Coś ostatnio tak cicho w covidowym temacie ... to sobie pomyślałem, że zrobię takiego trochę politycznego off-topa. A co ; )
Bo powiem szczerze, że mnie to ostatnio z lekka zszokowało, i obawy w sumie mam, czy to się za bardzo nie rozleje - Francja będzie wprowadzała masowo certyfikaty sanitarne, dla wszystkich.
Czyli, bez certyfikatu szczepionkowego nie będzie można wejść do większości miejsc publicznych. Znaczy, sklepy, centra, kina i teatry, transport publiczny, baseny - słowem wszędzie. Więcej, sprawdzanie takich certyfikatów będzie wymagane od przykładowo właścicieli środków transportu - kierowców na przykład, przykładowo. Albo też na przykład, od właścicieli lokali pod najem. Z mieszkaniami włącznie, przykładowo.
W projekcie ustawy - bo jeszcze nie weszła w życie, choć to zapewne tylko kwestia najbliższego czasu, jest mowa o zwalnianiu z pracy za nieprzestrzeganie przepisów. To na razie ma dotyczyć medyków, strażaków, żadnarmerii, osób mających zawodowy kontakt z chorymi. Oni będą mieli czas do połowy września, po tym okresie gdy się nie zaszczepią, mogą zostać zwolnieni.
No, elegancko *rwa
Nie wiem czy i u Was, gdzieś tam z tyłu głowy nie pojawia się natrętna myśl, że to niczym jakiś zaplanowany doom scenario nam się realizuje ? ... Oczywiście, La France to nie pępek Europy (choć zapewne by chcieli ), by brać to co powyżej za pewnik, że w (jeszcze ) naszej całej Unii też będzie, ale.
Na razie złe Niemce powiedziały - że nie. Nie wiem w ilu krajach już taki przymus wprowadzono a w ilu się rozważa. U nas - znaczy kaczyści się przyglądają i na ten moment - też nie. Ale ... ale wykluczyć tego, hmm
Właściwie powiem wprost. Wydaje mi się, że ten scenariusz się ziści za jakiś czas. Teraz jest sprawdzanie medialne, czy kolejne mutacje wirusa wystraszą na tyle ludzi, by się pozaszczepiali, czy też nie wystraszą ?.
Wiemy już, że - NIE WYSTRASZĄ. I nie będzie tych 100% zaszczepień choćby ludziom zaczęły nagle głowy odpadać. No, chyba, że pozamieniają się w klikaczy niczym w "The Last Of Us". Także tego, wiemy, że ogromna część - nie tylko u nas, obateli, się nie zaszczepi. Zatem - czas na PLAN B, czyli
- wszystkich za mordę i krótko całe stadko.
Kurdę, naprawdę nikomu lampka czerwona się nie zapala, że po chleb to bez certyfikatu za chwilę nie da rady wyjść ?. To chyba nie tak to miało wyglądać, co ?. Wcześniej była mowa o odporności zbiorowej, że jak większość przejdzie covida, to już z górki wirusowej mamy, a wirus w odwrocie - cytując klasyka. Iluż to "ekspertów" na okrągło o tym mówiło, w kółko właściwie odporność zbiorowa, odporność zbiorowa, odporność zbiorowa niczym mantra. Nie sprawdziło się. Później, że szczepionki sprawę załatwią ... ciekawa rzecz, że o lekach nic się jakoś nie mówi, tylko szczepić, szczepić, szczepić ma potęgę. Hmm, czy ktoś gdzieś w ogóle pracuje nad jakimiś lekami łagodzącymi objawy, czy to się raczej nie opłaca ? ...
I druga natrętna myśl, która też gdzieś tam lata jest taka - czy naprawdę ktoś serio wierzy, że szczepiąc wszystkich wyeliminujemy wirusa ?. Ewentualnie, że ograniczymy go do minimalnego minimum, po czym zapanuje światowa szczęśliwość i wszystko wróci do tego, co było "przed" ? ... ekhm, NOPE.
Czyli co, jesteśmy krok od ? ... no właśnie, od czego krok ?