Trochę nam kinematografia stanęła w miejscu, co nie?
Od paru lat nie powstaje prawie nic nowego. To znaczy, okej, są nowe filmy, wymagają czasu by stały się, hm, kultowe, ale czujcie.
Archiwum X, Star Wars, Marvele, Kubuś Puchatek, Twin Peaks, Harry Potter, Król Lew, Seria Niefortunnych Zdarzeń, Doktor Dolittle, Diuna, Sabrina, Władca Pierścieni, Psy, Człowiek z wysokiego zamku, Gwiezdne Wojny, Star Trek, Joker, Impulse, Gotham, Batman, Prison Break 5, Piękna i Bestia, Księga Dżungli, Dumbo, Mulan, Blade Runner, na pewno o czymś zapomniałem lub nawet nie wiedziałem, no ale masa.
To wszystko już było, albo jako film, albo jako książka, albo jako uniwersum ogólnie. Pojawia się czasem coś w stylu Młody Papież, Stranger Things, Sex Education, ale nadal kilka seriali to dość mały odsetek. Ogromna część wszystkiego co powstaje to jeśli nie reboot to ekranizacja, adaptacja. Może to też kwestia tego, że rebooty są zazwyczaj głośniejsze, a nowym dziełom trudniej się przebić, no ale pewien zastój twórczy chyba i tak istnieje.
Nie żebym narzekał, nadal czekam na wznowienie Detektywa Monka, nie mogę się doczekać czegoś nowego ze StarGate`a, na czwarty sezon Twin Peaks też bym się nie obraził.
No ale...
Jak długo ten trend jeszcze potrwa? Które wam się najbardziej podobały, które nie powinny w ogóle powstać, co byście chcieli jeszcze zobaczyć?
Miło wracać do starych rzeczy zrobionych na nowo, ale kurde.
Brakuje mi czegoś świeżego.