https://www.youtube.com/watch?v=2zEoo5sBzMw
https://www.youtube.com/watch?v=xJIeXkNyw_8
https://www.youtube.com/watch?v=p8VgNgjl7pI
https://www.youtube.com/watch?v=2zEoo5sBzMw
https://www.youtube.com/watch?v=xJIeXkNyw_8
https://www.youtube.com/watch?v=p8VgNgjl7pI
Rey vs Kylo z TFA i Rey vs Kylo w (tfu, tfu) TROSie. Świetne, takie jak powinny wyglądać. Co prawda, w ostatnim z tubkowych filmików ekspert od swordów załamuje ręce widząc "reverse grip" i w pełni z nim się zgadzam ... ale i tak świetnie to wygląda wizualnie.
Mnie również bardzo podobały się pojedynki w ST, jako połączenie (w miarę) realizmu OT z efektownością PT, no i występuje w nich reakcja z otoczeniem (jak w V i VI), a na dodatek taka skacząca Rey nie wygląda jakby nic nie ważyła, co czasem zdarza się w PT.
Tak jak lubiłem walkę w Trosie, zarówno tą na Kijimi jak i na ruinach Gwiazdy, tak w tym drugim przypadku brakowało mi jednej rzeczy. MUZYKI
Cieszymy się z tego co jest, ale prawda jest taka, że miecze mają potencjał, który jest kompletnie niewykorzystany w SW
https://youtu.be/xQvgt0ocr5c?t=2
Gdybym na własne oczy nie zobaczyła różnych "trików" na pokazie Masters of Shaolin, to do dzisiaj taki Bruce Lee byłby dla mnie, powiedzmy, na wpół do uwierzenia. . Cud i miód, ale w SW nie chciałabym tego oglądać, już Donnie Yen był z tym swoim kung -fu zbyt ziemski a tym samym ciut niestrawnym, i ta japońszczyzna Filoniego... Takich cacek jak u Lucasa; niby tu, ale jednak w innym świecie, chyba już w SW nie uświadczę.
A ja własnie bardzo chętnie bym obejrzał w SW osoby sprawnie technicznie i przede wszystkim szybkie. Dodatkowo uzupełniłbym walki o takie techniki jak Force Dash:
https://youtu.be/WI7Z3046ej8
To byłoby bardzo efektowne, gdyby ktoś ogarnięty to odpowiednio sfilmował - szlak już dawno przetarty jest i można wykorzystać co lepsze triki:
https://youtu.be/hUUOMvInS24
Kluczowa jest jednak choreografia, w której musi dominować skuteczność, tak żeby uniknąć sytuacji z Yodą w AOTC, gdzie mistrz kręci bączki, skacze i nic kompletnie z tego nie wynika, a wygląda to groteskowo.
Ależ tak, ja też bym coś takiego obejrzała pod warunkiem, że nie będzie to coś tak oczywistego jak w przypadku Hirruta. Walka Yody z Palpatinem bardzo mi się podobała i wcale nie nie wyglądało mi to na śmieszne. Oczywistym jest,że zielony musiał czymś nadrabiać wzrost kota stojącego na dwóch łapach. Nawet w takim Battlefroncie 2, gdyby nie wolny "chód", to dzięki tym bączkom Yoda byłby jednym z najlepszych herosów. Trochę sprawniejszy gracz i nie idzie dziada trafić. Skacze, fika, tu ci pyknie mieczem po krzyżach ówdzie po żebrach, walnie mocą w pysk i do widzenia.
-Walka Yody z Palpatinem bardzo mi się podobała
Bowiem mistrz Jerzy wyciągnął wnioski z AOTC, gdzie pan Yoda sobie głównie skakał z kamyczka na kamyczek - jak to pierwszy raz zobaczyłem w kinie, to na początku wyło takie "łał, w końcu spełni się moje marzenie z TESB, zobaczę Yodę walczącego mieczem", a na koniec zaś "więcej żadnych głupich marzeń".
