Historia trzyma poziom i za dużą zaletę uważam to, że akcenty są porozkładane na różne postaci. Raz komandor Zahra, innym razem eskadra Gwiezdny Blask, do tego Leia, momentami Lando, a w tle jeszcze Luke. Mnogość wątków sprawia, że nie można zmęczyć się czytaniem, bo sytuacja co chwilę się zmienia.

Cała opowieść oczywiście nie jest skomplikowana, to po prostu kolejna przygoda wielkiej trójki pomiędzy V i VI epizodem, trochę strzelania z Imperium, jakaś straceńcza misja etc. Czy można znaleźć w świecie SW coś bardziej typowego? No właśnie, aż nie chce się pisać nic więcej .

Oczywiście rysunki i kolory znów są do niczego, ale zdążyłem się przyzwyczaić, że kanoniczne komiksy charakteryzują się fatalnymi rysownikami, którzy nie oferują niczego dobrego.

Nowe serie rozpoczęte przez Egmont narobiły drobnej nadzieji na nieco ciekawsze ongoingi. Czy drugi tomi serii "Star Wars" trzyma poziom? Tak, ale tyko w 1/3

"The Will of Tarkin" - chociaż admirał Zahra to nieco bardziej kompetentna admirał Daala z poprzedniego kanonu to jest to zdecydowanie dobra historia. Z ciekawymi retrospekcjami, które ładnie wplatają wątki i z ksiązek i z komiksów. Imperialna Pani Admirał wydaje się osobą kompetentą i zdolną napsuć krwi Rebeliantom. Całośc jest również całkiem przyzwoicie zilustrowana, Ramon Rosanas wykonał swoją pracę całkiem dobrze. 7/10

"Operation Starlight" - niestety w tej historii dobry poziom leci na łeb na szyję. Punkt wyjściowy jest dośc intersujący - rebeliancka flota potrzebuje kodu/szyfru żeby znów móc się porozumiewać. I tutaj C-3PO wyskakuje z pomysłem droida-tłumacza poprzedniej generacji, który zna jakis wymarły język, który z jakiegos powodu nie został wgrany nowszych jednostkom. Okazuje się że ostatnia sztuka zalega w magazynie muzeum na Coruscant. I nasi bohaterowie od tak sobie wlatują, wykradają i wracają. Następnie Leia z niewiadomych powodów nie może poinformować Lando dlaczego muszą poświęcić Lobota (choć nie muszą...) żeby niezrozumiały dramatyzm sięgnął zenitu. Całośc dopełniają zdecydowanie słabsze niż w poprzedniej historii rysunki. Kreska Jan Bazaldua jest nie tylko bardzo oszczędna w detala ale również słabo oddaje jak powinny wyglądać postacie. Plusem historii jest na pewno zaangażowanie większej ilości bohaterów w działanie niz tylko standardowo nasze klasyczna trójca. 4/10