Postać Beaumont Kina, to jedna z najgorzej zagranych, rozpisanych fabularnie i wątkowo, ale za to ultra-mega ciekawych postaci, które spośród dziesiątek mogliśmy zobaczyć w "Star Wars: The Rise of Skywalker". Uniwersum Gwiezdnych Wojen, jak widać stanowi dość specyficzną gałąź rozrywki; specyficzni scenarzyści i reżyserzy pracują przy rozszerzaniu jego... niekiedy aż nadto specyficznych treści. Mało powiedziane, bo jakby popatrzeć na to, co zrobił z sylwetką wspomnianego Beaumonta J.J. Abrams. w wieńczącym gwiezdnowojenną Sagę filmie pt. "The Rise of Skywalker", cóż, częściowo woła o pomstę do nieba, o pomstę do papy George`a Lucasa i w ogóle do wszystkiego co święte! Członka Ruchu Oporu w "Epizodzie IX" rozpisano, zrealizowano aktorsko tak, że w kontekście całej fabuły filmu i tego, co wiemy na przestrzeni całej Sagi Skywalkerów, nie trzyma się to ,,solidnej kupy". Nie dość, że D.Monaghan wcielił się (zapewne tak pokierowany przez Abramsa! Yh.) w Kina, dając popis ,,aktorskiego drewna", to samo to, jaką okazał się Kin ,,wybitną jednostką" wybebeszyło niejednemu fanowi Star Wars oczy, mózg, ba!, a kiszki przekręciło na drugą stronę! Bo, zapytajmy się sami: jak Beaumont, do jasnej ciasnej, w ogóle był w stanie rozpoznać, i się nim posługiwać, starożytny język Sithów; dlaczego potrafił go przetłumaczyć (końcówka "TROS, gdy Kin na bieżąco przenosił komunikat z wiadomości Kultystów Sithów wyemitowanej na całą Galaktykę, z ,,rzekomo prastarego" języka Sihtów na Basic!?) w odpowiedni sposób; dlaczego C3PO nie mógł mu podać zakodowanej transkrypcji Sithów, by Beaumont przetłumaczył ją (sądzę tak można było uczynić) na Basic? Błędy fabularne, świadome skróty struktury filmu Abramsa, na które po prostu nie ma odpowiedzi, bo... ten film miał być aż tak pokrętny, nierówny, zbyt happy i zbyt disneyowski? Jak to w końcu jest? Co z tym Kinem? Ukryty Sith, skoro ma się, ot tak, tak potężną wiedzę w zasięgu ręki?
https://cdn.images.express.co.uk/img/dynamic/36/590x/secondary/Star-Wars-dominic-monaghan-beaumont-kin-2734416.jpg