Na Netflixie mocno promują ostatnio New Amsterdam. To trochę taki House bez House`a, no i całkiem przyjemnie nam się to ogląda, ale ja ni o tym.
Nigdy jeszcze w filmie czy serialu nie widziałem takiego nacisku na udowadnianie problemów stojących za Black Lives Matter. Mi to nie przeszkadza, bo też rzadko przeszkadzają mi takie tematy na ekranie, ale imo twórcy trochę przesadzają. Najpierw czarnoskóry lekarz narzeka, że za mało czarnoskorych kardiochirurgów. Potem jest strzelanina, w której postrzelony zostaje czarnoskóry i oczywiście postacie muszą kilka razy zwracac uwagę na to, że do czarnoskórych się strzela częściej. Kolejny odcinek i czarnoskóry więzień jest maltretowany przez białą strażniczkę. Nie wiem. Rozumiem, że trzeba zwracać uwagę na problem, w filmach i serialach też, bo czemu nie, ale tu ta proporcja jest moim zdaniem znacząco zaburzona. Zobaczymy co będzie dalej, może tak się akurat złożyło w pierwszych paru odcinkach.