciwko kolejnym szczepom, nikt nie wie.
Jedyne co mamy w miarę pewne, to dane statystyczne z różnych krajów, wskazujące na ile dużo jest chorych (hospitalizowanych, na intensywnej terapii, zmarłych) po 3 dawce, ilu po 2, a ilu wcale - tu zwykle 3 dawka okazuje się poprawiać szanse w porównaniu do tych, którzy jej nie wzięli (co nie oznacza, że osobie X na pewno pomoże lub nie pomoże).
Z naukowego punktu widzenia mogę Ci podrzucić ten oto miniwykład:
https://threadreaderapp.com/thread/1417544454223843333.html
Sam wziąłem trzecią i zachęcam.
Zastanawianie się czy ma się wystarczającą ilość przeciwciał po pół roku od 2. dawki miało sens zanim Omikron przewrócił wszystko do góry nogami, omijając w dużej mierze odporność ozdrowieńców czy po szczepionkach, więc 3. dawka jest zalecana, tym bardziej starszym osobom, bo im odporność spada szybciej niż młodym ludziom. We wszystkich tabelach liczba hospitalizacji osób po 3 dawkach jest kilka razy mniejsza niż osób po 2, a tych znowu podobnie w odniesieniu do nieszczepionych. Ja się szczepiłem i wszyscy moi bliscy również (pomijając przypadki, gdy z niezależnych powodów musieli przełożyć na później), w pracy większość osób również.
..to jest jakaś tragedia. Przed nim ostatni raz byłem chory bodajże w sierpniu 2019. Dwa lata pandemii bez najmniejszej infekcji.
No i się worek rozwiązał w październiku 2021. Najpierw jakieś takie głupawe przeziębionko. Potem niecały miesiąc później powrót od znajomych z Warszawy, nie wiem, jakieś inne wiruski, inny klimat i znowu. Grudzień covid i słynny brak węchu i smaku przez ponad tydzień (dziwne uczucie). Teraz znowu jakiś szajs.
Wszystko na lekkim poziomie ale wkurza mnie to tej pseudozimy. Nie wiem jak u Was ale u mnie pogoda jest OKROPNA. Jak spadnie śnieg to tylko po to żeby zaraz zamienić się w wodę i błoto i zamarznąć. Od początku stycznia non stop wieje. Brzydko, szaroburo. Tragedia.
W 2020 bardzo ładnie obcięliśmy kontakty, co skutkowało najniższą od lat liczbą innych chorób - co nie znaczy że one znikły. Z jednej strony poluzowaliśmy (wracając do tego co kiedyś), z drugiej trochę się organizmy odzwyczaiły od innych wirusów, i zaraz się zaczynają kumulacje.
A pogoda okropna, potwierdzam.
U nas zakażeń tyle, że lekarze z wirusem, ale bezobja2owi, mają chodzić do pracy (w maskach, rękawiczkach and stuffie) i leczyć pacjentów, a nie opierdzielać się na teleporadach.
W meksyku i Jondurasie wymagają masek na zewnątrz, w tym w lasach i na plażach (ale w wodzie już nie), za nieprzestrzeganie grozi nie grzywna, a więzienie. Surowość tego prawa jest jednak łagodzona faktem, że nikt go nie przestrzega.
Od poniedziałku żegnamy się z maseczkami w miejscach publicznych i kwarantanną. Maseczki wciąż jednak obowiązywać będą w szpitalach i przychodniach, co akurat jest zrozumiałe.
Obowiązek izolacji spadnie zaś teraz na sumienia osób zakażonych, które będą musiały we własnym zakresie tak funkcjonować, by nie zarazić potencjalnych niezaszeczpionych Kwarantanna zostaje zniesiona a sanepid będzie ją stosował tylko w przypadkach, gdyby pojawiło się większe ognisko zachorowań. Od kwietnia natomiast, testy będą wykonywane tylko na zlecenie lekarza.
Czy więc pandemia w PL się skończyła ?. Otóż ... nie. Pomimo znoszenia zakazów i nakazów, obecny stan rzeczy ma przejść w formę "stanu zagrożenia epidemicznego". Co będzie dawało rządzącym możliwość przywracania nakazów i zakazów, które właśnie zostają znoszone. Coś w stylu, jak zjeść ciastko i mieć ciastko.
Wreszcie też oficjalnie zakomunikowano ustami naczelnego lekarza kraju, że średnia wieku osób umierających to (+85), a przypadki zgonów dotyczą głównie osób z tak zwaną wielochorobowością.
Skoro więc jest tak źle (+8900 pozytywnych testów na dzisiaj/+140 osób zmarło), to dlaczego jest tak dobrze ?
Otóż, wierzcie albo nie - mamy już odporność zbiorową na poziomie 90-95 procent !. Szok normalnie dla mnie, że przy wyszczepieniu 60 procent populacji, mamy tak dobrą odporność. Jak ściana, są moi wspaniali rodacy. Nie do przejścia.
