W nawiązaniu do posta Evening Star https://star-wars.pl/Forum/Temat/24457#816478, ale skupiając się na (przyszłości) Rey.
Jak już wiemy, Daisy najadła się za darmochę w Lucasfilmie, i podzieliła się tą nowiną ze światem, wrzucając na insta zdjęcie z Yodą. A biorąc wcześniejsze wypowiedzi Kathleen, że jeszcze wrócą do bohaterów z TROSki, uważam, że przygotowania do filmu(ów?) z okresu post/TROS, właśnie się rozpoczęły, i jedyne na co teraz czekamy, to oficjalne potwierdzenie przez prezesównę, zę - Tak, właśnie to robimy.
A zatem, czy skazani jesteśmy na to fabularnie błędne koło, że kolejni Jedi (jak rozumiem, Rey będzie Mistzynią Jedi, bo tak) znów zawiodą a na końcu się odkupią w swojej śmierci ?. I czy ten sam ograny motyw musi także dotyczyć (przyszłych oczywiście, bo przecież musi pojawić się jakiś nowy filmowy villan) dark sajdowców, bo inaczej (z punktu widzenia speców od storytellingu, ofc) nie ma to sensu, ewentualnie nie potrafią inaczej ?. Idźmy jeszcze dalej, czy naprawdę jesteśmy skazani na taką Rey, która z balastem "pokoleń wszystich Jedi" i z padawanem Boyegą - jej pierszym studentem, będzie MUSIAŁA odbudować Zakon, co oczywiście jej się nie uda - bo NIE MOŻE (to klątwa wszystkich Jedi). I wreszcie (rozwiązanie najgorsze, aczkolwiek zgodne z aktualnie obowiązującą doktryną poprawności), czy Rey przejdzie na DS, a Finn stanie się ku uciesze wielu (nie wchodźmy proszę w polityczne szczegóły, wiemy o co chodzi) będzie tym Jedi, który wreszcie stworzy ten idealny, zgodny z obowiązującą doktryną poprawności w firmie na D, Zakon Finna ?
Moja odpowiedź na powyższe wszystkie pytania brzmi - Tak. Mniej więcej tak właśnie będzie, gdyż albowiem oni to po prostu zrobią z przyczyn oczywistych - porażka fabularna TROSa tak im sparaliżowała muski, że nie ma mowy by ryzykować wychodząc z czymś nowym do fanów, więc pójdą po ścieżce wytartej, ale w miarę bezpiecznej - o ile nie wskrzeszą ponownie Palpatina czy też nie przywrócą zza światów force-ghosta Bena Solo.
A czy można to było zrobić inaczej ? ... Tak, jak najbardziej można było. Cofnijmy się zatem do Rajana i jego "Ostatniego z Jedi". W filmie jest scena w której Raian zostawiał furtkę na "dark-sajdową diadę", a z której Abrams nie skorzystał. Motyw z bliższa podobny jak w niekanonicznym (aczkolwiek najlepszym, najbardziej logicznym, i po prostu oczywistym biorąc pod uwagę przyszłe wydarzenia) zakończeniu "Knights Of The Old Republic". Dlaczego akurat "Kotor" ?. No, być może była to zbieżność zupełnie przypadkowa, ale wątki takie jak force-bondy, czy teasowanie widzów potencjalnym romansem przez trzy filmy, a także nieszablonowej charakterem postaci Kylo, wprost nawiązują do growego związku Bastili Shan i Revana.
Ja już o tym pisałem wiele razy, ale tłist w postaci dołączenia Rey do Kylo był jak najbardziej pożądany z punktu widzenia kolejnych filmów - o ile Kathleen brała pod uwagę kontynuację losów Rey and co., a chyba można obstawiać w ciemno, że brała. Kiedy w "TLJ", Kylo próbuje namówić Rey by do niego dołączyła, i tym samym "zapomnieć o Snołku, Jedi, Sithach i przeszłości", trzeba było po prostu ten motyw wykorzystać, jeśli nie w "TLJ, to finalnie w "TROSie" - zamiast licza z Etanolu.
Tym samym Disney miałby świetny punkt wyjścia i czystą kartę na fabułę kolejnych filmów. A jak można z takiej możliwości fajnie korzystać, pokazał chociażby sikłel "Kotora", w którym mentorka Revana wprawia w osłupienie większość graczy kończących jedynkę po tej gorszej, light sajdowej stronie mówiąc o Revanie, że tak naprawdę Zakon był gupi, a Revan wcale nie zszedł na Ciemną Stronę, tylko swoimi działaniami przygotowywał Republikę na wojnę, ktora miała nadejść - 300 lat później - jak wiemy z sieciowego "Old Republic".
Prost sztuczka z wywrówceniem do góry nogami wydawać by się mogło, ułożonej już historii, a także przekonania gracza, że wie już wszystko i stoi po tej właściwej stronie - jak widać, działa. Tym samym, czy dołączenie Rey do Kylo mogło kompletnie zmienić i wywrócić do góry nogami schematy o które pytałem na początku posta ? - oczywiście, że mogło. Ba, to by zjarało mózgi, pod warunkiem, że za tym poszedłby pomysł na odważną, oryginalną i nie oczywistą fabułę. Ale do tego potzeba by było kogoś więcej, niż jednego Rajana, który jedną decyzją zniszczył fanom dzieciństwo zaoraniem wyobrażeń o Skywalkerze post ROTJ . Tu trzeba by było przewrotu u źródła, czyli w samym Disneyu. Albo Lucasfilmie. U wszystkich, którzy mają wpływ na to, o czym i jakie będą przyszłe filmy. Niestety, to raczej nam nie grozi, a scenariusz o którym pisała Evening jest jak najbardziej możliwy. W takiej bądź innej formie, ale nie mam za grosz zaufania ani nadziei, że nowe filmy - obstawiałbym raczej filmy, okażą się jakoś wyraźnie lepsze pod względem scenariusza, niestety.