... dlf nie zabił Bena Solo Czyli jak mniej więcej mogłaby wyglądać kontynuacja dziewiątki w takim przypadku. Ormie w jednej scenie nawet wygląda jak Han Solo, który gada z podróbką Jabby Redemption arc w takim wydaniu był jedynym powodem dla którego poszłam do kina mimo, że jedynkę bardzo lubiłam. Ale poza tym to jest bardzo spoko film superbohaterski. Słaby box office jest najprawdopodobniej spowodowany spisaniem filmu na straty przez studio jeszcze przed premierą, bo fani twierdzą, że nie było prawie w ogóle marketingu. Wady są. Widać, że było sporo cięte, bo Meera po prostu powinna być ważną postacią, a nie ma jej prawie wcale, co jest tym bardziej widoczne, bo film bardzo mocno porusza wątek ważności rodziny. No i, ponieważ to twór zwyroli z hollywierdu nie obyło się bez propagandy globalistów ze ZmIaNaMi GliMTycZnYmI na czele i "żryjcie hamburgery z karaluchami!" (Schwab lubi to). No ale poza tym? Prawie ten sam wajb co trzeci strażnicy, czyli przede wszystkim to film "character driven" i poza Meerą, idealne kończy ich wątki. A także afirmacja tradycyjnej rodziny w tch czasach! O Ormim, białym, heteroseksualnym mężczyźnie i jego wątku już wspominałam. Pomimo pocięcia w oczy rzuca się tylko brak Meery, reszta spójniejsza niż sequele wzięte razem. Dla fanów Beniutka, szukających czegoś, co mogłoby być nam dane przez mejnstrim to pozycja obowiązkowa.