Biorąc jednak poprawkę na sezonowość tego wirusa - na jesieni znów się zacznie, mimo wszystko zaryzykuję : wszystkim Grzesiowskim, Horbanom i Simonom, szczere niedozobaczenia i niedouslyszenia
No i pięknie. Tyle się uchowałem, a jak nasi geniusze (po raz kolejny) odwołali pandemię to mam pozytywny wynik
Spokojnie, wyjdziesz w wynikach w przyszłym tygodniu
Zdrowia!
bartoszcze napisał:
Spokojnie, wyjdziesz w wynikach w przyszłym tygodniu
-----------------------
No właśnie nie wyjdę, bo jak się źle poczułem (a zdarzyło mi się po raz pierwszy od ponad dwóch lat - akurat jak znieśli maseczki - co za przypadek!) to sobie zrobiłem antygenowy XD
bartoszcze napisał:
Zdrowia!
-----------------------
Dzięki
Teraz to mam wrażenie covid ostro szaleje. Widać to wśród dzieci i rodziców. Jest totalny nawał jakichś anginowatych i rotawirusowatych chorób. Zresztą mój syn i żona mieli zapalenie gardła. Czy to covid czy nie to już się nie dowiemy.
Moim zdaniem, to wiosna Z efektami infekcyjnymi jak co roku.
Mieliśmy od połowy marca niemal letnią pogodę. Widać było z jaką dziką radością ludziska pozrzucały z siebie pancerze zimowe i wskoczyli w wakacyjne niemal ubiory.
Sam zresztą też to zrobiłem, no ale ja opycham się hurtowo imbirem, więc mam + 100 do heal`u . Sporo moich znajomych jednak nie. Dlatego dzisiaj gorączkują, jęczą i kaszlą w domach. I oczywiście pozarażali swoje pociechy
Mój kolega poszedł jakieś 2 tygodnie z chorym dzieckiem do lekarza. Pan dokter przebadał i powiedział, że to początki grypy. Na co mój kumpel się pyta - A może to covid? Na co dokter - " Covida już nie ma". Autentyk.
Ja miałem wszystkie objawy w lutym 2020, podobnie jak kilku znajomych, trzy dni wyjęte z życia i kilka tygodni kaszel aż płuca szło wypluć - ale że to było jakoś trzy tygodnie przed pierwszym oficjalnym wykryciem w Polsce to bliźniacza sytuacja - "covida jeszcze nie ma" potem do szczepienia choćby katarku nie miałem, więc kiedyś to pewnie przechorowałem, hmm, ciekawe kiedy i ciekawe ile jeszcze było takich osób podziwiam lekarza, który pierwszy uwierzył, że to jednak on może być tym pierwszym na którego wypadł taki pacjent, a nie jak reszta, że przecież nie ma przypadków potwierdzonych to jemu się na pewno taki nie trafi
I po co łazi po lekarzach ?
Cytując z klasyka, - stłucz pan termometr, to temperatura spadnie . Trzeba było się nie testować, to i plusika by nie było.
Kolega widzę, uparł się, by statystyki Niedzielskiemu na złość popsuć. To nie wiemy, że nasz lekarz narodu dzielnie teraz walczy by nie zapłacić za te +/- 70 milionów zamówionych na jesień szczepionek ?. Toż to kilka miliardów złotych z naszej ciężko toczonej podatkowej krwawicy !. Choroby powszechne wreszcie wróciły do gabinetów lekarskich, a tu widzę krecią robotę robimy ?. I to nam, Polakom. Ładnie tak ?
Spoko, tylko ludzie bez przyjaciół i życia towarzyskiego nie mieli jeszcze wirusa Gorzej jak cię dopadnie na wyjeździe i musisz przebookowywać loty i załatwiać sobie za granicą papiery ozdrowieńca. Tego nie polecam.
A w tym wszystkim najbardziej "boli" to, że przeszedłem go nieco gorzej niż osoba zupełnie niezaszczepiona
Ja w sumie nie wiem na pewno czy nie miałem - dwa razy (w okresie przedszczepieniowym) miałem bliski kontakt z osobami zakażonymi w fazie, kiedy już mogły zarażać, ale objawów u siebie nie odnotowałem, a na testy z tracingu nikt mnie nie wysłał, więc...
A coś w gardle i nosie mnie trzyma już dobrych parę tygodni, ale nie zwalam na C-19. Za to nadal noszę maseczkę przy ludziach
bartoszcze napisał:
Ja w sumie nie wiem na pewno czy nie miałem - dwa razy (w okresie przedszczepieniowym) miałem bliski kontakt z osobami zakażonymi w fazie, kiedy już mogły zarażać, ale objawów u siebie nie odnotowałem, a na testy z tracingu nikt mnie nie wysłał, więc...
-----------------------
No to podobnie do mnie, tyle że ja miewałem trochę częściej kontakt z zakażonymi, ale ani razu w trakcie izolacji nie miałem objawów, więc założyłem, że jakoś mi się upiekło.
bartoszcze napisał:
A coś w gardle i nosie mnie trzyma już dobrych parę tygodni, ale nie zwalam na C-19. Za to nadal noszę maseczkę przy ludziach
-----------------------
To tak, jak ja, przynajmniej teraz nie mam wyrzutów sumienia, że komuś przypadkowo sprzedałem.