Jesteś zwyczajnie uprzedzony. W walce z Dooku jest dokładnie to samo, fikołki mają na celu zdezorientowanie przeciwnika i dosięgnięcie kogoś, kto jest jakieś cztery razy wyższy. Wymiana ciosów idzie tutaj bezustannie i tylko pod koniec Yoda dystansuje się nieco, żeby znów zaatakować. Gdyby trzymał się gruntu jak ci wysocy, to by dopiero te pojedynki dziwacznie wyglądały. Już bardziej mnie razi fakt, że Maul nie odciął nóg Qui Gonowi, gdy ten zeskoczył na platformę niżej, tuż przy leżącym rogatym. Aż prosiło się o to.
A wiesz, że możesz mieć rację?
To się ciągnie za mną od premiery AotC, no bo w końcu, po latach oczekiwania (chciałem to zobaczyć od TESB, a już w ANH wiedziałem, że no będzie walczył, nie mogło inaczej być), wchodzi Yoda, cały na zielono, włącza miecz i... zamiast epickiego pojedynku to ten skacze, wiruje, odwala fikołki, kręci bączki... No nie tego się spodziewałem i do tej pory mnie trzyma. Już ten geriatryczny pojedynek z ANH jest lepszy.
Fakt że dawno nie widziałem i jakoś dalej nie mam ochoty, to inna inszość.
Tak to już jest z tymi GW, jak coś ci nie podejdzie to umarł w butach. Ja tak mam z TLJ, i co z tego, że pojedynek z gwardzistami pełen jest wypasionych efektów, całych w purpurze, złocie, światełkach i iskierkach, że bajeranckie zbroje i fikuśna broń, że obiektywnie rzecz biorąc są tam fajne dla oka momenty? Dla mnie to bezsensowna bieganina i te wszystkie skrzące się w oczach cuda wianki, nie są w stanie przesłonić mi chaosu i niedorzeczności starcia. To dobre podejście; jak nie masz ochoty, to nie wracaj do tego co skwasi ci minę i popsuje humor.
No niestety, mam jakoś podobnie - na szczęście odświeżyłem sobie świetne "Talesy", które mi grzecznościowo nabył i osobiście dostarczył agent SW-Yogurt. Tam jest materiału na trzy trylogie i najbardziej epickie mieczowe pojedynki, no ale to przecież zbyt oczywiste dla firmy na "D"
Rozumiem doskonale. I to w sytuacji gdy ogólnie AotC lubię, ale ta odrobina zielonego, skaczącego gnoma zaburza odbiór całości.
Z TLJ wiem o co chodzi chyba, bo sama walka z Royal Krewetkami jest wizualnie śliczna, kolorowa i błyszcząca, ale... wystarczy sobie zwizualizować co w analogicznej sytuacji by zrobił dziadek Anakin.
Szczerze współczuję. Mnie TROS wisiało już jesiennym liściem, obejrzałam na małym ekranie i z użyciem cytrynówki. Prawdę powiedziawszy, z tego co najbardziej wbiło mi się w pamięć z tych dwóch godzin, to całkowita obojętność i znudzenie. Od czasu post-TLJowego kolapsu, obejrzałm PT kilka ładnych razy, z OT też zaczynam się na nowo przyjaźnić i firma na "de" może mnie w kość ogonową ucałować. Sześć fantastycznych Epizodów mogę oglądać do ufajdanej i ze sto lat dłużej. Plus R1, plus TCW, plus Rebelsi -jest się czym bawić.
Nie chodzi o to co by zrobił którykolwiek z dziadków, których już z nami nie ma, ale o to co mieli w głowie ludzie odpowiedzialni za choreografię. Jeżeli taki laik jak ja, już przy pierwszym podejściu ogarnia, że czerwone landryny biegają, wywijają bronią i przyjmują kozackie pozy bez jakiegokolwiek powodu, Rej kopniakiem odrzuca czterech przeciwników ustawionych w rządek, Kylo robi jakiś dziwny manewr z wbiciem miecza w podłogę i generalnie całą akcja jest rozpaćkana, to dobrze nie jest. Przy kolejnym, mniej rozkojarzonym rzucie oka jest jeszcze gorzej.
