I po drugim sezonie. Nadal bawiłem się świetnie, a już odcinek siódmy, gdy Peacemaker odkrywa, że początek spoilera w rzeczywistości, do której się przeniósł to Niemcy wygrały II w. ś. i ten moment, gdy Harcourt nie może uwierzyć, że nie zauważył, iż to nazistowski świat, a na każdym biurku jest Mein Kampf. Chris tłumaczy się, że nie zwraca uwagi na książki, na co Harcourt: 
 - a ten wielki mural H.? (wskazuje na ścianę z ogromnym austriackim malarzem) xD
 - k..., jak mogłem to przegapić? (zdziwiony) koniec spoilera
 O mamo, rewelka 
 Jedyny minus to ostatnia scena serialu, która po domknięciu wątków otwiera coś nowego, co ponoć ma być kontynuowane w innych produkcjach. Szkoda, wolałbym dwusezonowy serial jako zamkniętą całość.
 Ale poza tym to jeden z najlepszych, może najlepszy serial superbohaterski, a takie "The Boys" czy "Gen V" ze swoim lubowaniu się w szokowaniu (w Peacemakerze też było ostro, ale nie miałem wrażenia takiego pławienia się w tym, czy szokowaniu dla samego szokowania jak w tamtych dwóch produkcjach) mogą mu buty czyścić.