Walczył z tym rakiem kilka miesięcy i szkoda, że się nie wykaraskał. To Making of TFA nie doczekało się publikacji, bo jak sam twierdzi, napisał, to co się wydarzyło, a nie to, co Disney chciał uwiecznić. Natomiast chylę czoła temu, co wydał. Świetne rzeczy, spędził wiele czasu starając się je łączyć. Szkoda, że nie udało mu się rzucić światła, na to co się działo na początku trylogii Disneya, co próbował robić na blogu i Disneyowi się to nie spodobało.
W 2007 miałem okazję zamienić z nim kilka słów podczas Celebration w Los Angeles. Zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie. Siedział wówczas w pokoju dla VIPów i członków fanklubu (podobnie jak Allston). Tyle, że Allston siedział sobie z boku i jak się go zagadnęło to chętnie odpowiadał. Wokół Riznlera była grupka fanów i można było dołączyć do rozmowy. On nie tylko był archiwistą i autorem, jego to naprawdę kręciło. Jedziesz pół świata na konwent i zastanawiasz się, czy przypadkiem nie zgubiłeś gdzieś rozsądku, a tu spotykasz takich ludzi jak Rinzler. Bezgranicznie oddanych temu co robią, starających się opisać świat z jego blaskami i cieniami.