Bo dzisiaj musi być "efektownie" na ekranie. Musi robić łał wizualnie, że aż z kadru przecieka.
To jest coś, co do mnie w ogóle nie trafia, i nie podoba mi się.
Maul vs Lian and Evan byli na tip top. Wcześniej, ta krótka bitka na pustynie między Maulem i Qui-Gon Jinn`em też miała to "coś". Reszty w prikłelach dla mnie nie ma.
Nadzieję na lepsze zrobił Abrams. Kylo vs Rey w lesie jest tak jak powinno wyglądać - moim zdaniem . Kylo vs Rey na falach z TROSa, to już w ogóle mistrzostwo. Ahsoka z "Mando", no i oczywiście Luke z ostatniego, finalnego odcinka serialu. To było świetne.
W tym kierunku to powinno iść.
Kylo vs Finn i Rey było fantastyczne. Naprawdę strasznie lubię tę walkę - prosta i na temat. Jedna tylko drobnostka mi nie pasowała, i dzisiaj nawet nie myślałbym o tym, gdyby nie TLJ. Na Starkillerze jest momencik, kiedy R i K siłują się bezpośrednio i widać, że kruszynka Daisy nie ma prawa utrzymać się nawet sekundy w starciu z tak potężnym mężczyzną. Jej biel i jego czerń spotęgowały ten efekt. To zwróciło moją uwagę na wzrost Drivera, potem były słynne gacie (na litość Bosska!) i już nie mogłam patrzeć na Kylo inaczej, jak na grubo ciosanego kloca, którego kostium rozpiera. W efekcie, wyczyny montażystów nie mogły zatuszować jak ciężki i niezgrabny był Kylo w sali tronowej u Snoka. Co się działo w TROS - nie pamiętam. Aśka w Mando była niezła, ale dla mnie to przede wszystkim kreskówkowa postać i to co wyprawiała lady Tano w duecie z Maulem w ostatnim sezonie, zapewne będzie nie do pobicia. No i wisienka na torcie - Luke <3 <3 <3, chociaż zdaję sobie sprawę, że sentyment odegrał tu główną rolę.
Nie, ja chcę żeby było jeszcze lepiej niż w prequelach.
Walka w TFA była jednym z fajniejszych momentów filmu, choć trochę za długo pan gamoń męczył się z Finnem. Walki w TROS-ce to chyba jedne z niewielu dobrych rzeczy w tym czymś.
I fakt, walki w TCW są naprawdę fajnie zrobione, im później tym lepiej. Asia i Maul, to było naprawdę niezłe (i jedna z niewielu, którą wygrala), do tego lubię Asię z Barrisą, Barris z Anakinem, i ogólnie lubię jak Dooku walczy, tak dostojnie, z klasą.
Ale, najbardziej chciałbym oglądać takie jak te przywołane przez HAL-a, Satele Shan z Malgusem, by się działo.
Solo był taki sobie, ale nie podeszła mi obsada. Tak mam, że Han to Harrison, Leia to Fisher, a Luke to Hammil i cześć pieśni. Nie wchodzi inaczej. No i Emilka, która tak przejadła mi się w GoT, że samo obsadzenie jej w Solo było dla mnie wielkim minusem filmu. Nie podeszła mi geneza nazwiska Solo. Nie podobał mi się też eksperyment z droidami. Robocica była z jednej strony zabawna a z drugiej zbyt groteskowa, tak sama w sobie jaki z tą niby-relacją z Lando. Gdyby nie zrobili tej dramy na koniec, to byłoby o wiele lepiej. Bunt droidów w kopalni - do kosza, do dzisiaj się zastanawiam czy to byłą parodia, czy na serio. Za to zajebistym motywem tego filmu, jest połączenie tego co zostało z L3 z Sokołem. Zawsze widziałam w tym statku rebelianta; wystarczy siąść za sterami a on i tak cię wyniesie z najgorszych nawet tarapatów.
