"Droids", to serial animowany, o którym na dzień dzisiejszy ciężko jest powiedzieć coś konkretnego; o którym część starwarsowych fanów zapewne chciałaby zapomnieć, gdy widziała całość lub jeden odcinek bądź chciałaby pamiętać. Jednakże pamiętać to widowisko jako coś przesuniętego poza granice niezwykłości, również nietuzinkowego i ultra-antykanonicznego dla tego Uniwersum. No właśnie, jak opis "Droids" głosi, produkcja ta ,,(...)jest historią R2-D2 i C-3PO. Zanim trafiły na Tantive IV, spotkali różne istoty i postacie z Sagi, a wśród nich Bobę Fetta i IG-88". Sama szata graficzna pod względem technicznym jest dziwacznie plastyczna, miękka, bardzo uboga w zróżnicowanie koloru - czuć w niej ducha klasyków animacji akcji/superbohaterskich pełnych patosu, zbyt jednoznacznej dynamiki etc., dla lat 80-tych XX wieku. Poza tymi specyficznymi przymiotami ta 13-odcinkowa animacja ,,osadzona" w jakiś sposób w gwiezdnowojennej Galaktyce, zdaje się nie przedstawiać niczego szczególnego, co miałoby przykuć uwagę dorosłego, nielubiącego przerysowania w treści i rysunku oraz infantylności tworów Unwiersum Gwiezdnych Wojen widza. To jak to w końcu jest? Czy warto poświęcić swój czas na ten serial?