bedzie, uwaga
... Nie jest AŻ TAK źle, szoruje czasem po dnie, ale da radę obejrzeć .
Największa wada tego mini-serialu ? - nieumiejętność przedstawienia wielowątkowej historii. Nawet poprzez ograniczenie całości do czterech epizodów, i tak nie sposób nie odnieść wrażenie, że całość jest mocno przeciągnięta. Pierwotny plan, w każdym z odcinków przedstawiać nowego bohatera klanu chyba lepiej
by się tu sprawdził, no ale podobno wtedy byłoby za nudno. A ponieważ to zmieniono, przez co niektóre z postaci się pojawiających pojawiają się ni stąd ni zowąd. to nietrudno zgadnąć, że wyszło hehe, no kto by się spodziewał - całkiem chaotycznie. A gdzie jest dobrze ? - no w scenach akcji. I jeszcze widoczki są bardzo fajne. No i dużo f...ków jest, dla podkreślenia ciężaru w dialogach jak rozumiem
Co poszło nie tak ?. Hmmm, osadzenie fabuły na tysiąc zdaje się lat przed Geraltem, przed łitcherami, o początkach Kontynentu, monolitach, koniunkcji sfer, no można było z tego zrobić naprawdę fajny scenariusz na serial. Mamy przecież przewrót w Empire, gdzie wszystkich laserem topi ... (spoiler scroll down). Jest główny ZŁY, który za tym wszystkim stoi bo ma swoje ZŁE plany. No i jest załoga G, która co oczywiste, będzie chciała te niecne plany powstrzymać, choć ich wspólny cel jest ... hmmm, przynajmniej na początku (jakby to napisać niczego nie zdradzając, więc nie napiszę )
Co z tego, skoro te wątki o monolitach czy sferach i innych takich są wspominane w kilku scenach czy dialogach. Zalatuje z lekka "Rings Of Pała" ? - oczywiście, bo to podobny przypadek. Zamiast głębszego przedstawienia świata w jakim dzieją się epokowe (no hej, zara nam się światy przenikną !) wydarzenia, próbuje się na barkach głównych postaci, ich historii, i relacji między nimi (romans Eile-Fjall) zrobić serial fantasy o wymierzaniu sprawiedliwości. I nie, nie ratują tego drętwe (z wyjątkiem Meldof) dialogi, czy gra aktorska, pomimo, że obsada jest tu o dziwo trafiona - Meldof i jej młot po prostu kradnie sceny.
Niestety, motyw zemsty jest w tym serialu dominujący i każda z postaci to niemal ten sam schemat. Każdemu kogoś zabito, i wszyscy
jak jeden w oczach mają REVENGE ! (of the Sith). Pal licho, se pomyślałem, może finał uratuje całość ? - NIE, NIE RATUJE. Latająca i strzelająca laserami prawie-Ghidora, pierwszy Fjallłitcher, rozpierducha na fajerballe nie zasługują nawet na to, by pojawił się tam nie wiadomo skąd - Jaskier. Aczkolwiek, rozumiem zamysł twórców, choć nie wiem, czy aby nie dolewają właśnie oliwy do ognia - trzeciemu sezonowi Witchera takie "połączenie" chyba nie pomoże.
Obejrzeć więc czy nie ? - ktoś zapyta. Obejrzeć można odpowiadam, choćby dla samej Franceski Mills jako krasnoludzicy. Gdyby ekipa od "Blood Origin" choć w połowie przyłożyła się do swojej roboty, tak jak zrobiła to Franceska, to serial byłby świetny. A tak, do cornflajksów albo z nudów, i zapomnieć.