No co tam kto lubi - mi młody Solo podpasował, geneza nazwiska była zabawna, GoT-kę porzuciłem na tyle wcześnie że mi się E-Milka nie przejadła, wątek marksisto-droida potraktowałem jako prześmiewczą groteskę, reszta była fajna, był potwór i fajne planety, i szkoda że nie kręcą SOLO 2.
Z tą oceną Szkoła na końcu, to się zgadzam całkowicie
Ha! I to widać jest cecha (problem?) wbudowana(y) w SW. Albo coś zatrybi i jest ślicznie (dla mnie SOLO to czysta zabawa, SW TOP5, no i zakochałem się w uśmiechu Enfys Nest ~), albo podpadnie i nie ma zmiłuj (ja tak mam z TCW z powodów fundamentalnych). Stąd rozumiem, że komuś może się podobać ST, choć tego nie pojmuję, ale o tym już było. ~
Enfys była też fajna w Zielonym Rycerzyku, no a Solo to wiadomo, albo nie lubisz, albo jest ślicznie
Rozumiem awersję do TCW, ale dla mnie to ostatnie dzieło Łukaszowe i na dodatek fajne, więc też spoko (nawet sezon 9, choć już bez mistrza).
Ha! Enfyst Nest od razu przypadła mi do gustu. No wiesz, ściągneła te wielkie hełmidło i przeżyłam mały, bardzo miły, szok. Taki aniołeczek, który już swoje przeżył. Nie skreślam Solo, na pewno kiedyś jeszcze wrócę do tego filmu. Żadnej krzywdy mi nie zrobił, tak więc całkiem możliwe że jak się przyzwyczaję do tego i owego, to będzie lepiej.
Tak z ciekawości, to co ci w TCW nie podchodzi?
To jest pytanie, na które SW-Y nigdy nie daje prostej odpowiedzi, nawet gdy temat ociera się o pizze i pifko.
Już na początku Ahsoka, kreska, Stinky, Rycerzyk, Smark (a, już była), potem 5-osobowe drużyny klonów, trenerzy, ogólna antykanoniczność robiona bo tak, Dykta Und Popelina Absolutna. I wszystko to, co mi Niemiec schował w ciągu tych 13 lat. ~ Pewnie, aby odpowiedzieć z sensem, musiałbym zobaczyć to znowu, ale jakoś nie mam na to ochoty. Za mało było tam odcinków, które faktycznie miały w sobie to coś.
Krótko pisząc - byłem za stary. ~ Lub niepotrzebnie uważałem SW za coś wyjątkowego, czym IMHO TCW nie były.
Czyli bez kija nie podchodzisz. Rozumiem, szczególnie tę antykanoniczność, chociaż mnie akurat w kreskówkach to tak bardzo w oczy nie kole. Niech sobie Filoni mówi co chce, dla mnie animacje mają drugi stopień ważności. Aha, pisałeś wcześniej o CW; ludzie się tym zachwycają, a ja nie potrafię tego ugryźć. Próbowałam kilka razy i odpadam już po piętnastu minutach. Trzeba będzie się kiedyś zmusić, a nuż zaskoczy?
W sumie rozumiem, bo z początku Asia i mnie wnerwiała jak chyba wszystkich (i pomyśleć, że tu akurat wina Lucasa, co odrzucił koncepcję kapelusznika, gdzie miała ona być przestraszonym dzieciakiem na polu bitwy), na szczęście potem podrosła. I pewnie znacznie miało to, że oglądałem jednak głównie EN, dzięki czemu ominęły mnie te smarki i rycerzyki (co by nie mówić, skyguy jest jednak o wiele lepszy, tak samo jak snips)
CW to creme de la creme serialowych SW. Są tam odjechane rzeczy jak kopijnik pancerny Durge, prasowanie pustyni itp., ale... no właśnie takich rzeczy oczekujemy w SW, a CW to 200% zawartości SW w SW. Fakt że trzeba się przyzwyczaić do kreski Gienadija, i z początku się powoli rozkręca, ale potem wchodzi Asaji, Zgrywus i ogólnie dużo dobra w tym jest.
