No dobra, jesteśmy po całym akcie i jakoś tak... czuję... meh? Moim skromnym powinni byli zrobić z tego trzy odcinki, bo ta historia naprawdę jest rozciągnięta na maksa. Trzeciego spokojnie mogłoby nie być, a opowieść sióstr można by gdzieś wcisnąć.
+ Konszachty Pyke`ów z Maulem. Wiele osób się czepia sceny, w której Maulunio niby widzi Ahsokę przez hologram, ale to chyba było bardziej na zasadzie wyczucia.
+ To żadne minionki, to Toongowie! Ludzie od lat męczą Filoniego, by w serialu pojawił się Ben Qadrinaros, no to się przynajmniej rasy doczekali .
+ Bardzo ładne Pyke`owo.
+ Spoko sceny walki.
+/- Znaczy się, jak o tym wszystkim myślę, to cały czas przypomina mi się scena wycięta z AOTC, w której Obi-Wan idzie analizować grotostrzałkę do laboratorium. I to bodajże Lucas lub McCallum powiedzieli, że wycięli ją, bo Obi-Wan wchodzi tam, nic nie wie, a jak wychodzi, to nadal nic nie wie. I tak... mam jakoś wrażenie, że cały ten akt był czymś w tym stylu. Niby pokazał, że Ahsoka staje się takim proto-Fulcrumem, ale... nadal czuję jakiś taki niesmak.
+/- Siostry jako całość. Trace jest niemożliwie naiwna i irytuje mnie to. Rafa już wypadła lepiej.
- Zdecydowanie za szybka końcówka. Powrót na ścieżkę Jedi powinien jednak zająć Ahsoce więcej czasu.
- Irytuje mnie to mówienie "Jedi są źli, bo nie pomagają". Wszystkim pomóc nie można. A na wojnie są ofiary, trzeba się z tym liczyć. I to nie jest tak, że Ahsoka jest chodzącym ideałem, mimo że Filoni tak ją przedstawia.
- Będą bóle z chronologią. Bo o ile po pierwszym odcinku wszystko się jeszcze trzymało kupy, to jest:
Anakin stacjonuje na Coruscant - u Padme jeszcze nie widać ciąży - Anakin leci na oblężenia Zewnętrznych Rubieży - Bad Batch
... o tyle teraz wszystko to się rozwala, bo historia Ahsoki trwała co najwyżej kilka dni, a przecież zaraz spotka się z Anakinem. No chyba że będzie się czaić na Mandalorze przez kilka miesięcy.