Trochę nudna historia o tym, że Luke, Han i Leia trafiają na odizolowany księżyc, z którego nie mogą uciec i tracą czas, zamiast walczyć z Imperium. Rozczarowujący nieco jest wątek romansowy Luke`a i Tuli, który jakoś lekko się rozkręca, po czym na koniec dziewczyna mówi chłopakowi "do widzenia". Ehh, kobiety...

Jeszcze bardziej rozczarowująco wypada wątek wodza Markony. Do samego końca nie dowiadujemy się, za co właściwie otrzymał w nagrodę księżyc - było to za jakieś zadanie zlecone przez Imperium, ale jakie? To była tam chyba jedyna ciekawa rzecz. Czekałem na wyjaśnienie, a go nie dostałem. Bo to, że trójka ucieknie z księżyca i koniec końców spotka się z Ackbarem, to hmm... no jakby nie było zbyt zaskakujące

Rysunki momentami były ładne, momentami nie. Widać tu odmienny styl autorów i nie jest on niestety na tym samym poziomie. Różnice między Broccardo i Unzuetą były spore.