Jak się okazało, to ludzie tak odmiennych rzeczy od SW oczekują, że byłabym niemal współczuła tym mądralom z Disneya, gdyby sami sobie nie zgotowali złego losu. Prasowanie pustyni mówisz? Cokolwiek to znaczy, mam nadzieję że nie to samo co przeczesywanie. Asaji i Zgrywus zawsze na propsach, to zachęca. Co do Aśki, to się cieszę że Lucas zrobił tak jak zrobił, bo pannica była padawanem Jedi a nie dzieciakiem wyrwanym z ogólniaka, i skoro dali ją na front pod skrzydła mistrza, to znaczy że się nadawała. Kroiła blaszaki aż miło, miała łeb na karku, skille jak ta lala, kompas moralny i generalnie Jedajka z niej jak się patrzy.
Może bardziej ugniatanie pustyni Niemniej, to trzeba zobaczyć, bo tak właśnie powinno się robić Starłorsy : niezależnie jak odjechanie to wygląda. Asaż jest tutaj jako typowa "zimna bicz", a Zgrywus jest koksem co wymiata i jest dosyć ważny. Plus, chyba najbardziej romantyczna scena w całych SW,. Zresztą, co ja tam będę smęcił, sama zobacz, bo naprawdę warto.
Co do Asicy to się zgadzam, to kiedyś była jedna z moich top ulubionych postaci w całych SW. Niemniej jak ktoś po raz pierwszy się znalazł na polu walki, i dookoła giną ludzie, to powinien się jednak "ciut" inaczej zachowywać.
Kiedyś obejrzę, najprawdopodobniej wtedy gdy nic już dla mnie w SW nie zostanie, czyli możliwe że niedługo Wszystko zależy od tego, co oni z Jedajami zrobią, a jeśli spierdzielą Kenobiego to, jak mówi popularne greckie powiedzenie; moje tabletki, moja torebka i X-Wing żeby odlecieć z tej planety. Trzymam kciuki za Deborę Chow, a jak się jej uda, to kobiecie chyba bukiet jaki piękny wyślę.
Z tą Aśką to masz rację, chociaż z drugiej strony nie jestem do końca przekonana co do takich psychologicznych, jakby to powiedzieć, dosłowności w Gwiezdnych Wojnach? Obawiam się, że jeśli pójdą za bardzo w te klimaty, to historia straci na bajkowości, a tego bardzo bym nie chciała. To jest jeden z powodów dla których tak nie cierpię TLJ.
Ale czemu tak późno? Toż to czeka i prosi się żeby zobaczyć jak najszybciej, bo no właśnie - tam są porządni Jedaie, jeden z najlepszych Kenobich ever, jest tam cały "prekłel" do "Zemsty Sithów", czyli bitwa na coruscant i porwanie Senatu, i to wszystko jak wygląda świetnie dzisiaj, obraz + muzyka, mistrzostwo, po prawie 20 latach. Z tym że polecam oglądać wersję w dwóch częściach, nie jak w oryginale, 1001 odcinków po 2-3 minuty. Fakt że trzeba sę nie zniechęcić mało dynamicznym początkiem, ale i Obi, i Asaj, pojawiają się bardzo szybko.
Na zachętę (krótką) - jak wyglądają stare rasy i nie tylko
https://www.youtube.com/watch?v=15XgUSt-CII
Oraz to czego zabrakło w PT
https://www.youtube.com/watch?v=kcJfV83SbAU
koniecznie do końca!
nie jestem do końca przekonana co do takich psychologicznych, jakby to powiedzieć, dosłowności w Gwiezdnych Wojnach? Obawiam się, że jeśli pójdą za bardzo w te klimaty, to historia straci na bajkowości, a tego bardzo bym nie chciała.
