Kilka luźno zebranych myśli, mogą być spoilery. Ogólnie wyszedłem z seansu zadowolony, film mi się podobał mimo iż do wielu zastosowanych rozwiązań mam dużo zastrzeżeń.
No dobra, zacznijmy od plusów. Największym jest dla mnie pierwsza połowa filmu jeśli chodzi o akcję - dynamiczna, ciekawie zrealizowana, w klimatach Bondowych - z mieszanką problemów wywiadowczych, gadżetów, pościgów, starć. Czyli po prostu to czym Bond był od zawsze. Również na plus relacje i "chemia" między Bondem i starymi postaciami (M, Q, Moneypenny, Felix). Z wprowadzonych nowych postaci Nomi wyszła pozytywnie, ale największe pozytywne zaskoczenie to Paloma. Mieszanka humoru, akcji i urody, zdecydowanie świetnie rozpisana i zagrana "dziewczyna" Bonda - tego brakowało od czasu Vesper Lynd. Żałuję tylko, że dostała tak mało czasu ekranowego.
Z minusów mam przede wszystkim problem z głównym antagonistą. Mieliśmy Spectre, które jak się okazuje po 5 latach dalej działa po to aby się ich pozbyć w parę minut. Mamy wyciągniętego z kapelusza głównego nowego złego, którego motywacja i plany na przyszłość są dla mnie zwyczajnie mało jasne - mam wrażenie, że całość chcieli zbudować na motywach powiązań rodzinnych, no ale na tym poziomie to nie działa za bardzo. Rami Malek zagrał ok, ale jego postać była zwyczajnie słabo napisana.
Jeśli chodzi o grę aktorską to kolejny raz na minus Lea Seydoux - ona jest dla mnie cholernie drewniana i bardzo żałuję, że akurat jej przypadło odegranie tak znaczącej roli w historii Bonda.
No i na koniec to wobec czego mam mieszane odczucia. Wiedziałem, że ktoś kiedyś będzie chciał zrobić z Bonda historię "rodzinną". Tak samo jak wiedziałem, że kiedyś go w końcu zabiją. Choć podejrzewałem, że to będą jednak dwa osobne filmy. Nie czuję się więc może źle z tym co zrobili, bo ogólnie pomysł na domknięcie historii był dosyć dobry - i pewnie gdyby to była inna seria niż Bond to bym nie marudził - ale chyba wolałbym aby końcówkę odwrócili, poświęcając rodzinę a jego zostawiając dalej w służbie jej królewskiej mości. Do tego całość wątków rodzinnych była słabo zagrana (może też kwestia rozpisania tych dialogów nie wyszła), co nie poprawiało odbioru.
Jak wspomniałem na początku film mi się podobał, ale z perspektywy serii był dla mnie niepotrzebny. Wolałbym zdecydowanie bardziej zakończenie tej odsłony Bonda w takiej formie w jakiej skończyła się poprzednia część i wtedy zmianę aktora.