You got the point. Niemniej - nie wiem czy znasz "Republic" i bitwę o Jaabim - tam jest dosłowność wojenna na naprawdę na takim ekstremalnym poziomie, i chyba nic tam z owej baśniowości SW się nie traci. Mimo ż jest to baśniowość bardzo tragiczna.
To jest jeden z powodów dla których tak nie cierpię TLJ.
Ale tak za całokształt, czy za coś szczególnego, w rodzaju "mała blizna, duża klata, matka mi w kosmosie lata"?
"fikołki mają na celu zdezorientowanie przeciwnika i dosięgnięcie kogoś, kto jest jakieś cztery razy wyższy."
Nie prościej było mu uciąć nóżki na wysokości kolan, a potem resztę
Ponadto zdaniem eksperta od walki na miecze (patrz pierwszy post) przeciwnik który jest niżej ma nieco lepiej.
To mi się podoba z ROTS:
https://youtu.be/hwCeUYRRoRU?t=2
Jest to trochę anemiczne, ale urozmaicone techniki robią robotę
Aż mi się przypomniało PS2 ha ha ha
https://youtu.be/m58affk_Z4o?t=69
Pragnę przypomnieć, że tradycją w SW jest ucinanie rąk nie nóg. Sam pomyśl jakby to na dłuższą metę wyglądało?
Przeciwko blasterom tak, ale z lajtsajberami te numery nie przejdą. Yoda musi skakać, ewentualnie nie walczyć w ogóle.
Inna sprawa nóżki, inna kiełbaska a inna jajeczka, niby wszystko blisko, a jednak nie to samo. Maul odpada - nie ma tradycji.
Powtarzam raz jeszcze, że nie widzę żadnego powodu, dla którego Yoda miałby się wystawiać na ciosy jak jakaś Yoda-Piniata:
https://i.pinimg.com/originals/05/c4/15/05c415a6328019c7139456cae386fba8.jpg
Ponadto, na załączonym niżej filmiku widać wyraźnie, że odcięcie nóg jest bardziej skuteczne niż rąk
https://youtu.be/ZmInkxbvlCs?t=101
No ale gdzie Yoda wystawiał się na ciosy? A że nie odjął Dookowi nóg? Komu jak komu, ale akurat Yodzie nie wypadało.
Ale czemu nie wypadało? Wszak to jego uczeń. A wiadomo co mistrz Jedi robi uczniowi, co zszedł na złą drogę 😉 Np. Obi - Anakinowi.
Yoda nie potrzebuje hajgrałndu, Yoda ma bardzo pomocny w takiej sytuacji lowground. 😉
Bo Yoda by od innych zadań
No tak, ten biedny Anakin. Leżał związany na torach, przyszedł Kenobi u uciął mu nogi.
Tak było, nie zmyślam 😉 I jeszcze rączkę uciachał, nie zapominajmy o rączce.
Wiem że nie zmyślasz, bo też tam byłam i zielony kumys piłam. Niech się Ani cieszy że nie główkę, przynajmniej się mógł zrehabilitować na stare lata.
Sorki, ale do dzisiaj nie mogę na te fikołki patrzeć. Pamiętam też, że za każdym razem jak robił te bączki w powietrzu, to sobie pomyślałem, jakie straszne nieogary są te sithy. Wystarczyło wtedy tylko kopnąć, i już 1 : 0 dla naszych
Jeszcze czego. Prędzej by sobie kulasy połamali niż mistrzunia trafili, duchu jeden nieczysty.
Miałeś Reya Parka.
Still better than Sequel Trilogy:
https://www.youtube.com/watch?v=kq4Ej9KpQhg
To, jak i inne z serii.
Swoją drogą, nie oglądałem tych walk od lat. Fajnie było sobie to znowu obczaić
Hmm, nie znajdziesz lepszych https://youtu.be/5MtBgDVPtx0